Wyszukaj w publikacjach
Czy kobiety w medycynie mówią jednym głosem? – relacja z konferencji

O dyskryminacji kobiet w zawodach medycznych, o sytuacji kobiet w dziedzinach zabiegowych, sytuacji kobiet na uniwersytetach, o tym, co zrobić, by jeszcze lepiej pracować na rzecz pacjentów – m.in. te zagadnienia poruszono podczas konferencji „Kobiety w medycynie mówią jednym głosem”, która odbyła się w Senacie RP.
Pierwsza część konferencji zorganizowanej przez wicemarszałka Senatu Michała Kamińskiego oraz Fundację Polki w Medycynie dotyczyła sytuacji medyczek w polskim systemie ochrony zdrowia. Mówiono o tym, czego na co dzień doświadczają lekarki, z jakimi problemami się zmagają i jak im zaradzić. Druga część spotkania była poświęcona perspektywie pacjentów i specjalistek, które zajmują się pacjentami w swojej działalności.
Chcemy się zastanowić, co można w ochronie zdrowia zrobić lepiej, byśmy mogły skuteczniej leczyć naszych pacjentów, bo to jest cel naszych wspólnych działań. Zależy nam, by sytuacja kobiet w ochronie zdrowia uległa poprawie
– mówiła lek. Małgorzata Osmola, prezeska Fundacji Polki w Medycynie.
Jak powiedział Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu, „rola kobiet w życiu publicznym to ważny temat”.
Bardzo trudno jest dziś być nowoczesną kobietą w polskiej medycynie
– mówił.
Kobiety pod wpływem dyskryminacji zmieniają swoją ścieżkę zawodową
O tym, czy dyskryminacja kobiet prowadzi do deficytu w niektórych specjalizacjach lekarskich, mówiła na podstawie badania Fundacji Polki w Medycynie wraz portalem Remedium „Badanie dyskryminacji kobiet w zawodach medycznych w Polsce”, lek. Aleksandra Gładyś, członkini zarządu Fundacji Polki w Medycynie. Z badania, które obejmowało 1340 uczestników, głównie kobiet, ale także kilkudziesięciu mężczyzn i odbyło się w październiku i listopadzie 2021 r., wynika, że kobiety pod wpływem dyskryminacji zmieniają swoją ścieżkę zawodową. Według 82,6% respondentek, dyskryminacja jest powszechnym problemem w ochronie zdrowia w Polsce, a 73,5% spotkało się z nią osobiście w pracy lub podczas studiów medycznych. Co więcej, w 90,7% przypadków pierwsze spotkanie z dyskryminacją nastąpiło już w trakcie studiów.
Wyniki nas zszokowały. Doświadczenie dyskryminacji częściej dotykało kobiety pracujące na bloku operacyjnym (85,4%) w porównaniu do kobiet wykonujących pracę niezwiązaną z operatywą (75,6%). Najczęściej doświadczane osobiście formy dyskryminacji kobiet dotyczyły: stereotypowych wypowiedzi, żartów i komentarzy – spotkało się z nimi 72,8% wszystkich respondentek; komentarzy i zachowań związanych z naturą i fizjologią kobiet – 68,6%; uwag dotyczących wyglądu – 64,8%; delegowania do czynności pod pretekstem “kobieta zrobi lepiej” – 59,1%
– mówiła lek. Aleksandra Gładyś.
Oprócz tego, ⅕ ankietowanych medyczek (22,1%) otrzymała propozycję seksualną w miejscu pracy lub nauki, a połowa respondentek (51,4%) czasami, często lub bardzo często spotykała się z uwagami i aluzjami dotyczącymi seksualności i tylko połowa (52,1%) nigdy nie doświadczyła kontaktu fizycznego bez zgody. Z badania wynika, że sprawcami dyskryminacji najczęściej byli mężczyźni: nauczyciele akademiccy (76,8%), pacjenci płci męskiej (74,4%) i współpracownicy płci męskiej (69,5%). Dyskryminowały również kobiety, najczęściej będące współpracowniczkami (32,2%).
