Wyszukaj w publikacjach

01.03.2024
·

W klinice chirurgii ogólnej rezydenci byli "białymi niewolnikami” – rozmowa z lek. Renatą Florek-Szymańską

100%

Rozmowa z lek. Renatą Florek-Szymańską, specjalistką chirurgii ogólnej i chirurgii naczyniowej.

– Pracownicy ochrony zdrowia są uznawani za grupę zawodową, w której poziom narażenia na mobbing jest jednym z najwyższych. Zhierarchizowana struktura, praca w ciągłym stresie i ponadnormatywnym wymiarze godzinowym to czynniki, które według badaczy sprzyjają występowaniu mobbingu. Zgadza się Pani z tym?

Chirurgia od samego początku swojego istnienia jest utożsamiana z mężczyznami, a więc mamy tu kumulację zachowań z tzw. "męskiego świata", m.in. agresję, walkę, podejście typu: nie wygrywasz-giniesz itp. Specjalizacje zabiegowe w medycynie są obszarem, gdzie wielu mężczyzn dobrze się odnajduje w ostrej konkurencji, dążąc do celu często za wszelką cenę, nawet niszcząc konkurencję (to właśnie mężczyźni częściej piszą donosy na innych lekarzy). Obecność kobiet w medycynie nieco złagodziła oblicze medycyny, w tym chirurgii. Kobiety wniosły przede wszystkim kompetencje miękkie, dokładność i chęć tworzenia dobrych relacji w pracy oraz w relacjach lekarz-pacjent. Mimo to w ochronie zdrowia poziom zachowań o charakterze mobbingu jest wciąż wysoki. Jest to też jeden z powodów, który zniechęca młodych lekarzy do rozpoczęcia specjalizacji zabiegowych, zwłaszcza jeżeli chodzi o chirurgię ogólną. Mobbing w chirurgii był od zawsze, tylko nikt głośno nie nazywał tego po imieniu, bo każdy bał się o pracę. Obecne pokolenie chirurgów raczej nie musi obawiać się utraty pracy z powodu nagłośnienia problemu mobbingu, gdyż każdy chirurg obecnie jest dla pracodawcy na wagę złota. Nie zmienia to faktu, że obecne pokolenie chirurgów zostało wychowane przez kolegów, którzy sami byli ofiarami mobbingu i niektórzy z nich nie zdają sobie nawet sprawy, że były wobec nich stosowane działania, które dzisiaj określane są jako mobbing.

– Medycy, szczególnie młodsi, zwracają uwagę na panującą w szpitalach, przychodniach skostniałą hierarchizację, gdzie starsi stażem i utytułowani lekarze mają pełną decyzyjność. 

W Polsce organizacja pracy oddziałów chirurgicznych opiera się niestety na modelu feudalnym. Gdyby został wprowadzony system konsultancki, który każdego lekarza specjalistę traktuje na równi z innymi współpracownikami, a szef zajmuje się głównie organizacją pracy oddziału, a nie pełni rolę "pana i władcy”, byłoby to z korzyścią nie tylko dla specjalistów i rezydentów chirurgii, ale także dla pacjentów. Dzisiaj to szef decyduje, czy będziesz operować i realizować program specjalizacji, czy siedzieć w papierach i wykonywać drobne zabiegi, których starszym nie chce się robić. Nie jest łatwo dziś zostać chirurgiem. Jeżeli nie jesteś dzieckiem jednego z nich i przychodzisz do pracy jako nowy, "znikąd”, trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby tę specjalizację ukończyć. To cały czas funkcjonuje. 

– Pokolenie millenialsów czy obecne pokolenie "Z” potrafią stawiać granice w relacjach w pracy. Czy ich determinacja, chęć pracy w innych warunkach wystarczą, by w szpitalach zmieniły się relacje między pracownikami?

