Wyszukaj w publikacjach
Tworzymy plan transformacji systemu ochrony zdrowia – rozmowa z Krzysztofem Zdobylakiem

Rozmowa z Krzysztofem Zdobylakiem, ekspertem NRL ds. transformacji i strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia z Centralnego Ośrodka Badań, Innowacji i Kształcenia NIL
– Naczelna Izba Lekarska niedawno poinformowała, że w Polsce kształci się o 120 proc. więcej lekarzy niż 25 lat temu. Łukasz Jankowski, prezes NRL, powiedział, że mamy za mało lekarzy, ale kształcimy już za dużo. Jak to rozumieć?
Będziemy mieli więcej lekarzy niż potrzebuje nasz system ochrony zdrowia. W ostatnich latach liczba absolwentów kierunku lekarskiego wynosiła ok. 13 na 100 tys. mieszkańców, co jest wartością zbliżoną do średniej OECD. Biorąc pod uwagę dalsze zwiększenie limitów przyjęć na studia medyczne w ostatnich latach, można oczekiwać, że osiągniemy jeden z najwyższych wskaźników w OECD, czyli około 21 absolwentów na 100 tys. mieszkańców. Z analiz, które przeprowadziliśmy w ramach zespołu ds. transformacji i strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia w NIL, wynika, że notujemy w Polsce tylko niewielki niedobór lekarzy w porównaniu do państw o efektywnych systemach ochrony zdrowia, czyli takich, gdzie potrzeby pacjentów są zaspokojone, są oni zadowoleni z funkcjonowania opieki zdrowotnej, a jednocześnie warunki pracy lekarzy są godziwe. Tymczasem w ostatnich latach panowała narracja "są kolejki do lekarzy, więc trzeba zwiększyć liczbę lekarzy” i znacznie podnoszono liczbę miejsc na studiach lekarskich, wręcz ponad stan, bez przeprowadzenia rzetelnych analiz zapotrzebowania. W efekcie już za 4 lata zrównamy się z państwami z naszej grupy porównawczej, jeśli chodzi o liczbę lekarzy, ale nadal będziemy notować coraz więcej absolwentów kierunku lekarskiego, gdyż skutki decyzji podejmowanych w ostatnich latach zmaterializują się z wieloletnim opóźnieniem. Z naszych analiz wynika, że optymalna liczba lekarzy, taka jaką notują wspomniane państwa o efektywnych systemach, wynosi 4,1 lekarza na 1000 mieszkańców. To około 15% więcej niż obecnie w Polsce. Jest to ogólna liczba lekarzy, w następnej kolejności należy dopiero przeanalizować sytuację w poszczególnych dziedzinach, uwzględniając zmieniające się potrzeby zdrowotne starzejącego się społeczeństwa i postęp technologiczny. Te prace trwają.
– Jak to możliwe, że liczba lekarzy jest niemal optymalna, a kolejki są tak długie?
W naszych analizach spojrzeliśmy szerzej na cały system, a nie tylko na liczbę lekarzy w oderwaniu od całości, tak jak próbowano ujmować ten problem do tej pory. To nowa jakość w dyskusji o polityce zdrowotnej w Polsce. Okazuje się, że kolejki są przede wszystkim skutkiem nieefektywnego systemu ochrony zdrowia, z przerośniętą biurokracją i potężnymi brakami innych (niż lekarze) profesjonalistów medycznych. To te zmiany są kluczowe dla poprawy i w ogóle utrzymania funkcjonowania naszego systemu ochrony zdrowia w perspektywie następnych lat.
– Jakich zawodów medycznych nam brakuje?
