Wyszukaj w publikacjach
Część postulatów KRAUM jest kontrowersyjna - rozmowa z prof. dr. hab. n. med. Krzysztofem J. Filipiakiem

Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. Krzysztofem J. Filipiakiem, kardiologiem, internistą, hipertensjologiem, farmakologiem klinicznym, Rektorem Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie
– Czy uczelnia planuje zastosować się do rekomendacji KRAUM?
Wysoko oceniam inicjatywę podjętą przez KRAUM. Jest to dokument o randze rekomendacji, sygnowany przez rektorów 15 uczelni kształcących lekarzy najdłużej w Polsce oraz rektora CMKP – uczelni, która nie kształci przeddyplomowo i nie zajmuje się tym zagadnieniem. Nawet jednak ta pierwsza piętnastka zrzeszona w KRAUM, to obecnie uczelnie działające na odmiennych zasadach – część jest nadzorowana przez ministra zdrowia, a część przez ministra edukacji narodowej. Część kształci tylko na kierunkach medycznych („stare” akademie medyczne), część to wieloprofilowe uniwersytety. Sytuacja na rynku edukacyjnym uległa dynamicznej zmianie, pojawiło się wiele nowych uczelni oferujących kierunek lekarski. Zapewne należałoby to uwzględnić w funkcjonowaniu tego korporacyjnego ciała jakim, jest KRAUM i prędzej czy później do tego dojdzie. Rekomendacje to rzeczywiście krótki zbiór haseł – dobrych praktyk opisujących proces kształcenia lekarza. Ale jedynym organem w Polsce, który czuwa nad jakością kształcenia i ma możliwość jej bieżącej oceny jest Polska Komisja Akredytacyjna (PKA). Ona z kolei ocenia kierunek i uczelnię na podstawie aktualnie obowiązujących standardów kształcenia. Wysoko oceniam pracę PKA i każda z ocenianych uczelni wprowadza zmiany i unowocześnia metody, narzędzia, techniki pracy w oparciu o jej okresowe raporty. Rekomendacje KRAUM należy zatem traktować przede wszystkim jako ważny głos w dyskusji nad opracowaniem tych nowych standardów.
– Czy zdaniem pana rektora, wytyczne opracowane przez środowisko rektorów uczelni medycznych, wpłyną na poprawę jakości kształcenia?
Moje 25-letnie doświadczenie nauczyciela akademickiego medycyny nie wskazuje, żeby jakość kształcenia ulegała nagłej poprawie po opracowaniu, nawet najlepszego, dokumentu. To proces długotrwały, wymagający w pierwszym rzędzie budowania autorytetu i niezależności PKA, szanowania jej decyzji i raportów, okresowej oceny zewnętrznej i wewnętrznej, ciągłego sprawdzania realizowania standardów kształcenia na danym kierunku. Pod wszystkimi wytycznymi z dokumentu KRAUM się podpisuję, doceniam również nowości, które się tam znalazły, a których aktualnie nie wymaga się na wszystkich uczelniach, jak na przykład wykorzystywanie egzaminów ustrukturyzowanych. Część postulatów jest kontrowersyjna: rekomendacja, aby kształcenie odbywało się w szpitalach klinicznych posiadających najwyższy stopień referencyjności w praktyce zapewniona może być tylko w największych ośrodkach akademickich. Osobnym problemem pozostaje również fakt, że te największe szpitale kliniczne w Polsce – reprezentowane przez moich kolegów z KRAUM – to instytucje najbardziej zadłużone wśród wszystkich ośrodków medycznych w Polsce. Jeżeli według danych o zadłużeniu ogłaszanych przez Ministerstwo Zdrowia, pierwszy z nich dochodzi do zadłużenia 1,5 miliarda złotych, drugi przekroczył już 500 milionów, naprawdę trudno będzie tam rozszerzać działalność dydaktyczną, zwiększać liczbę kształconych lekarzy. Mówię to również jako były pracownik akurat tego najbardziej zadłużonego szpitala w Polsce, w którym przepracowałem 24 lata. Nie wiadomo kto ma spłacić ten dług. Żałuję, że szacowne grono autorów dokumentu nie odniosło się do tej kwestii. Dodam, że uczelnia, którą obecnie kieruję - UM MSC ma własną bazę szpitalną – szpital onkologiczny w Wieliszewie, ma nowoczesny kampus przedkliniczny, dobrze wyposażone własne prosektoria anatomiczne.
– Niebawem ma się pojawić ministerialny dokument dotyczący standardów kształcenia na kierunku lekarskim.
To niewątpliwie będzie najważniejszy dokument, zobaczymy, ile zaleceń KRAUM się w nim znajdzie i będziemy oczywiście według niego dokonywać stosownych zmian, jeżeli okażą się konieczne. Wyniknie to oczywiście nie tylko z subiektywnej oceny tego dokumentu przez poszczególne uczelnie, ale przede wszystkim z kontroli PKA przeprowadzanych już na podstawie nowych standardów kształcenia. Od 2 lat jestem Rektorem Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, mam doświadczenia dydaktyczne z pracy jeszcze w dwóch innych uczelniach kształcących lekarzy: Uczelni Łazarskiego oraz w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym (WUM). W tym ostatnim pracowałem 24 lata, pełniąc m.in. obowiązki prodziekana Wydziału Lekarskiego i prorektora WUM. We wszystkich trzech uczelniach przechodziłem kontrole PKA – wszystkie z oceną pozytywną. Także w obecnej, niepublicznej uczelni otrzymaliśmy pozytywną ocenę kierunku lekarskiego dokonaną przez PKA, a wszelkie uwagi sformułowane w raporcie na bieżąco staramy się wprowadzać w organizację nauczania.
– Czy zaprezentowanym rekomendacjom są w stanie sprostać uczelnie, które w tej chwili otrzymują pozwolenia na kształcenie przyszłych lekarzy?
Jeszcze raz chcę podkreślić, że uczelnie otrzymujące pozwolenie na kształcenie lekarzy – muszą sprostać standardom kształcenia, a nie rekomendacjom nawet najbardziej prestiżowego grona. Poczekajmy na ministerialne standardy kształcenia. Czy nowotworzone kierunki lekarskie sprostają tym wymogom? Nie wiem, czy stanie się tak w mniejszych ośrodkach, a mapa powstających nowych kierunków lekarskich ewidentnie przypomina mi 49-wojewódzki podział kraju z czasów towarzysza Edwarda Gierka. Nie jestem przekonany czy rzeczywiście to powinien być model docelowy, zabrakło zresztą dyskusji, jaki ten model docelowy ma być. Jestem natomiast przekonany, że niektóre, bardzo prestiżowe miejsca studiowania medycyny na pewno sobie poradzą. Na przykład największy polski uniwersytet – Uniwersytet Warszawski, który po reaktywacji swojego Wydziału Lekarskiego stanie się najstarszą instytucją kształcącą lekarzy w stolicy.