Niepokojące jest to, że aż ⅓ kobiet, które doświadczyły dyskryminacji, z obawy przed nią bądź z powodu przekonania, że „nie jest to dziedzina dla kobiet”, zdecydowała się na wybór innej specjalizacji. Co więcej, kolejna ⅓ medyczek była świadkami zmiany ścieżki zawodowej przez inną kobietę z tego powodu. Aż 64,4% respondentek doświadczających dyskryminacji przyznało, że przynajmniej jednokrotnie nie wyraziło swojego sprzeciwu wobec dyskryminujących zachowań z obawy przed potencjalnymi konsekwencjami
– mówiła lekarka.
Lekarki podkreślały, że ważne jest, by w Polsce były wprowadzone mechanizmy przeciwdziałające dyskryminacji. Z badania wynika, że aż 77,6% respondentek nie wie, gdzie zgłosić się po pomoc w przypadku doświadczenia dyskryminacji.
Za potrzebą szkoleń antydyskryminacyjnych opowiedziało się 91,1% kobiet (i tylko 52,5% mężczyzn)
– czytamy w raporcie.
Pełen raport jest dostępny w trzech częściach na portalu Remedium (cz. I, II, III).
Czy w dziedzinach zabiegowych kobiety są mile widziane?
Chirurgia nie wykorzystuje potencjału kobiet – wynika z badania „Liczymy się!” przeprowadzonego przez Fundację „Kobiety w chirurgii”. Już na etapie wybierania specjalizacji kobiety nie czują się mile widziane przy stole operacyjnym, a bariery w rozwoju kariery są odczuwalne również na kolejnych etapach. Z danych NIL z 2022 r. wynika, że w Polsce kobiety stanowią 57,3 proc. lekarzy. Wśród chirurgów ogólnych jest tylko 13,4 proc. pań, a wśród ortopedów 7,1 proc. Wyniki badania omówiła lek. Julia Stryjek, członkini zarządu Fundacji Kobiety w Chirurgii.
Chcieliśmy pokazać, z jakimi problemami mierzą się kobiety i chciałyśmy poznać potrzeby beneficjentek, by dać im wsparcie, którego potrzebują. Badanie skupia się na 2 tematach: dyskryminacji i macierzyństwie. Wzięły w nim udział 472 lekarki, pielęgniarki i położne. Z zebranych danych wynika, że 39 proc. doświadczyło dyskryminacji ze względu na płeć. To niepokojące dane, które pokazują nam, jakie nieprawidłowości zdarzają się w systemie ochrony zdrowia. Tylko 10 proc. odpowiedziało, że nie spotkało się z przejawami dyskryminacji w miejscu pracy
– mówiła lek. Julia Stryjek.
Najczęściej wskazywanym problemem był mobbing i wskazało go jako swoje doświadczenie aż 57 proc. badanych.
Przez mobbing rozumiemy takie zachowania jak: zastraszanie pracowników, przemoc fizyczna i psychiczna, upokarzanie, groźby, umniejszanie kompetencji, utrudnianie wykonywania pracy. Pamiętajmy, że osoby mobbingowane nie są w stanie dobrze wykonywać swojej pracy, a my przecież pracujemy z pacjentami. Kolejnym zagadnieniem jest macierzyństwo. Wśród respondentek, które nie mają dzieci, 64 proc. deklaruje, że środowisko i warunki pracy powodują odkładanie decyzji o macierzyństwie, a 47 proc. uważa, że pracodawcy zniechęcają kobiety do macierzyństwa. Dane te pokazują kolejne nadużycia ze strony pracodawców. Pracodawca nie powinien pytać o plany reprodukcyjne i ingerować w życie prywatne pracowników
– mówiła.
Raport pokazuje, że wśród zapytanych matek, 40 proc. przyznało, że odkładała decyzję o posiadaniu dziecka ze względu na pracę i środowisko. Połowa uważa, że matki są zniechęcane do wyboru niektórych specjalizacji i postrzegane jako mniej zaangażowane w pracę.
A mężczyźni przecież są ojcami i nikt ich w ten sposób nie ocenia i nie postrzega
– mówiła.
W badaniu respondenci odpowiadali, jakich form wsparcia oczekują. Kobiety wskazały głównie na potrzebę kształcenia zawodowego, wsparcie prawne, szkolenia z kompetencji miękkich, propagowanie idei work- life- balance, przeciwdziałanie dyskryminacji i przemocy w miejscu pracy. Potrzebne są też prawidłowo działające procedury antymobbingowe w placówkach medycznych, działania edukacyjne dot. dyskryminacji, molestowania i mobbingu w miejscu pracy, szkolenia z kompetencji miękkich i antydyskryminacyjne dla medyków, przyszpitalne żłobki i przedszkola, praca na część etatu w trakcie rezydentury. Obecne na konferencji prelegentki podkreślały, że przemoc w ochronie zdrowia jest obecna i trzeba o niej mówić.
