Wyszukaj w publikacjach
Czuję się trochę osamotniony w działaniach dot. poprawy jakości kształcenia – rozmowa z Sebastianem Goncerzem

Rozmowa z lek. Sebastianem Goncerzem, przewodniczącym Porozumienia Rezydentów
– Kolejna kontrola Porozumienia Rezydentów pokazuje, że uczelnie z kierunkiem lekarskim negatywnie zaopiniowanym przez Polską Komisję Akredytacyjną, nadal mają spore braki. Ale jednocześnie swoje kontrole zakończyła PKA. Nie ufacie tej instytucji i dlatego na własną rękę sprawdzacie te uczelnie?
Nałożenie na PKA przeprowadzenia oceny 9 kierunków jest obciążające. W przeszłości były oceny i opinie, które nie odzwierciedlały faktycznego stanu, więc chętnie włączyliśmy się w pomoc, by dostarczyć dodatkowych informacji PKA. PKA w rozmowach z nami zachęcała, by zgłaszać wszelkie nieprawidłowości, co też robimy. Wizytacja PKA trwa tylko dwa dni, więc myślę, że nasza praca polegająca na uzyskiwaniu informacji od uczelni może być pomocna. Gdy wizytowany jest kierunek lekarski, to w składzie komisji powinni być głównie lekarze, a wiemy, że nie zawsze są, dlatego jako lekarze zwracamy uwagę na nieprawidłowości, które następnie przekazujemy Polskiej Komisji Akredytacyjnej, mając nadzieję, że przysłużą się w procesie decyzyjnym. Tym razem pytaliśmy uczelnie o liczebność grup na zajęciach klinicznych, kadrę dydaktyczną, liczbę godzin zajęć praktycznych z anatomii prawidłowej człowieka z wykorzystaniem preparatów zwłok ludzkich pochodzących z donacji oraz minimalne wyniki z egzaminu maturalnego stanowiącego próg rekrutacyjny na kierunek lekarski. Skierowaliśmy zapytanie w trybie dostępu do informacji publicznej. Uczelnie miały 14 dni na odpowiedź. Cztery nie dosłały nam odpowiedzi, zatem nasz prawnik skierował do nich wezwanie przedsądowe o uregulowanie nieprawidłowości. Były to AMNS im. Mieszka I w Poznaniu, SAN Łódź, Uniwersytet w Siedlcach i Uniwersytet Kaliski. Podziałało.
– Wyniki waszej kontroli nie napawają optymizmem.
Politechnika Bydgoska przesłała nam listę nauczycieli deklarujących gotowość do podjęcia pracy. Po zweryfikowaniu jej okazało się, że przynajmniej 5 osób nie planuje podjąć pracy, a jedna nie żyje. To dowód na to, że kiedy uczelnie przekazują dokumenty PKA, to one nie zawsze są zgodne z prawdą. ANS Nowy Sącz zamierza prowadzić zajęcia w grupach klinicznych nawet 8-osobowych, co jest nie tylko nieefektywne, ale również niedopuszczalne ze względu na brak poszanowania godności pacjenta. WSB Dąbrowa Górnicza i Akademia Tarnowska zamierzają prowadzić praktyczne zajęcia z anatomii z dostępem do preparatów ludzkich w wymiarze równym lub poniżej połowy wymiaru zajęć praktycznych. Pozostałe zajęcia prowadzone są najpewniej z pomocą plastikowych modeli lub stołów wirtualnych.
Niektóre uczelnie chwalą się np. że mają po 2 sztuki zwłok na cały rok, podczas gdy na UJ do dyspozycji studentów w trakcie roku jest 5 – 6 całych zwłok i ok. 30 preparatów izolowanych. Pytanie, czy te uczelnie będą co roku miały nowe ciała, czy będą pracować na tych już "zużytych”? Niepokojące są też kryteria przyjęć. Na Politechnice Bydgoskiej i na Uniwersytecie w Siedlcach minimalny próg wyniku z matury rozszerzonej wynosi zaledwie 30%. Taki wynik nie powinien być biletem na żaden kierunek lekarski. Ten próg może oczywiście urosnąć, jeśli będą chętni z wyższym wynikiem matury.
– Zatrzymajmy się przy kadrze. Gdyby lekarze nie decydowali się na pracę w tych uczelniach, one by nie powstały.
Krytycznie oceniam podejmowanie pracy w uczelniach z negatywną opinią PKA. Z drugiej strony, ta kadra jest często jedynym pozytywem, bo starają się zrobić coś z niczego. Niemniej jednak, gdyby się na to nie decydowali, takie uczelnie nie zafunkcjonowałyby.
Rozumiem, że głównym powodem są pensje. Wszyscy wiemy, że uczelnie publiczne w Polsce nie są dobrze finansowane, w związku z czym pensje wykładowców nie są wysokie. Prywatne uczelnie kuszą nawet 2-3 krotnie wyższymi zarobkami. Jest jeszcze jeden argument, który być może zachęca wykładowców, a mianowicie profesura nadzwyczajna.
