Wyszukaj w publikacjach
Zamieszanie z kształceniem lekarzy specjalistów – rozmowa z Władysławem Krajewskim

Rozmowa z Władysławem Krajewskim, wiceprzewodniczącym Porozumienia Rezydentów OZZL
– Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego opublikowało listę jednostek prowadzących szkolenie specjalizacyjne, w których są wolne miejsca w jesiennym postępowaniu rekrutacyjnym. Okazało się, że wiele oddziałów, które dotąd szkoliły młodych lekarzy, nie uzyskało reakredytacji. Np. w woj. pomorskim prawie 40 proc. wszystkich jednostek szkolących przyszłych specjalistów nie dostało reakredytacji niezbędnej do otwarcia miejsc rezydenckich, a w Gdańsku nie będzie możliwa rekrutacja na kardiologię, psychiatrię oraz hematologię. Co się stało z miejscami rezydenckimi? Dlaczego obecna rekrutacja została dość mocno "okrojona"?
Jeżeli miałbym ująć to w skrócie to: niedopełnienie procedur, braki w wyposażeniu jednostek oraz niedociągnięcia w zakresie zadań administracyjnych. W tym roku CMKP podeszło bardziej rygorystycznie do oceny wymogów prowadzenia szkolenia specjalizacyjnego. Jak się okazało tuż przed samym jesiennym postępowaniem kwalifikacyjnym, wiele jednostek nie spełniło wymogów nowych programów specjalizacyjnych. Wspólną dla wszystkich specjalizacji zmianą dotyczącą wymogów dla jednostek do uzyskania miejsc okazały się być umowy jednostek z zewnętrznymi podmiotami na staże kierunkowe, których wiele oddziałów nie ma. Co ciekawe, w dużej mierze pokrywa się to z wynikami naszej ankiety, którą przeprowadziliśmy wśród rezydentów kilka miesięcy temu, gdzie okazało się jak wielu lekarzy nie jest dopuszczanych do staży kierunkowych i są one po prostu podpisywane bez pojawiania się w oddziale. Wiemy też, że wiele oddziałów nie spełniło wymagań nowych programów ze względu na braki sprzętowe czy infrastrukturalne, które w wielu przypadkach są ściśle opisane we wspomnianych programach.
– Dlaczego wiele dużych szpitali z szeroką infrastrukturą i kadrą nie uzyskało ponownej akredytacji, a mniejsze lecznice ją dostały?
Nas też to zastanawiało i, co więcej, nasi młodsi koledzy i koleżanki również zwrócili uwagę na „przesunięcie” miejsc szkoleniowych, głównie z miast wojewódzkich do powiatu. Nadal nie znamy ostatecznej przyczyny takich sytuacji, lecz na pewno nie chcemy dopuścić sytuacji z tzw. przez środowisko „zsyłkami do pracy”. Dość pomysłów padło odnośnie takiego przymusu od rządu poprzedniej kadencji, więc nie zaakceptujemy tego także teraz.
– Na co muszą się przygotować młodzi medycy w związku z tą sytuacją? Wielu z nich będzie musiało zmienić plany.
Niestety najwyższą cenę płacą właśnie młodzi lekarze. Choć doceniamy każde działania pro-jakościowe, to nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie wobec sytuacji naszych młodszych kolegów i koleżanek, sytuacji potwornie stresującej i pełnej wielu niewiadomych. Dlatego mamy nadzieję, że w przypadku braków formalnych, uda się jednostkom akredytowanym uzupełnić je o czasie i porozumieć się z CMKP, żeby właśnie takie jednostki otrzymały jednak akredytację na miejsca szkoleniowe jeszcze w nadchodzącym jesiennym rozdaniu.
Mamy także nadzieję, że wiele jednostek weźmie sobie do serca uwagi rad eksperckich CMKP i podejdzie na poważnie do sprawy reakredytacji, co sprawi, że będzie więcej miejsc szkoleniowych w wiosennym postępowaniu kwalifikacyjnym.
– Czy jest szansa na jakiekolwiek zmiany jeszcze w jesiennym naborze?
Zdecydowanie na bardziej jakościowe podejście do sprawy szkoleń specjalizacyjnych. Dostaliśmy naprawdę wiele sygnałów o patologiach dot. szkolenia rezydentów w poszczególnych jednostkach. Liczymy, że jednostki szkolące porozumieją się z CMKP, zanim dojdzie do kolejnej rekrutacji. Młodzi lekarze muszą wiedzieć na czym stoją.
– Jak zmieniła się obecna lista miejsc rezydenckich w porównaniu z zeszłoroczną?
I tu jest pewna ciekawostka: liczba miejsc szkoleniowych w trybie rezydenckim nawet nieznacznie się zwiększyła. Z 6200 miejsc na jesień 2023 do 6651 w przypadku jesiennego postępowania kwalifikacyjnego w roku 2024.
– To w takim razie czego dotyczy problem?
Otóż rzeczywistość nie jest tzw. „tabelką w excelu”. Po raz kolejny zwiększono przede wszystkim miejsca na specjalizacjach deficytowych, które nota bene z roku na rok i tak nie są obsadzone. Z kolei, żeby wyrównać liczbę miejsc szkoleniowych w ogólnym rozrachunku, to przez brak reakredytacji m.in. jednostek z dużych ośrodków klinicznych ciężar szkolenia spadł na niektóre szpitale powiatowe. I właśnie to spowodowało, wydawałoby się, pewnego rodzaju paradoks społeczny: po raz kolejny miejsc jest więcej, a ludzie nadal tych miejsc nie mają.