My mobbingiem byliśmy uczeni "pokory”, mobbing był po to, by młody się nie stawiał. Wtedy było łatwiej starszym lekarzom, którzy mieli swojego padawana do wykonywania najgorszej pracy w oddziale. Pamiętam, jak kiedyś jeden ze starszych chirurgów poszukiwał rezydenta po obu stronach pododdziałów w klinice, żeby ten poszedł wpisać pacjentowi lek w kartę zleceń, która znajdowała się na dyżurce pielęgniarskiej, z której właśnie ten chirurg wyszedł po sprawdzeniu tych zleceń. Oczywiście wszystko w imię służby i dobra chorego. Młody lekarz jest zawsze na "spalonej pozycji”, jego zdanie nie jest brane pod uwagę, nawet w sytuacji, gdy starsi lekarze są w błędzie, a młody ma rację. W innej sytuacji są ci, których rodzice pracują w danej klinice. Ja mam na przykład młodszego kolegę, który nie przechodził przez takie piekło jak ja, bo on jest synem lekarza, który kiedyś pracował w tym oddziale. On jest "swój”. A ja przyszłam "znikąd”. Najgorsze jest to, że w sytuacjach podbramkowych nie mogliśmy liczyć ani na szefa, ani na pomoc konsultanta regionalnego. Koledzy i sitwa zobowiązują. 

– Wspomniała pani, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że byli lub są ofiarami mobbera. Niekiedy także osoby mobbingujące nie są świadome tego, że źle postępują, bo nie wiedzą jaki konkretnie katalog zachowań może zostać zakwalifikowany jako mobbing. Za mało edukacji w tym zakresie czy może wciąż obawiamy się mówić, co sprawia nam przykrość, jak się czujemy w określonych sytuacjach? 

Znam wielu kolegów, którzy mają "skrzywioną” psychikę z tego powodu, że kiedyś, będąc na miejscu szkolącego się chirurga, sami byli źle traktowani. Dzisiaj opowiadają o tym w kategoriach żartu, jak byli w trakcie operacji bici hakami operacyjnymi po rękach czy też jakie wyzwiska padały w ich kierunku, kiedy asystowali swoim szefom. Niektórzy opowiadali, że byli na dyżurach upijani przez szefa alkoholem i molestowani. To było wtedy uznawane za "normalne” i dzisiaj, gdyby jakiś chirurg zwyzywał swojego rezydenta przy operacji z użyciem takich wulgaryzmów, jakie znam z opowieści, to sprawa natychmiast zostałaby nagłośniona w mediach.

Z badania "Dyskryminacja kobiet w polskiej ochronie zdrowia” wynika, że kobiety w medycynie doświadczają dyskryminacji na każdym etapie życia zawodowego, a problem zaczyna się już na studiach. Aż 82,6% respondentek uznało dyskryminację kobiet ze względu na płeć w środowisku medycznym za powszechny problem w Polsce. Z kolei aż 73,5% zapytanych spotkało się z tym zjawiskiem w pracy zawodowej lub na studiach. Nasze badanie pokazuje też, że to mężczyźni najczęściej zachowują się niewłaściwie wobec kobiet. Najczęściej spotykanymi formami dyskryminacji były stereotypowe wypowiedzi, żarty i komentarze, zachowania/komentarze związane z naturą/fizjologią kobiet. Medyczki w specjalizacjach zabiegowych częściej wskazywały też na ograniczenie możliwości rozwoju zawodowego i awansu, a także zachowania z zakresu molestowania seksualnego. 60,5% doświadczyło niechcianego dotyku, co trzecia – propozycji seksualnych. Te dane pokazują, że skala jest bardzo duża, a konsekwencje mogą być poważne. 