Kobiety muszą o to walczyć, domagać się swoich praw, protestować, naświetlać problemy, bo konsekwencje są poważne. Mężczyźni muszą nas usłyszeć
– mówiły.
Ich zdaniem potrzebna jest lepsza ochrona prawna, lepszy system dochodzenia swoich praw i zrozumienie także wśród kobiet, bo z badania wynika, że sprawczyniami mobbingu były także kobiety, m.in. pielęgniarki.
Połączenie edukacji, działań prawnych, wyposażenie szpitali w odpowiednie narzędzia antydyskryminacyjne – to zdaniem wielu kobiet, może się przyczynić do zmian w systemie ochrony zdrowia.
Czeka nas katastrofa kadrowa pielęgniarek i położnych
O tym, jak uzdrowić system opieki zdrowotnej w Polsce, mówiła mgr piel. Anna Woda, Fundacja Polki w Medycynie analizując sytuację pielęgniarek i położnych. Z danych z Centralnego Rejestru Pielęgniarek i Położnych w Polsce wynika, że w styczniu 2023 r. było zarejestrowanych 315,670 pielęgniarek i 41,719 położnych.
W obu grupach zawodowych przeważają kobiety, stanowiąc 97,1 proc. personelu pielęgniarskiego i 99,8 proc. personelu położnych.
To może wydawać się śmiała teza, ale poprawiając zdrowie pielęgniarek, możemy uzdrowić system. Mówimy o najliczniejszej grupie zawodowej w ochronie zdrowia, bez której system nie może działać. Od opieki pielęgniarek i położnych bardzo wiele zależy. Czeka nas katastrofa kadrowa pielęgniarek i położnych. Luka pokoleniowa w tych zawodach wzrasta. Najliczniejszą grupę stanowią osoby między 51. a 61. r.ż., a między 31. a 40. r.ż. to tylko 9,2 proc. W 2022 r. pracę w tych zawodach wykonywało 76,388 osób mimo uzyskania uprawnień emerytalnych. Do 2030 r. aż 65 proc. obecnie zatrudnionych pielęgniarek i 60 proc. położnych będzie w wieku uprawniającym do świadczeń emerytalnych. Już teraz, gdyby pielęgniarki, które są w wieku emerytalnym, zrezygnowały z pracy, musielibyśmy zamknąć aż 272 szpitale, a uwzględniając powyższe dane w 2030 r. zamkniętych byłoby z tego powodu aż 415 placówek
– mówiła gr piel. Anna Woda.
Podkreśliła, że należy zadbać o zdrowie tych grup zawodowych, bo od zdrowia pielęgniarki i położnej zależy zdrowie pacjentów. Jak to zrobić? Zdaniem Anny Wody, należy zachęcać osoby z uprawnieniami emerytalnymi do dalszej pracy.
Dla osiągnięcia tego celu konieczne jest wydłużenie urlopów wypoczynkowych, wprowadzenie dodatków motywacyjnych, wprowadzenie urlopów dla poratowania zdrowia, refundacja świadczeń rehabilitacyjnych
– mówiła.
Drugim elementem jest zapobieganie zmniejszeniu liczby pracujących.
Jak to osiągnąć? Wprowadzając dodatki zza pracę w warunkach szczególnych, zapewnić stabilne wynagrodzenie uwzględniające kwalifikacje i doświadczenie, wprowadzić dodatki za długoletnią pracę, wprowadzić dopłaty do wypoczynku i świadczenia mieszkaniowe
– mówiła Woda.
Kolejny element to zwiększenie liczby osób uzyskujących PWZ.
Można to zrobić, zwiększając liczbę miejsc i wydziałów na kierunku pielęgniarstwa i położnictwa w każdym województwie, wprowadzić stypendia, zagwarantować zatrudnienie po studiach, promować zawód wśród absolwentów szkół średnich. Ważne jest także przestrzeganie norm zatrudnienia. Nadal w Polsce są jednoosobowe dyżury, gdzie 1 pielęgniarka ma pod opieką 30 pacjentów. Czeka nas katastrofa kadrowa pielęgniarek i położnych
– mówiła.
