Wyszukaj w publikacjach
Otyłość wśród dzieci - epidemia, którą lekceważymy. Raport NIK

Otyłość lub nadwaga dotyczą co trzeciego 8-latka w Polsce. Przynajmniej tak było przed pandemią, od wybuchu której ograniczone funkcjonowanie szkół, obiektów sportowych i rzadsze wykonywanie badań kontrolnych spowodowało, że liczba dzieci zagrożonych nadmierną masą ciała znacznie wzrosła. Według badań, szczególnie narażone są dzieci w wieku 5 - 11 lat, ale nie tylko, bo problem dotyczy właściwie wszystkich grup wiekowych. Czy jesteśmy w stanie odwrócić albo chociaż zahamować niebezpieczny trend? Jak wynika z przeprowadzonej pod koniec 2021 roku kontroli NIK, polska strategia przeciwdziałania otyłości wśród dzieci jest jak domek z kart - nie tylko na wszystkich etapach wadliwa, ale też jeśli upadnie, to bez większego echa… bo jak dotąd jej skuteczności i tak nie poświęcano wystarczającej uwagi.
Brak profilaktyki
Trudności, i to wielopoziomowe, występują już na pierwszym etapie - profilaktyki. W teorii podjęto się zapewnienia dostępu do rzetelnej wiedzy z zakresu odżywiania, a zadanie to spełniać miało utworzone w 2017 r. Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej wraz z działającym przy nim Centrum Dietetycznym Online. W tym drugim zasięgnąć można darmowej porady dietetyka, i - jak czytamy w raporcie NIK - z możliwości takiej skorzystano do marca 2020 roku 10 tys. razy. Czy interwencje te przyniosły zamierzony skutek? Nie wiadomo, ponieważ ich efekty nie były monitorowane.
Przeszkody pojawiły się również na poziomie gabinetów POZ. Wśród skontrolowanych przez NIK placówek jedynie 2 przeprowadziły analizy, które pozwoliły im określić skalę problemu nadwagi i otyłości wśród swoich pacjentów. Przeoczone potrzeby nie były uwzględniane w planie działań profilaktycznych, a co więcej - ponad połowa (54%) placówek nie wydała na takie działania ani złotówki.
Niedokładna diagnostyka, niedostępne leczenie
Aż co piąte dziecko w wieku 10-16 lat zmaga się z nadmierną masą ciała, przy czym częściej dotyczy to chłopców niż dziewcząt. Problem dostrzegalny jest nawet u dzieci poniżej trzeciego roku życia - dotknięte jest nim nawet co 10 z nich. Nieudolna profilaktyka to jedno, ale dla zahamowania wzrostu przypadków nadwagi/otyłości i zapobiegania ich powikłaniom równie istotna jest wczesna diagnostyka - a ta także okazała się zawodzić. W 2018 r. badania bilansowe wykonano u jedynie 63,6% dzieci między 2 a 19 rokiem życia, a rok później - u 61,6%. Dane pochodzące z raportu NIK wskazują, że w badanych podmiotach odsetek ten przekroczył 70% jedynie w przypadku dzieci odbywających roczne obowiązkowe przygotowanie przedszkolne. To nie jedyny kłopot, bo nawet jeśli mały pacjent pojawił się w gabinecie, to problem zdawał się umykać lekarskiej uwadze. W przypadku 140 pacjentów pediatrycznych z nadwagą/otyłością będących pod opieką zbadanych POZ, rozpoznano je tylko u 94. Oznacza to, że u 1/3 dzieci z nadwagą lub otyłością nie została ona odpowiednio zdiagnozowana, a co za tym idzie - pacjent nie miał szansy na otrzymanie adekwatnego leczenia. Pytanie, czy adekwatne leczenie było w ogóle dostępne, pozostaje czysto retoryczne - na początku 2020 roku czas oczekiwania na wizytę w poradni endokrynologicznej dla dzieci średnio wynosił w woj. zachodniopomorskim 264, w wielkopolskim - 333, a w małopolskim 374 dni. W przypadkach niewymagających interwencji specjalisty, wbrew pozorom, wcale nie było dużo prościej - w POZ na odpowiednią opiekę brakowało nie tylko czasu, ale i funduszy. Tłumaczy to również większość zdiagnozowanych w raporcie problemów, które - jak tłumaczyli lekarze placówek - wynikały w znacznej mierze z ich przeciążenia. O dostęp do dietetyka w ramach NFZ jest co najmniej równie trudno, a koszt pojedynczej prywatnej konsultacji wynosi ok. 150 zł (przy czym jedna wizyta rzadko kiedy jest wystarczająca). Co więcej, projekt ustawy o zawodzie dietetyka, która wyeliminować miałaby dostęp do tego zawodu osobom bez rzetelnych kwalifikacji, pojawił się dopiero w 2022 roku.
Otyłość wśród dzieci - problem o nieznanej skali
Chociaż dostępne szacunki są już i tak co najmniej niepokojące, to skala problemu wydaje się wciąż niedoszacowana. Wynika to w znacznej mierze z braku wiarygodnego źródła informacji o stanie zdrowia populacji pediatrycznej. Do Ministerstwa Zdrowia docierają dane ze sprawozdań MZ-11 (z działalności podstawowej ambulatoryjnej opieki zdrowotnej i pracujących tam osób) oraz MZ-06 (z realizacji opieki zdrowotnej nad uczniami w szkołach), uwzględniające jedynie te dzieci, które przebadane zostały przez higienistkę szkolną lub lekarza POZ i u których rozpoznano określoną nieprawidłowość. Jak wynika z jednak z raportu NIK, rzetelność informacji przekazywanych przez POZ bywa wątpliwa. Efekt? Błędne koło się zamyka - nie znając rzeczywistej skali zjawiska, nie potrafimy stworzyć „szytego na miarę” planu zwalczania go, a skuteczność tego, który „działa” obecnie, pozostaje nieokreślona.
Wydaje się, że podczas gdy śledzimy dynamikę zakażeń koronawirusem, naszym oczom umyka inna, równie groźna pandemia, której skutki zapewne najboleśniej dadzą się we znaki po latach. To, czy uda nam się znaleźć do tego czasu skuteczne rozwiązanie, czy też obudzimy się z ręką w nocniku, pozostaje niewiadomą, ale - jak wynika ze zgromadzonych informacji - w walce z otyłością wśród dzieci znajdujemy się wciąż na przegranej pozycji.
Referencje:
- https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/otylosc-i-nadwaga-u-dzieci-coraz-wiekszy-problem-coraz-mniej-skuteczne-dzialania.html [dostęp 3.02.2022]
- https://www.mp.pl/pacjent/pediatria/aktualnosci/badania/281437,niepokojace-wskazniki-nadwagi-wsrod-mlodszych-dzieci [dostęp 3.02.2022]
- https://ncez.pzh.gov.pl/abc-zywienia/nadwaga-i-otylosc-wsrod-dzieci-i-mlodziezy/ [dostęp 3.02.2022]