Wyszukaj w publikacjach
Młodzi lekarze nie biorą pod uwagę chirurgii - rozmowa z Aleksandrą Szymankiewicz

Rozmowa z Aleksandrą Szymankiewicz, nową przewodniczącą Porozumienia Chirurgów Skalpel.
– Dlaczego zdecydowała się wziąć pani udział w wyborach na przewodniczącą Skalpela? Czym przekonała pani wyborców?
Zdecydowałam się kandydować za namową prezesa, Krzysztofa Hałabuza. Odbyliśmy kilka rozmów, w trakcie których okazało się, że Skalpel tworzą ludzie myślący podobnie jak ja. Wcześniej nie byłam członkiem Porozumienia, co z obecnej perspektywy postrzegam jako swój duży błąd. Pytanie, czym przekonałam, warto byłoby zadać członkom Skalpela - po prostu opowiedziałam swoją historię i znaleźliśmy wspólny mianownik, z czego się ogromnie cieszę.
– Jakie są główne problemy w chirurgii?
Lista jest długa, więc wymienię kilka najważniejszych: zła organizacja pracy, narastająca biurokracja, nieadekwatna do wykonywanej pracy odpowiedzialność, absurdalna wycena procedur i relatywnie niskie wynagrodzenia, w wielu miejscach także słabe warunki do nauki i zła atmosfera (mobbing, seksizm). Zdaję sobie sprawę, że nie brzmi to optymistycznie, ale tak wygląda obecna sytuacja polskiej chirurgii. Tkwimy w błędnym kole problemów, które powodują narastające braki kadrowe, odchodzenie specjalistów ze szpitali i powiększającą się dziurę pokoleniową. Musimy z tego błędnego koła po prostu wyjść!
– Przez to młodzi lekarze nie chcą wybierać specjalizacji z chirurgii. Czy ma pani pomysł, jak to zmienić?
Dane dotyczące ostatnich rekrutacji na specjalizacje są zatrważające. Młodzi lekarze właściwie nie biorą pod uwagę chirurgii ogólnej. Na studiach poznają ją głównie z podręczników - w wielu miejscach trzeba wykazać się ogromną determinacją, żeby dotrzeć na blok operacyjny. Czasem dopiero na stażu podyplomowym mogą zobaczyć zabiegi z bliska, co też nie jest regułą. Biorąc pod uwagę to wszystko, o czym mówię, co de facto składa się na codzienność chirurga, rzadko słyszą od starszych koleżanek i kolegów słowa zachęty, żeby wybrali tę ścieżkę. Mam wrażenie, że to wszystko skutecznie zniechęca ich do wyboru chirurgii, co mnie martwi, ale absolutnie nie dziwi. Szkoda, bo patrząc z innej strony, chirurgia ogólna to podstawowa, bardzo ważna specjalizacja, niezwykle potrzebna pacjentom i jednocześnie dająca mnóstwo satysfakcji lekarzowi. Jest jedną z najszerszych dziedzin, w której można dotknąć przekroju medycyny, ale też bez problemu znaleźć swoją, nawet wąską ścieżkę. Nie chcę czarować, że jest łatwa - całodobowa, często ciężka fizycznie i psychicznie praca, oparta na podejmowaniu natychmiastowych decyzji, daje się we znaki. Z tego powodu tak ważne jest, żeby była dobrze zorganizowana i godnie opłacana, a to w ogromnej mierze jest zdeterminowane przez system. Mam poczucie, że to właśnie jego zmiana spowoduje przywrócenie zainteresowania specjalizacją z chirurgii ogólnej. To cel naszej pracy w szeregach Skalpela.
– Absolwenci kierunków lekarskich skarżą się też na przestarzały system szkolenia. Co wymaga najpilniejszych zmian?
Jeżeli chodzi o program specjalizacji z chirurgii ogólnej - trwają prace nad jego nową wersją. Podejrzewam, że publikacja nastąpi w ciągu najbliższych tygodni/miesięcy. Sami jesteśmy ciekawi proponowanych zmian i mamy nadzieję, że sytuacja, w jakiej znaleźli się ostatnio anestezjolodzy, w naszym przypadku się nie powtórzy.
Myślę, że wpływ na skargi na system szkolenia ma też tempo i atmosfera pracy. Chirurgii nie da się nauczyć wyłącznie z książek, niezbędna jest uważna opieka starszych koleżanek i kolegów oparta na relacji mistrz-uczeń. Przy wszechobecnych brakach kadrowych ciężko zorganizować szkolenie specjalizacyjne tak, żeby młody lekarz nie był rzucany na głęboką wodę, a mógł spokojnie i bezpiecznie się edukować. Nie chcę się powtarzać, ale to dalej błędne koło.
– Czy Skalpel będzie się włączał w prace dotyczące idei no-fault?
Oczywiście! Członkowie Skalpela od dawna biorą czynny udział w pracach dotyczących idei no-fault. Mam nadzieję, że wspierając inne organizacje sprawujące pieczę nad projektem – m. in. Porozumienie Rezydentów, OZZL i Naczelną Izbę Lekarską, dołożymy swoją cegiełkę podczas budowy konsensusu. Bardzo zależy nam na realizacji tej inicjatywy, gdyż mamy pewność, że w ogromnej mierze przyczyni się zarówno do poprawy jakości leczenia pacjentów, jak i pracy w ochronie zdrowia.
– Powiedziała pani, że chciałaby kontynuować rozpoczętą przez poprzedniczkę, misję szerzenia wiarygodnych informacji na temat pracy lekarzy specjalizujących się w dziedzinach zabiegowych oraz problemach w ochronie zdrowia. Jakie ma pani plany?
Zarówno ja, jak i pozostali członkowie Skalpela jesteśmy studentami i praktykującymi lekarzami na różnym etapie kariery zawodowej - od stażystów do specjalistów. Sukcesywnie zamieszczamy nowe treści w naszych mediach społecznościowych. Planujemy to pole ulepszyć, żeby dotrzeć do jak najszerszej grupy odbiorców - zabiegowców, lekarzy innych specjalizacji i pozostałych medyków, ale też do pacjentów. Będziemy dalej naświetlali problemy, z jakimi stykamy się na co dzień i starali się szukać rozwiązań. Postaramy się skutecznie edukować i informować o ważnych czy przełomowych wydarzeniach. Wewnętrznie realizujemy plan szkoleń, pracując nad jak najwyższą jakością naszych działań. Chcielibyśmy zacieśnić współpracę z innymi organizacjami, zrzeszającymi medyków, integrując środowisko.
Najbliższy rok zapowiada się pracowity i mam nadzieję - bardzo owocny. Chciałabym, żeby szeregi Skalpela stopniowo poszerzały się o nowych członków, których serdecznie zapraszam do współpracy.
– Jak zmieni się Skalpel?
Nie chciałabym nazywać tego procesu zmianą, bo kojarzy mi się ze swego rodzaju działaniami naprawczymi, a nie widzę konieczności naprawiania Skalpela. Zależy mi na tchnięciu nowego życia - rozwoju i poszerzeniu zakresu naszej działalności. Jesteśmy organizacją składającą się z wielu wspaniałych ludzi, którzy chcą swoim zapałem przyczynić się do naprawy systemu – w tej kwestii jest bardzo dużo do zrobienia.