Wyszukaj w publikacjach
Serce ma wiele zagadek, które chcę poznać - rozmowa z prof. Mateuszem Hołdą

Rozmowa z prof. Mateuszem Hołdą z Katedry Anatomii Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– W lipcu 2022 r., w wieku 29 lat, otrzymał pan tytuł profesora nauk medycznych, stając się najmłodszym profesorem tytularnym w naszym kraju. W tak młodym wieku osiągnął pan to, o czym marzy każdy naukowiec. Taki był plan?
Plan tego nie zakładał. Dopiero z czasem okazało się, że jest to realne. To wynik 9 lat intensywnej pracy. Będąc na 6. roku studiów, zrobiłem doktorat. Wtedy byłem pierwszą osobą w Polsce, która przed ukończeniem studiów magisterskich, otrzymała tytuł doktora nauk medycznych. Skorzystałem wówczas z ministerialnego programu Diamentowy Grant, w ramach którego dostałem pieniądze na pierwsze badania i mogłem skorzystać z możliwości, jakie dawał, czyli ze skrócenia ścieżki naukowej. Następnie w ekspresowym tempie – w ciągu dwóch lat – udało mi się zdobyć stopień doktora habilitowanego. Profesura była ukoronowaniem tej ścieżki „zdobywania tytułów”. Teraz mogę się w pełni poświęcić już tylko pracy naukowej i klinicznej.
– Gdy wybierał pan studia medyczne, myślał pan o karierze naukowca?
Idąc na studia, nie miałem w planach kariery naukowej, chciałem zostać lekarzem. Już wtedy wiedziałem, że będę chciał zajmować się sercem. Fascynacja nauką pojawiła się w trakcie studiów, gdy zacząłem prace w kole naukowym. Na początku działałem w kilku kołach, m.in. anatomii, histologii, kilku kołach kardiologicznych. Na prowadzenie wybiła się Katedra Anatomii i koło anatomiczne, gdzie wraz ze śp. dr hab. Wiesławą Klimek-Piotrowską, moją mentorką, stworzyliśmy zespół HEART - Heart Embryology and Anatomy Research Team. Było to po 2. roku studiów. Wtedy zobaczyłem, że naukę można połączyć z wykonywaniem zawodu lekarza. Medycyna jest wybitnie interdyscyplinarną i zespołową dziedziną i w pojedynkę nie da się niczego osiągnąć. Młody człowiek bez żadnego dorobku i większego doświadczenia nie jest w stanie bez wsparcia, samodzielnie rozpocząć swojej kariery naukowej. Muszą być współpracownicy, musi być mentor. Do pewnego momentu takie wsparcie jest nieocenione. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że bycie lekarzem i naukowcem to dwie ścieżki, którymi podążam, których nie da się od siebie oddzielić i między którymi nie chciałbym wybierać.
– Czy w środowisku młody profesor spotyka się z nieprzychylnymi komentarzami?
Teraz już nie, ale na początku zdarzały się niezbyt pochlebne opinie, związane głównie z moim wiekiem i były wyrażane przez niektórych naukowców, którzy uważali, że w tak młodym wieku nie powinno się otrzymywać takich tytułów. Na szczęście w ostatnich latach, z roku na rok, przybywa osób, które w przyspieszonym trybie kończą doktoraty, więc dziś już nikogo to nie dziwi. W medycynie karierę naukową da się rozpocząć w trakcie trwania studiów. Uczelnie teraz mają wręcz tendencję, że chwalą się dokonaniami swoich studentów.
– Czym konkretnie zajmuje się pan w pracy naukowej?
W zespole HEART, którego jestem szefem, zajmujemy się badaniami nad architekturą układu sercowo-naczyniowego, czyli patrzymy na to, jak serce wygląda, jak jest zbudowane, jak funkcjonuje układ sercowo-naczyniowy i jak wpływają na niego różne choroby. To dość szeroka działka na pograniczu anatomii i kardiologii, która pomaga zrozumieć klinicystom to, co na co dzień obserwują u pacjenta. Mamy imponującą kolekcję kilkuset preparatów ludzkich serc pobranych od zmarłych, które badamy, by pomóc specjalistom – głównie kardiologom i elektrokardiologom w bardziej precyzyjnym i bezpiecznym wykonywaniu inwazyjnych zabiegów. Zajmujemy się też obrazowaniem medycznym. Potrafimy wykonać model serca konkretnego chorego, drukujemy go i tworzymy wizualizacje 3D. Wszystko po to, by ukazać anatomię serca konkretnego pacjenta, a przez to wspomóc proces zaplanowania i wykonania samego zabiegu.
–Co pan poczuł, gdy po raz pierwszy wziął serce do ręki?
Po raz pierwszy dotknąłem serca na pierwszym roku studiów, podczas zajęć z anatomii. Nie towarzyszyły temu jakieś wybitnie mistyczne przeżycia. Na pewno była fascynacja tym organem, jego budową. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo skomplikowana jest to struktura, ile tajemnic ma jeszcze do odkrycia. Od tego czasu przez moje ręce przewinęło się ponad tysiąc ludzkich serc i kilkaset organów pochodzących od zwierząt.
– Badania nad sercem są prowadzone od wieków na całym świecie. I nadal nie wszystko o nim wiadomo?