Znam to badanie, gdyż sama w nim uczestniczyłam, wypełniając ankietę. Mobbing sam sobie jest złem, które niszczy. Najgorszy jest mobbing psychiczny. Znam szefa, który przez lata mobbingował swojego podwładnego, wmawiając mu, że coś z nim jest nie tak. Polegało to na tym, że ciągle mówił mu, że "pacjenci się na pana skarżą”, albo "koledzy się na pana skarżą”. Wszystko zależało od sytuacji. Tymczasem ten właśnie szef sam miał od lat problemy z uzależnieniem od pewnych leków i w końcu to dzięki pomocy współpracowników trafił na odwyk. Takie wmawianie komuś, że jest beznadziejny, bardzo zniechęca do pracy, do życia, odbiera sens temu, co robimy. Mobbing bardzo często przybiera formę deprecjonowania wykonanej przez pracownika pracy lub postać kary. Kara jest wtedy, kiedy na przykład osoba nie poddająca się mobbingowi jest odsuwana od stołu operacyjnego, ma więcej dyżurów niż inni, albo specjalnie wpisywana jest na liście dyżurowej wtedy, kiedy nie może dyżurować i zaznacza to w tzw. dezyderatach. Bywają też sytuacje całkowicie absurdalne, np. zmuszanie rezydentów do wykonywania działań niezgodnych z prawem. Kiedyś kazano mi usunąć pod kontrolą fluoroskopii śruty po postrzeleniu człowieka w okolice klatki piersiowej i nie wolno mi było tego odnotować w dokumentacji medycznej. To było polecenie służbowe od lekarza wyznaczonego przez mojego kierownika specjalizacji do nadzorowania mnie podczas rezydentury z chirurgii ogólnej. Gdybym to zgłosiła wtedy na policję, nigdy nie mogłabym dokończyć specjalizacji i wszystko byłoby zrzucone na mnie. To było lata temu. Kiedy robisz coś niezgodnego z prawem, wtedy koledzy mają ciebie w garści i boisz się już zawsze.

– Wspomniała pani, że mobbing zniszczył pani życie zawodowe. Z jakimi konsekwencjami musi się mierzyć osoba, która tego doświadczyła? 

Wciąż trudno mi o tym mówić, ale tak, byłam ofiarą. Kiedy byłam rezydentem chirurgii ogólnej, jeden z profesorów nazywał nas "białymi niewolnikami”. I dosłownie tak nas traktowano. Kiedy byłam już lekarzem specjalistą chirurgii ogólnej i miałam rozpoczętą specjalizację z chirurgii naczyń, to po moim powrocie z urlopu macierzyńskiego utrudniano mi realizację programu specjalizacyjnego, nie uwzględniając mnie w planie operacyjnym przez ponad pół roku. Ledwo udało mi się wykonać wymagane programem specjalizacji procedury. Niestety, mobbing nasilił się, kiedy zdałam egzamin z chirurgii naczyń i zostałam specjalistą. Doszło do tego, że bałam się pracować w tym oddziale, gdyż jeden z mobberów jest biegłym sądowym z chirurgii naczyń i doskonale wie, jak zniszczyć lekarza. Kiedy dowiedziałam się, że pisze on na mnie donosy do dyrekcji, następnego dnia złożyłam wypowiedzenie. Zrobiłam tak, mimo że dyrekcja szpitala nigdy nie miała jakichkolwiek zastrzeżeń do mojej pracy, a kierownik oddziału bardzo mnie cenił. Niestety, strach przeważył, zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach sama praca w szpitalu może być powodem do spotkania z prokuratorem, a co dopiero, kiedy ma się kolegów, którzy mogą to ułatwić. Ja miałam odwagę przerwać łańcuch mobbingu w moim życiu. Odeszłam z pracy do innego ośrodka. Teraz, w związku z planowaną przeprowadzką całej rodziny, buduję swoje życie zawodowe na nowo. To jest plan oparty na zdrowych relacjach w pracy. 

– Co poradziłaby pani młodym lekarzom, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę? 

To, co mogę poradzić młodym kolegom po studiach lekarskich – nie bójcie się chirurgii. To wspaniała i pasjonująca dziedzina medycyny. Zwróćcie jednak uwagę na opinie ośrodka, gdzie przyjdzie wam odbywać specjalizację. Czasem warto pójść na koniec świata, żeby osiągnąć swój życiowy cel.

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).