Wyszukaj w vademecum

Egzaminy i zaliczenia na kierunku lekarskim są owiane pełnoskalową mitologią, którą karmią się już uczniowie “biol-chemów”, stresują pierwszoroczniacy tuż przed wejściem na pierwszą anatomię, a zdarza się, że wspominają je nawet doświadczeni stażem lekarze. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że każdy rok doświadczył swojego niezdawalnego, trudnego, momentami absurdalnego egzaminu.
Zdawalność uwzględniona w regulaminie studiów
Warto zwrócić uwagę, iż zmartwienia studentów dotyczące tego, czy uda im się zaliczyć rok, znajdują swoje odzwierciedlenie również w oficjalnych dokumentach uczelni medycznych. I tak np. w regulaminie studiów na Śląskim Uniwersytecie Medycznym odnajdziemy następujący zapis: W sytuacji rażąco niskiej zdawalności egzaminu, tj. poniżej 25% zdawalności w terminie podstawowym, egzamin podlega weryfikacji przez Kolegium Dziekańskie celem podjęcia decyzji w zakresie dalszego działania [1]. Podobnego przepisu można się doszukać również m.in. w tożsamym dokumencie obowiązującym na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym [2] czy Uniwersytecie Medycznym im. Piastów Śląskich we Wrocławiu [3].
Nieco inną możliwość przewidzieli autorzy regulaminu studiów Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego: W przypadku uzyskania oceny niedostatecznej z egzaminu przez 50 % studentów przystępujących do egzaminu na danym kierunku próg uzyskania oceny dostatecznej ustala się jako iloczyn średniej arytmetycznej z 5% najwyższych wyników uzyskanych przez studentów przystępujących do egzaminu (lecz nie mniej niż trzy wyniki) i mnożnika 0,6 [4].
Na tego rodzaju ustalenia lepiej warto zwrócić uwagę jeszcze przed sesją egzaminacyjną, tym bardziej, że zazwyczaj takie regulacje dopuszczają możliwość ingerencji Dziekana, ale nie muszą gwarantować anulowania egzaminu z niską zdawalnością i przyznania oceny pozytywnej wszystkim podchodzącym. Co więcej, taki egzamin może zostać w całości unieważniony, co może się wiązać z koniecznością podejścia do drugiego terminu również tych osób, którym udało się zdać w pierwszym terminie.
Czy takie przepisy są potrzebne? Cóż, zdaje się, że aby odpowiedzieć na to pytanie, należy spojrzeć na drugą stronę egzaminacyjnego medalu: czy potrzebne są egzaminy tak trudne, że nie zdaje ich 75% studentów?
Jak zdawać i nie zwariować?
Truizmem wydaje się być stwierdzenie, że egzaminy powinny weryfikować wiedzę i klasyfikować jej poziom za pomocą skal ocen przyjętych na danej Uczelni. Pewnym skutkiem ubocznym mnogich zaliczeń na kierunku lekarskim jest też praca w warunkach stresowych, która mogłaby imitować przyszłe zmagania pracy zawodowej medyków. No właśnie, mogłaby, bo czy stresowanie się kolejnymi testami, rozwiązywanie egzaminów długich na 100 pytań ma wiele wspólnego z pracą na oddziale czy w poradni, z codziennym kontaktem z pacjentami i pacjentkami? Z całą pewnością zdecydowana większość zawodów medycznych wymaga pracy w warunkach trudnych, czasem ekstremalnie stresowych, ale zdaje się, że na to nie przygotowują nawet najtrudniejsze momenty na sali egzaminacyjnej.
W gruncie rzeczy można odnieść wrażenie, że arcytrudne egzaminy zniechęcają do intensywniejszej nauki, ponieważ nawet jeśli uda się je zdać, to i tak ciężko wstrzelić się w widełki wyższych ocen.
Mimo wszystko, warto nie zatracać się w przesiąkniętej paniką otoczce, która często pojawia się w okresie przedegzaminacyjnym. Nawet jeżeli komuś powinie się noga, to warto pamiętać, co mówi stare, chińskie przysłowie: bez spiny, są drugie terminy. I choć tak naprawdę nie jest ono ani stare, ani chińskie, to zawiera w sobie dość ważne przesłanie: czasem nie ma sensu “kopać się z koniem”, czasem nawet dla własnego zdrowia lepiej odpuścić i na spokojnie podejść do drugiego terminu. Studia na kierunku lekarskim są bardzo długie, w ich trakcie podejdziesz do wielu egzaminów, a poprawka z biochemii naprawdę nie zaważy na tym, jakim będziesz lekarzem/lekarką.
Komu służą egzaminy o niskiej zdawalności?
Studentom? Na pewno nie, bo jak czerpać pożytek z mozolnej nauki na pierwszy termin, skoro i tak trzeba będzie ją powtórzyć przed sesją poprawkową, o ile nie jest się w grupie szczęśliwców, którzy zdali za pierwszym razem? Układanie turbotrudnych egzaminów w mojej opinii działa mocno deprecjonująco na studentów, którzy często poświęcają długie godziny na naukę, po czym przegrywają nierówną walkę z pytaniami z… kosmosu, z zagadnień, o których przykładowo nie wspomniano nawet słowem podczas zajęć.
Pracownikom dydaktycznym? Niekoniecznie, przecież są to osoby, które zazwyczaj równolegle do etatu akademickiego pracują również w szpitalach, a konieczność stawiania się na dodatkowych terminach poprawkowych może znacznie kolidować z codziennymi obowiązkami.
A na koniec, zadając te istotne i retoryczne pytania: czy układanie takich egzaminów służy dalszemu rozwojowi przyszłych lekarzy, czy uczy ich krytycznej analizy objawów pacjenta, klinicznego myślenia, tak niezbędnego w przyszłej pracy?
Źródła
- Regulamin Studiów w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach
- Regulamin Studiów Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego
- Regulamin Studiów Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu
- Regulamin Studiów Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie