Wyszukaj w publikacjach

01.12.2023 o 20:42
·

650 osób studiuje na kierunku z negatywną opinią PKA

100%

Niezależny i kompleksowy audyt wszystkich uczelni kształcących lekarzy, zamknięcie kierunków niespełniających wymagań, zmiany w legislacji, które uniemożliwią ich otwieranie bez odpowiedniego zaplecza oraz zadbanie o niezależność Polskiej Komisji Akredytacyjnej  — takie postulaty przedstawili podczas konferencji „Degradacja kształcenia w liczbach. Analiza i postulaty” medycy z Porozumienia Rezydentów OZZL.

Niższa jakość kształcenia to niższa wiedza i umiejętności lekarzy, a to przełoży się na bezpieczeństwo pacjentów. Ponadto nosi to znamiona oszukania młodych ludzi, którzy mogą się poczuć oszukani tym, że państwo, które powinno być gwarantem jakości, otwiera kierunki niedostosowane do standardów kształcenia 

– mówił lek. Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL. 

Medycy wskazali na główne problemy w obecnej edukacji przyszłych medyków. Sprawdzili, że 650 osób studiuje dziś na kierunku z negatywną opinią PKA, wielu uczy się w uczelniach, które nie mają odpowiedniej infrastruktury, studentów czekają zajęcia w zbyt dużych grupach ćwiczeniowych, podróże po Polsce, a nauka jest nieprawidłowo zorganizowana.  

W tym roku akademickim uruchomiono więcej nowych kierunków niż łącznie przez ostatnią dekadę – 14. Dziewięć ma negatywną opinię PKA, ale mimo to, kształcą. Jedną z uczelni, w której PKA stwierdziła nieprawidłowości, jest Uniwersytet Kaliski. Zastrzeżenia wzbudziły: nieprawidłowa sekwencyjność zajęć zaburzająca proces nauczania, nawet 15-osobowe grupy ćwiczeniowe, nieprawidłowa obsada zajęć, brak minimalnych punktów rekrutacyjnych, brak odpowiedniej infrastruktury. Zdaniem Władysława Krajewskiego, wiceprzewodniczącego PR OZZL, w tej uczelni studenci będą się uczyć o działaniach niepożądanych leków dopiero na piątym roku, gdy będą już mieli za sobą wiele bloków klinicznych.

Poza tym, liczne grupy kliniczne to nie tylko pogorszenie jakości kształcenia, ale też obciążenie dla pacjentów. Proszę sobie wyobrazić pacjentkę na fotelu ginekologicznym otoczoną 15-osobową grupą studentów. To męczące 

– mówił Władysław Krajewski.

Podobne uwagi PKA miała do Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu. Tam z kolei wypunktowano brak umów na zajęcia kliniczne i rozproszoną bazę dydaktyczną, brak infrastruktury spełniającej standardy (prosektorium jest w Radomiu – ponad 250 km dalej), przedmioty takie jak: histologia, anatomia, biochemia i inne nie mają przypisanych treści programowych, sposobów weryfikacji i oceny efektów uczenia się. Wiele zastrzeżeń PKA miała także pod adresem Podhalańskiej Państwowej Uczelnii Zawodowej w Nowym Targu. 

Anatomia wymaga specjalistycznej infrastruktury i kadry

Medycy zwrócili uwagę, że najważniejszym przedmiotem na 1. roku studiów jest anatomia, a jej nauczanie wymaga specjalistycznej infrastruktury, wykwalifikowanej kadry, preparatów.

Jeśli na samym początku uczelnia tego nie zapewnia, to kolejne przedmioty kliniczne, które również wymagają kadry i infrastruktury, będą najprawdopodobniej miały braki. Ciężar organizacyjny z każdym kolejnym rokiem wzrasta

 – mówił Sebastian Goncerz.