– Niemal wszystkie działania na rzecz poprawy jakości kształcenia są pod szyldem Porozumienia Rezydentów. Czy nie masz wrażenia, że sami walczycie o jakość kształcenia?
Nie powiedziałbym, że jesteśmy kompletnie sami, bo np. z przedstawicielami NIL, KRAUM czy IFMSA-Poland jesteśmy na komisjach sejmowych, przedstawiciele NIL wypowiadają się w mediach na ten temat. Też działamy pod szyldem OZZL, który nas wspiera na każdym kroku. Mimo to rzeczywiście czuję się trochę osamotniony w działaniach na rzecz poprawy jakości kształcenia. Chciałbym, by więcej organizacji się zaangażowało. Wiadomo, że mamy ten sam cel, ale w tym momencie, jest to już nużąca walka i w każdej walce trzeba szukać nowych punktów. Potrzebujemy nowych argumentów, jak te ostatnio poruszone dotyczące standardów kształcenia czy ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Chciałbym, by tych działań było więcej, byśmy wszyscy szukali nowych punktów zaczepienia.
– Niektórzy zarzucali wam, że wcale nie chodzi wam o jakość kształcenia, a po prostu bronicie korporacyjnego interesu lekarzy. Czy nadal spotykacie się z negatywnymi opiniami?
Zarzuca się nam, że podejmujemy próby nagonki na przyszłych studentów. Portal kujawski napisał ostatnio, że studenci mogą się spodziewać szykanowania z naszej strony. To absurd. Naszym celem nie jest obrażanie ludzi. Pokazujemy wady, niedoskonałości systemu, wskazujemy osoby, które nim zarządzają. Wielokrotnie słyszałem, że boimy się konkurencji, co jest zabawne, bo ta konkurencja będzie dotyczyć przede wszystkim tych osób, które właśnie się rekrutują. To oni będą konkurować między sobą o miejsca stażowe, miejsca rezydenckie i potem pracę. My już wtedy w większości będziemy specjalistami.
– Opinia PKA na temat skontrolowanych uczelni ma być gotowa w lipcu. Czego się spodziewasz?
Trudno powiedzieć, jakie będą wyniki. Mało prawdopodobne jest, że wszystkie te uczelnie dostaną negatywną ocenę. Po ostatniej kontroli wiele uczelni zaczęło uzupełniać braki, ale to wciąż nas nie zadowala. Zastanawiam się czasem, jak wyglądałaby jakość kształcenia na tych uczelniach, gdybyśmy nie zaczęli o tym głośno mówić. Dla mnie kolejnym etapem będzie walka o zmianę ustawy, która definiuje jakość kształcenia. Standardy kształcenia definiowane w rozporządzeniu również trzeba doprecyzować i uaktualnić, bo są bardzo ogólne, ale też wcześniej nie wymagały zmian, bo zasady były jasne dla uniwersytetów medycznych. Nikomu nie przyszło do głowy, by prowadzić anatomię na plastikowych modelach. Prace nad standardami za chwilę się rozpoczną i wersja do konsultacji będzie gotowa we wrześniu. Zaapelowałem, by włączyć PR do prac nad nimi, ale nie wiem, na którym etapie to się wydarzy. Cieszy nas deklaracja ze strony resortu, by cofnąć ustawę Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce do wersji przed 2018 r. Czekamy na finalne decyzje.
Jako organizacja działamy w wolnym czasie, bez wynagrodzenia, w imię ideałów, dlatego po wynikach PKA będziemy się musieli zastanowić, w jakim kierunku pójdziemy.
– Być może dzięki waszym działaniom młodzi ludzie będą mieli większą świadomość i będą zwracali uwagę na jakość kształcenia.
Myślę, że tak się już dzieje. Na pewno nie docieramy do każdego maturzysty, ale mam wrażenie, że dziś młodzi ludzie znacznie więcej wiedzą na temat funkcjonowania uczelni z kierunkami lekarskimi niż jeszcze rok temu. I mam nadzieję, że to się przełoży na ich wybory i nie będą chcieli studiować w pseudouczelniach.
– Jak myślisz, co sprawia, że młodzi ludzie, którzy mimo wiedzy o nieprawidłowościach, decydują się na kształcenie w uczelni, która nie ma pozytywnej opinii PKA?
Myślę, że wiele jest takich czynników. To lokalizacja uczelni blisko miejsca zamieszkania, chęć przekwalifikowania się. Są osoby, które mają już studia z zakresu innego zwodu medycznego i chcą być lekarzami i korzystają z niższego progu bez potrzeby poprawiania matury. Wydaje mi się, że jest też dużo osób, które po prostu za wszelką cenę chcą być lekarzami i niższe progi przyjęć są im po prostu na rękę. Są też pewnie osoby, którym wydaje się, że będzie im łatwiej niż na medycznym uniwersytecie. Trzeba pamiętać, że w przyszłości to na lekarzu, nie na uczelni, którą kończył, spoczywa odpowiedzialność za pacjenta.