Czy kobiety są obecne na wszystkich szczeblach kariery na uczelniach medycznych?
Dlaczego kobiety to ok. trzech czwartych studiujących, ale mniej niż połowa kierowników jednostek i kadry profesorskiej? Obecnie mężczyźni częściej obejmują stanowiska zarządcze i akademickie
– zaczęła swoje wystąpienia lek. Justyna Danel z Remedium, która przytoczyła wyniki badania z raportu Fundacji Polki w Medycynie i Remedium „Szklany sufit czy ruchome schody? Pozycja kobiet na uczelni medycznej”.
W badaniu wzięło udział 11 największych uczelni medycznych z całej Polski, które udostępniły informacje o swoich studentkach, doktorantkach i pracownicach. Bazę uzupełniono o dane Głównego Urzędu Statystycznego.
Przeanalizowałyśmy liczbę studentek wśród osób studiujących na dziewięciu kierunkach medycznych: lekarskim, lekarsko-dentystycznym, pielęgniarstwie, położnictwie, ratownictwie medycznym, farmacji, fizjoterapii, analityce medycznej i elektroradiologii na przestrzeni pięciu ostatnich lat i tylko na jednym z tych kierunków kobiety nie stanowią większości: jest to ratownictwo medyczne. Największy odsetek kobiet możemy zaobserwować na kierunku położnictwo: około 99%
– mówiła lek. Justyna Danel.
Ogólnie kobiety stanowią niemal 75% studentów na wszystkich analizowanych kierunkach medycznych.
Jednak jak wynika z badania, pomimo większego odsetka kobiet na uczelniach medycznych na początkowych etapach kształcenia, udział kobiet w ogólnej liczbie osób zajmujących stanowiska uznawane za decyzyjne jest znacznie niższy. Najmniej jest profesorek - około 44%. Ponadto, kobiety w trakcie studiów niejednokrotnie są aktywnie zniechęcane przez nauczycieli akademickich do podejmowania specjalizacji zabiegowych.
Począwszy od studentek i doktorantek, odsetek kobiet na coraz wyższych stanowiskach akademickich sukcesywnie spada. Nasze badanie jest punktem wyjścia dla rozpoznania barier i ograniczeń większego udziału kobiet w gremiach decyzyjnych na uczelniach medycznych. Już dziś liczne analizy pokazują, że odkrycia kobiet są cytowane rzadziej niż mężczyzn. Badania z całego świata potwierdzają, że studentki i nauczycielki akademickie mają mniejsze niż ich koledzy szanse na uzyskanie grantów, zgodę na konsultacje z profesorami, propozycje objęcia mentoringiem czy nawet zatrudnienie. Kobiety częściej niż mężczyźni są obciążane dodatkowymi godzinami dydaktycznymi, co osłabia ich potencjał publikowania. Bez kobiet ochrona zdrowia nie funkcjonuje
– mówiła.
Podczas dyskusji mówiono m.in. o barierach w rozwoju zawodowym kobiet w medycynie, zróżnicowaniu pod względem finansowym. Podkreślano też m.in., że medykom powinna przysługiwać opieka psychologiczna. Lekarki podkreślały, że medycy dziś potrzebują wsparcia psychologicznego w ich pracy i potrzeba rozwiązań systemowym w tym zakresie.
Problemy związane ze zdrowiem psychicznym zaczynają się bardzo wcześnie, coraz więcej studentów kierunków medycznych choruje na depresję. Takiej pomocy studenci nie dostają, a powinna być im zapewniona systemowo. Jeżeli medyk o siebie nie będzie dbać, nie będzie dobrym lekarzem dla swoich pacjentów. Medycy są przekonani, że to oni mają pomagać i być silni. I tu jest problem i to należy zmienić
– padały głosy.
Wskazywano ponadto na potrzebę zmian legislacyjnych i opracowanie dobrze funkcjonujących systemów walki z dyskryminacją i nierównym traktowaniem, a także zachęcano lekarki, aby nie rezygnowały z walki z tymi negatywnymi zjawiskami.
Źródła
- senat.gov.pl