Podkreślono także, że nauka anatomii na wirtualnych stołach może być dodatkiem do nauki, ale złotym standardem pozostaje nauczanie na preparatach ludzkich zwłok.

Część uczelni deklaruje, że będzie nauczać w prosektoriach przyszpitalnych. Jednak zdaniem prof. Jarosława Berenta z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, w prosektoriach szpitalnych wykonuje się sekcje patomorfologiczne oraz sądowo-lekarskie i żadna z tych sekcji nie pozwala na naukę anatomii człowieka przez studentów. Preparaty, na których my się uczyliśmy, to ciała ludzkie, pochodzące z donacji. W celach dydaktycznych można uwidocznić na nich pewne struktury. W momencie, kiedy człowiek umiera w szpitalu, to jego ciało nie jest preparatem. Nie można zacząć uwidaczniać nerwów na nodze, gdy przyczyna zgonu znajduje się na przykład w płucach

 – mówi szef Porozumienia Rezydentów. 

Trzeba zagwarantować niezależność Polskiej Komisji Akredytacyjnej 

Rezydenci przyjrzeli się też roli Polskiej Komisji Akredytacyjnej w systemie kształcenia. Przypomnijmy, że PKA ocenia jakość kształcenia i przygotowanie uczelni do prowadzenia studiów na podstawie standardów. Po roku kształcenia na kierunku PKA ocenia go na podstawie wizytacji i następnie przedstawia raport prezydium. PKA oprócz opinii może wystawić również ocenę.

Jeśli jest negatywna, kierunek powinien zostać zamknięty 

– mówił Krajewski.

Medycy wskazali, że w PKA zasiadają osoby związane z uczelniami, które otrzymały w ostatnich latach pozwolenie na prowadzenie kierunków lekarskich.

Skład zespołu nauk medycznych i nauk o zdrowiu PKA powoduje uzasadnione wątpliwości dotyczące obiektywności i bezstronności w ocenach kierunków lekarskich, biorąc pod uwagę, z których placówek pochodzą członkowie zespołu. Trzeba zagwarantować niezależność Polskiej Komisji Akredytacyjnej oraz przeprowadzić zmiany legislacyjne, by państwo gwarantowało jakość kształcenia na uczelniach medycznych 

– mówił Goncerz.

Jak podkreślił, najważniejszy jest audyt wszystkich uczelni prowadzących kierunki lekarskie.

Potrzebujemy zmian, które by powstrzymały postępującą degradację kształcenia młodej kadry lekarskiej. I to jak najszybciej. Trzeba w sposób niezależny i obiektywny dokładnie ocenić kierunki lekarskie, wejść do uczelni i sprawdzić wszystko. Jeśli nie ma szans na to, że kierunek jest w stanie podciągnąć się do akceptowalnego poziomu, to po prostu nie powinien kształcić 

– podkreślał Sebastian Goncerz. 

Państwo powinno pomóc studentom

Medycy wskazali też, że 650 osób studiuje na kierunkach lekarskich bez pozytywnej opinii PKA i w sytuacji, gdyby te kierunki zamknięto, to obowiązkiem instytucji państwowych powiązanych z medycyną i kształceniem wyższym, które do tego doprowadziły, jest naprawa sytuacji.

To będą koszty i problemy, ale nieakceptowalnym jest pozostawienie tego i przyjęcie postawy wyczekującej. Obowiązkiem tych instytucji jest zadbanie o to, by zarówno jakość edukacji, jak i opieki zdrowotnej, była jak najwyższa. Nie chodzi tylko o tych 650 studentów, ale i o 8,5 tys. osób, by miały one zajęcia w odpowiednio licznych grupach klinicznych, dostęp do odpowiedniej infrastruktury i preparatów, wykształconej kadry. Żeby mogli w trakcie sześcioletniego kształcenia zdobyć jak najwięcej wiedzy, aby potem móc zapewniać najwyższą jakość leczenia nam wszystkim 

– dodał Goncerz.

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).