Wyszukaj w publikacjach

“Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy” - tak swoją książkę zatytułował Paweł Reszka. Historie lekarzy zniszczonych przez system, pozbawionych emocji i jakiekolwiek radości z wykonywanej pracy. A przecież dla wielu z nich był to wymarzony zawód.
Książka opowiada o pracy w polskim systemie ochrony zdrowia. Jednak ostatnio coraz głośniej robi się o problemach, które pojawiają się już w trakcie studiów, czyli jeszcze przed rozpoczęciem pracy w zawodzie lekarza. Profile ŚUMemes oraz ZUM na WUM (wywiad z twórcami ZUM na WUM) stały się źródłem informacji o nieprawidłowościach anonimowo zgłaszanych przez studentów z dwóch Uniwersytetów Medycznych. Kilka dni temu wybuchła kolejna afera, tym razem dotycząca nagrania jednego z Profesorów z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.Który Uniwersytet będzie następny?
Może warto zacząć wreszcie głośno rozmawiać o tej drodze na Olimp i o tym co się dzieje, zanim studenci staną się “małymi bogami” wciągniętymi w system?
O problemach polskich uczelni medycznych mówi się coraz odważniej. Wciąż większość incydentów zgłaszana jest anonimowo albo wcale, ponieważ studenci obawiają się konsekwencji. Wielu z nich twierdzi, że zgłoszenie nieetycznych zachowań wiązało się dla nich z późniejszymi nieprzyjemnościami. Takie doświadczenia z czasów studiów przekładają się na zachowania w pracy – wielu medyków woli udawać, że patologie dziejące się na ich oczach ich nie dotyczą – dla własnego, świętego spokoju.
Mobbing, poniżanie, molestowanie seksualne, absurdalne wymagania - to tylko nieliczne zarzuty, o których możemy przeczytać na profilu ŚUMemes.
Jak twierdzą autorzy profilu, w wielu opisywanych przez nich sprawach powtarzają się nazwiska tych samych osób. Są więc one znane Uczelni, a mimo to od wielu lat zgłaszane incydenty nie są traktowane priorytetowo. Można spotkać się z opiniami, że podobne problemy dotyczą także innych uczelni.
Frustracja rodzi frustrację
Frustracja rodzi frustrację, a w przypadku zawodów medycznych ma to swój początek już na studiach. Poniżanie. Bałagan i chaos. Lekceważący stosunek wobec podwładnych i osób o niższej pozycji w uczelnianej hierarchii. Niezliczona liczba absurdów. To codzienność studentów kierunku lekarskiego w wielu miastach w Polsce. Empatia, zapał do pracy, motywacja do rozwoju - to wszystko jest skutecznie zabijane z każdym kolejnym rokiem nauki.
Czy to, że przez lata było ciche przyzwolenie na patologie oznacza, że kolejne pokolenie medyków nie ma prawa się przeciwko nim buntować?
Z relacji studentów jednoznacznie wynika, że wiele z opisywanych sytuacji nie jest pojedynczymi incydentami. Dlaczego tak się dzieje? Na taki stan rzeczy składają się lata zaniedbań, powtarzanie błędów, utrzymanie na wysokich stanowiskach osób, na których nieetyczne zachowania wielokrotnie skarżyły się kolejne roczniki studentów.
Zajęcia
Czy głównym celem zajęć jest nadal nauczanie? Problemem wielu zajęć na studiach medycznych jest koncentrowanie się wykładowców na często nie do końca istotnych szczegółach kosztem wytłumaczenia podstaw materiału. Nagminne staje się wymyślanie coraz dziwniejszych pytań o przypadki kazuistyczne, czy najdrobniejsze szczegóły z podręczników. Jaki jest efekt? Studenci po zajęciach przedklinicznych potrafią jednym tchem wyrecytować wyuczone na pamięć odpowiedzi na pytania (bo musieli, na egzamin) kompletnie nie rozumiejąc ogółu, na którego przedyskutowanie już nie było czasu. Później, już na klinikach, często słyszy się: “przecież to już mieliście i powinniście umieć”. Coś, co powinno być normą - zajęcia, które są zorganizowane, przeprowadzone i ukierunkowane na praktykę oraz rozwiązywanie problemów - staje się miłym zaskoczeniem. Może warto, by zamiast omawiać kazuistyczne przypadki, zajęcia dydaktyczne pozwalały na przyswojenie podstaw zagadnień. Bez tego trudno bowiem zrozumieć skomplikowane detale.
