Wyszukaj w publikacjach
Studencki Nobel to zachęta do dalszej pracy - rozmowa z Wojciechem Szlasą.

Rozmowa z Wojciechem Szlasą, studentem IV roku Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, stypendystą Ministra Zdrowia, zdobywcą tegorocznego Studenckiego Nobla.
- Trwa sesja egzaminacyjna na uczelniach. Kończący się rok akademicki nie był łatwy dla studentów medycyny z powodu pandemii, a mimo to udało się panu wiele osiągnąć. Jaki był dla pana?
Ten rok, choć inny niż wszystkie, był dobry. Znalazłem idealny balans między zaangażowaniem naukowym i studenckim. Uczę się obecnie do sesji, bo muszę jeszcze dopracować pewne zagadnienia, żebym czuł się pewnie podczas egzaminów. W kontekście projektów naukowych dokonałem dużego postępu w technikach badawczych, otrzymałem parę grantów na badania i stypendia naukowe.
- I Studenckiego Nobla. To konkurs organizowany od 2009 r. przez Niezależne Zrzeszenie Studentów, w ramach którego wyróżnia się wybitnych studentów o imponujących osiągnięciach na różnych polach - społecznych, artystycznych, naukowych. W tym roku spośród 420 zgłoszeń, do finału trafiło 86 finalistów, z czego wyłoniono 9 najzdolniejszych. Co dla pana oznacza zdobycie statuetki?
Nie spodziewałem się, że ją dostanę. Studencki Nobel jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Otrzymanie nagrody to duża odpowiedzialność i zachęta do dalszej ciężkiej pracy. Przede mną jeszcze wiele do zrobienia.
- Konkurencja w dziedzinie „Medycyna i Farmacja”, w której pan startował była bardzo duża, wszyscy finaliści mieli imponujące badania. Ale to panu udało się zdobyć tę nagrodę.
Studenckiego Nobla dostałem za swoją działalność naukową podczas studiów. Badania naukowe, którymi się zajmuję, skupiają się na temacie elektroporacji w terapii nowotworów. Wydałem wiele publikacji i wystąpiłem na wielu konferencjach naukowych z moimi projektami. To w dużej mierze przyczyniło się do tego, że zdobyłem nagrodę. Komisja brała pod uwagę także oceny ze studiów, aktywność naukową, społeczną i artystyczną, punktowana była współpraca z prasą naukową, a także działalność w samorządzie i organizacjach studenckich.
- To, co do tej pory udało się panu osiągnąć, docenił także minister zdrowia.
Stypendium Ministra Zdrowia otrzymałem za moje publikacje, konferencje w których brałem udział i za granty naukowe. Pracowałem na to dwa lata. Dzięki wsparciu finansowemu mogę odkładać fundusze, które będą mi potrzebne po studiach. Dzięki nim będę mógł szerzej planować swoją przyszłość.
- Pańska aktywność w Studenckim Kole Naukowym Biologii Komórki Nowotworowej także przyczyniła się do licznych sukcesów.
Zgadza się. W studenckim kole pracuję od drugiego roku studiów, czyli już trzeci rok. Koło skupia się na badaniu nowych metod w terapii nowotworów. Nasze główne zainteresowania laboratoryjne to elektroporacja i terapia fotodynamiczna. Skupiamy się na nowoczesnych terapiach przeciwnowotworowych badając je w “in vitro”. Szczególnie zaciekawieni jesteśmy tematami terapii fotodynamicznej I elektrochemioterapii. Nasze badania są zauważane na skalę Polski, co zaowocowało już licznymi nagrodami, a wśród nich tegoroczną wygraną w akademickim w konkursie Struna-MED w kategorii najlepszy projekt medyczny w Polsce, co było dużym wyróżnieniem i zwieńczeniem naszych badań.
Dotychczas, moim największym osiągnięciem podczas studiów jest seria badań na temat zastosowania elektroporacji i terapii fotodynamicznej w indukowaniu śmierci w komórkach czerniaka. Zwieńczeniem tych prac są publikacje naukowe. Mam nadzieję, że już w najbliższym czasie będę mógł przedstawić światu naukowemu badania na temat wpływu prądu elektrycznego na ekspresję białek związanych z nowotworami.
- W jaki sposób pańskie badania naukowe w tym zakresie przyczynią się do rozwoju np. terapii leczniczych?
Elektroporacja to w dużym skrócie tworzenie porów w błonie komórkowej za pomocą prądu elektrycznego. Za pomocą tej techniki można efektywniej dostarczać leki do komórki nowotworowej, transportować materiał genetyczny do komórek w celu ich modyfikacji, indukować śmierć komórek lub - co dla mnie najciekawsze - modulować ekspresję białek ważnych w kontekście terapii nowotworów. Już teraz elektroporacja znajduje szerokie zastosowanie kliniczne. Dla przykładu mogę podać, że na Dolnym Śląsku jest używana w połączniu z chemioterapeutykiem miejscowym w leczeniu czerniaka. Dzięki niej, można efektywniej dostarczać lek do komórek, przez co mamy lepsze efekty terapii w porównaniu ze standardowymi metodami. Mam nadzieję, że moje badania przyczynią się do rozwoju wielu innych klinicznych zastosowań elektroporacji. Dotychczas wykazałem jej potencjał jako terapii ablacyjnej oraz wytłumaczyłem mechanizm śmierci komórki nowotworowej po zastosowaniu prądu o wysokim napięciu. Ponadto sam oraz we współpracy z innymi zbadaliśmy potencjał różnych związków pochodzenia naturalnego w elektrochemioterapii. Jednak najciekawsze jest dla mnie to, czym obecnie się zajmuję, a mianowicie modulacja ekspresji konkretnych antygenów za pomocą elektroporacji.
- W kręgu pana zainteresowań leży głównie onkologia?
Najbardziej chciałbym dostać się na specjalizację związaną z hematoonkologią dziecięcą. Również bardzo ciekawi mnie immunologia nowotworów. Nie wykluczam też onkologii lub czegoś innego związanego z moimi zainteresowaniami naukowymi.
- Onkologia, hematoonkologia dziecięca to bardzo trudne obszary medycyny. Czy lekarz, który stawia pierwsze kroki w zawodzie jest na to gotowy? Praca z chorymi onkologicznie wymaga odpowiedniego podejścia. Co według pana jest najtrudniejsze w byciu lekarzem?
Myślę, że nie da się szybko wypracować idealnego podejścia do pacjenta onkologicznego. Wydaje mi się, że po części musi to wynikać z naszego charakteru, a po części z doświadczenia, którego nabywamy w trakcie praktyki lekarskiej. To trudna i wyczerpująca praca, dlatego lekarz powinien mieć jasno określony plan na życie i potrafić odgraniczyć to, co prywatne od zawodowego i znaleźć czas nie tylko na pracę, ale także na swoje pasje. Bez tego cieszyć się życiem moglibyśmy dopiero jako starsi ludzie, tracąc przy tym najpiękniejsze lata życia.