Przede wszystkim notujemy potężny niedobór pielęgniarek – kraje z naszej grupy porównawczej efektywnych i skutecznych systemów ochrony zdrowia mają ich średnio dwa razy więcej niż Polska, a niektóre nawet trzy razy! Ponadto brakuje nam zawodów, które pozwoliłyby lekarzom skupić się na leczeniu, swoistego ekosystemu wokół pacjenta i lekarza – mówimy tutaj o opiekunach medycznych, asystentach lekarza czy nawet wzorem niektórych państw, asystentach pielęgniarek. Biorąc pod uwagę, że ogólnie udział osób studiujących kierunki medyczne i opiekuńcze w Polsce jest niższy niż w większości państw z naszej grupy porównawczej, należy pracować nad poprawą prestiżu tych zawodów, m.in. przez określanie jasnej ścieżki kariery, zdefiniowanie ich kompetencji i zakresów odpowiedzialności, pokazanie jak ważne są one dla sprawnego funkcjonowania systemu i poprawy zadowolenia pacjentów.
– Czy skoro dziś kształcimy już za dużo lekarzy, to za parę lat mogą mieć oni problemy ze znalezieniem pracy?
To bardzo dobre pytanie. Jeśli utrzymane zostanie obecne tempo kształcenia, to pracy stricte wymagającej kompetencji lekarza może dla lekarzy nie wystarczyć. Jednak ze względu na nieefektywną organizację naszego systemu ochrony zdrowia, jak i potężne braki kadrowe w innych zawodach medycznych, lekarze nie będą prawdopodobnie cierpieli na brak zatrudnienia – można pokusić się wręcz o tezę, że przy tak zorganizowanym systemie jak obecnie, żadna liczba lekarzy nie zaspokoi potrzeb zdrowotnych społeczeństwa. Lekarze będą jednak wykonywać w coraz większym stopniu czynności administracyjne, pielęgnacyjne – niekoniecznie takie, do jakich wymagane są posiadane przez nich kompetencje. To oczywista niegospodarność, gdyż będziemy musieli ponieść koszty wykształcenia całej tej grupy lekarzy, których wiedza i kompetencje już częściowo nie są, a w przyszłości coraz bardziej nie będą optymalnie wykorzystywane, ale bez wprowadzenia niezbędnych zmian systemowych taka może czekać nas przyszłość.
– Jeśli rządzący nadal będą chcieli kształcić przyszłych medyków w uczelniach, które nie są do tego przygotowane, to prawdopodobnie lekarze z uniwersytetów medycznych będą najbardziej poszukiwani.
Jakość kształcenia jest rzeczywiście kluczowa, jej utrzymanie i ciągła poprawa są istotne dla sprawnego funkcjonowania systemu ochrony zdrowia w przyszłości. Obserwujemy znaczne zwiększanie liczby przyjęć na kierunek lekarski, skutkujące obniżeniem progów, a wręcz w niektórych przypadkach ich zniesieniem, gdyż kilkaset miejsc zostało w tym roku nieobsadzonych. Podjęcie studiów na kierunku lekarskim jest obecnie 4x łatwiejsze niż jeszcze 15 lat temu. Jednocześnie nie widać zaostrzenia sita selekcji w trakcie studiów. To rodzi naturalne pytanie, czy wierzymy, że uczelnie są w stanie nauczyć każdego medycyny na wysokim poziomie?
– Jakiś czas temu nasi medycy chętnie wyjeżdżali z kraju do pracy, ostatnio to się trochę ustabilizowało, ale jeśli za kilka lat na rynek trafi ogromna liczba absolwentów, możemy mieć podobną sytuacją, jaka ma miejsce w Hiszpanii, która swego czasu także postawiła na zwiększanie limitów przyjęć, a teraz zmaga się z masowym odpływem lekarzy do innych państw.