Studenci są na samym końcu szpitalnego łańcucha pokarmowego. Prowadzący przychodzą spóźnieni, mają w międzyczasie dziesiątki innych zadań do wykonania i w natłoku obowiązków trudno im poświęcić wystarczającą ilość czasu na zajęcia dydaktyczne. Może zamiast narzekać na coraz gorzej przygotowanych studentów, warto ich wysłuchać i zastanowić się, jak rozwiązać zgłaszane przez nich problemy? To oni będą nas za kilkanaście lat samodzielnie leczyć, a bycie dydaktykiem to nie tylko przygotowanie i odhaczenie godzinnych zajęć ze studentami w grafiku.
To odpowiedzialność za kolejne pokolenia lekarzy. Odpowiedzialność, którą nie każdy chce i nie każdy powinien być zmuszany udźwignąć.
Tak było od zawsze.
Temat nieetycznego traktowania studentów albo absurdalnych wymagań egzaminacyjnych często wywołuje komentarze, takie jak:
“O co tyle szumu? Młodzi się buntują, a przecież tak było od zawsze.”
“Każdy przez to przeszedł i jakoś żyje”.
"Ci młodzi to są wrażliwi, coraz większe nieuki z roku na rok”.
Tak było od zawsze. Każdy przez to przeszedł - z tym nie da się dyskutować, ale czy to są powody, żeby dalej pozostać obojętnym i akceptować zaistniały stan rzeczy? Coś, co wielu nazywa roszczeniowością młodszych pokoleń, wydaje się jednak bardziej świadomością i odwagą walki o swoje prawa. Bo przecież każdy, kto doświadczył poniżenia czy nieetycznego traktowania powinien mieć możliwość mówić o tym głośno.. Z czego wynika fakt, że wielu lekarzy szybko zapomina, przez co przechodziło na poszczególnych etapach pracy zawodowej? Zarówno bylejakość zajęć, jak i poniżanie drugiej osoby można próbować wytłumaczyć brakami kadrowymi, beznadziejnie zorganizowanym systemem i zmęczeniem oraz frustracją samych prowadzących. Tylko czy takie tłumaczenie jest właściwe? Może zamiast szukać usprawiedliwień, należy zacząć działać? Może warto byłoby zacząć od zastanowienia się nad swoim podejściem do studentów oraz młodszych koleżanek i kolegów?
Większość studentów wiele razy słyszała już, że obecne pokolenie jest słabsze psychicznie i gorzej radzi sobie ze stresem niż jego poprzednicy. Również to, że są głupsi niż starsi koledzy w ich wieku. Problem polega na tym, że poniżając, jeszcze nikogo niczego nie nauczono.
Problem istnieje. Wielu lekarzy spełnia swoje marzenia o upragnionym zawodzie, kosztem zaniżonej samooceny i zszarganego zdrowia psychicznego, całkowicie tracąc wcześniejszy zapał i motywację do rozwoju.
Być może to kwestia większej świadomości i wyczulenia na problemy psychiczne w kolejnych pokoleniach, a być może to jednak chory system, w którym funkcjonujemy i część z nas, dla własnego spokoju, w milczeniu toleruje niewłaściwe zachowania.
Studenci - jesteśmy z Wami!
Wiemy jak jest. Jeśli jesteś studentem, który doświadczył absurdów i patologii systemu, uwierz nam, byliśmy tam, widzieliśmy to i wielu z nas przeżyło to samo. Jeśli chcesz, napisz do nas.
Zapewniamy całkowitą anonimowość. Patologie muszą zostać opowiedziane głośno, żeby przestano je zamiatać pod dywan.