Medycyna prężnie się rozwija, wykonuje się coraz bardziej skomplikowane i coraz mniej inwazyjne zabiegi, dlatego konieczne są dalsze badania. Ponadto, choroby serca są jedną z głównych przyczyn zgonów na świecie, a przecież chcemy móc lepiej leczyć chorych. Jestem przekonany, że wielu rzeczy o sercu nadal nie wiemy. Ma ono mnóstwo tajemnic do odkrycia. Jest dobrze poznane od strony anatomicznej, ale na poziomie molekularnym, fizjologicznym, farmakologicznym, jest wiele do odkrycia, uszczegółowienia. Dzięki temu mój zespół może funkcjonować i prowadzić prace badawcze. Nauka to też poszukiwanie nowej wiedzy w oparciu o obecnie dostępną. Wiedza, którą dziś dysponujemy, opiera się na badaniach sprzed dekad. Niektóre dane chcemy doprecyzować, a luki zniwelować. Obecnie zajmujemy się kilkunastoma projektami dot. obrazowania układu sercowo-naczyniowego. Badamy m.in. jak węzeł przedsionkowo-komorowy zmienia się podczas procesu starzenia, ale też jak i wpływ ma na niego niewydolności serca.
– Pański dorobek doceniają nie tylko specjaliści z Polski, ale i ze świata. Oprócz licznych nagród, wyróżnień, w 2019 r. amerykańskie czasopismo "Forbes" umieściło pana na liście "30 under 30" w gronie osób, które choć nie ukończyły jeszcze 30. roku życia, wyrastają na liderów w swoich branżach. W tym samym roku brytyjski think-tank Emerging Europe uznał pana za najbardziej wpływowego Europejczyka młodego pokolenia.
Publikując w wiodących czasopismach naukowych, biorąc udział w konferencjach, wydarzeniach medycznych, mogłem pokazać, czym się zajmuję. O budowie ludzkiego serca opowiadałem niemal na wszystkich kontynentach. Te nagrody otrzymałem zaraz po doktoracie, były dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Te osiągnięcia spowodowały, że wzrosła moja pewność siebie, pokazały mi, że to, co robię, jest słuszne i doceniane nie tylko na lokalnym podwórku, ale i w całej Europie. I że warto podążać za marzeniami.
– Choć droga nierzadko jest kręta i wyboista.
Zgadza się. Moja droga była usłana porażkami. One w pracy naukowca zdarzają się częściej niż sukces i często odstraszają badaczy. Zwykle mówi się o efekcie końcowym, a nie o etapach dojścia do sukcesu. Mnie wielokrotnie zdarzały się myśli, że nie podołam. Badania i studia to okres ogromnego poświęcenia, samozaparcia. Warto nauczyć się umiejętnego posługiwania się czasem, planowania działań i realizowania ich zgodnie z harmonogramem. To jest kluczowe, by osiągnąć sukces. Ważne jest także, by się nie poddawać, nie zrażać porażkami, bo one zawsze będą się zdarzać. Warto znaleźć mentora, który przeprowadzi przez proces, ale też opowie i o swoich porażkach. To pozwoli się zdystansować i z nadzieją spoglądać w przyszłość.
– Czy bycie naukowcem w Polsce daje panu satysfakcję?
Nie jest łatwo być badaczem, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. To bardzo wyczerpująca praca. Wszystkim się wydaje, że to przyjemne zajęcie, ale to praca, której trzeba poświęcić wiele czasu, nerwów, zaangażowania. Poza tym nie jest opłacana w należyty sposób. Finansowanie w nauce jest niezwykle ważne i potrzebne, by przyciągnąć dobrych ludzi na uczelnie, do zespołów badawczych. Bez grantów nie byłoby też możliwości prowadzenia badań, choć nie ukrywam, że nie są to kwoty, o jakich marzą badacze. Państwo powinno wspierać naukowców. Mamy świetne zaplecze, dobrą kadrę, ale brakuje zachęt, by ją przyciągnąć. Niskie pensje w nauce nie ułatwiają, a wręcz przeszkadzają w rozwoju, dlatego też większość młodych lekarzy traktuje karierę naukową jako opcję drugorzędną. Z pojedynczego etatu akademickiego, szczególnie na początku kariery, niemożliwe jest utrzymanie rodziny.
– Wykłada pan profesor na uczelni, prowadzi badania ze swoim zespołem i jest w trakcie szkolenia specjalizacyjnego z kardiologii. Jakie ma pan plany na najbliższe lata?
Rok 2022 był czasem wytężonej pracy, zarówno naukowej, jak i klinicznej, dlatego w tym roku chciałbym trochę więcej odpoczywać i nieco zwolnić. Mam sporo zaległego urlopu do wykorzystania, który zamierzam spędzić na podróżowaniu. Nie planuję jednak wyjazdu na stałe z kraju. Mam tu swój zespół, za którego działalność jestem odpowiedzialny i chcę go rozwijać. Pracę naukową łączę z pracą z pacjentami w szpitalu i w przychodni. Za dwa lata planuję skończyć specjalizację. Potem czas na nowe, być może zupełnie inne wyzwania – ale jakie, to pokaże czas.
Dla zainteresowanych tematem doktoratu, polecamy serię Remedium ,,Piszemy doktorat".