Z danych wynika, że emigracja z Polski za granicę ustabilizowała się w ostatnich latach. Ponadto, co najmniej dwie trzecie wyjeżdżających to obcokrajowcy, którzy uzyskali wykształcenie w Polsce, ale nierzadko od początku planowali powrót do swojej ojczyzny – studiowali na tzw. English Divisions. Należy jednak podkreślić, że ze względu na niedobory kadrowe w całym świecie rozwiniętym, nadmierne kształcenie lekarzy w Polsce oraz aktualne warunki pracy lekarzy w naszym systemie, istnieje wysokie ryzyko wzrostu skali emigracji w najbliższych latach. Dlatego potrzebujemy systemu monitorowania i wczesnego ostrzegania o rosnącej skali emigracji lekarzy z Polski, analizowania, co kraje przyciągające lekarzy z Polski proponują im oraz mechanizmów oferowania konkurencyjnych warunków, które pozwolą zatrzymać w naszym kraju niezbędną liczbę lekarzy.
– Jak ocenia pan obecny system ochrony zdrowia w Polsce?
System ochrony zdrowia w Polsce zdecydowanie wymaga całościowej transformacji.
Jego głównym problemem jest brak koncentracji na satysfakcji pacjenta, co skutkuje jednym z najniższych w świecie rozwiniętym (i nie tylko) wskaźników zadowolenia obywateli z ochrony zdrowia. To utrudnia przeprowadzanie niezbędnych zmian, bo ludzie nie wierzą, że ten system cokolwiek im jeszcze jest w stanie zaoferować, jakkolwiek się poprawić. Dodatkowo, próby jego zmiany w ostatnich latach napotykały szereg problemów. Na szczeblu systemowym brakuje kompetencji i doświadczenia transformacyjnego, wdrożeniowego, dlatego wiele zmian wdrożono tylko częściowo.
Oczywiście można powiedzieć, że pomimo tych problemów system ochrony zdrowia funkcjonuje w Polsce w taki sposób już od wielu lat. Jednak to właśnie teraz nadszedł czas, gdy stały się one nie tylko ważne, ale także pilne. Najlepszym tego dowodem są wyniki tegorocznego Eurobarometru, gdzie zdrowie zostało wskazane przez Polaków jako jeden z najistotniejszych problemów, z jakimi się mierzymy, a w wielu częściach kraju wręcz najistotniejszy, wygrywając z sytuacją gospodarczą, kosztami życia i kwestiami klimatycznymi.
– Samorząd lekarski podjął się opracowania propozycji rozwiązań systemowych, dzięki którym ma się poprawić jakość opieki zdrowotnej. Czym zajmuje się powołany na początku roku zespół ds. transformacji i rozwoju systemu ochrony zdrowia?
Na system trzeba patrzeć całościowo i nie próbować naprawiać poszczególnych elementów w oderwaniu od reszty, bo to prowadzi tylko do dalszego jego skomplikowania i licznych, nieprzewidzianych na etapie planowania, skutków ubocznych. Zgodnie z tym paradygmatem, pracujemy nad analizami kadrowymi, nie ograniczając się tylko do lekarzy, ale uwzględniając jakie skutki systemowe będzie miało kształcenie lekarzy na obecnym poziomie. Chcemy też obudować lekarza technologią i innymi profesjonalistami medycznymi, tak by lekarz był zarządcą ekosystemu zajmującego się zdrowiem pacjenta, a także nad poprawą satysfakcji pacjentów, wierząc, że satysfakcja pacjenta i zadowolenie lekarza nie są celami przeciwstawnymi, tylko wzajemnie powiązanymi w swego rodzaju pętli satysfakcji. Do Komitetu Sterującego pracami zaprosiliśmy zróżnicowane grono ekspertów. Liczymy na to, że poprzez wspólną pracę uda się przekonać decydentów do zmian. Jak już wspomniałem, system potrzebuje kompetencji transformacyjnych, dlatego wszystkie rekomendacje zamierzamy podbudować planem wdrożenia, który jasno określi, co należy zrobić, kiedy, jak zmotywować uczestników systemu do przyjęcia zmiany, jakie cele chcemy osiągnąć i jak zmierzyć, czy wdrożenie jest sukcesem.