Wyszukaj w publikacjach

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zaapelował podczas konferencji prasowej pod hasłem „Perspektywa lekarzy na sytuację w ochronie zdrowia. Co dalej?” o wprowadzenie minimalnej pensji dla lekarzy specjalistów zatrudnionych na umowę o pracę w wysokości trzech średnich krajowych, czyli obecnie 24,5 tys. zł brutto. Zdaniem OZZL obecny poziom wynagrodzeń zagraża ciągłości leczenia w publicznych placówkach, a fałszywy obraz zarobków lekarzy nakręca społeczną niechęć wobec medyków. Związkowcy ostrzegają, że bez zmian systemowych szpitale będą zmuszone do zamykania oddziałów, a młodzi lekarze zrezygnują z pracy w systemie publicznym.
Podczas konferencji medycy poruszyli tematy, które dotyczą nie tylko środowiska medycznego, ale również pacjenta. Agata Dynkiewicz, sekretarz OZZL, mówiła o hejcie, z jakim medycy mierzą się na co dzień.
Hejt wobec lekarzy rośnie wraz z fałszywym obrazem naszych wynagrodzeń. Nie nakręcajcie nienawiści, to kwestia bezpieczeństwa nas wszystkich. Godne wynagrodzenie to nie przywilej, to fundament zdrowej ochrony zdrowia
– mówiła.
Postulat trzech średnich krajowych
Kluczowym żądaniem OZZL przedstawionym przez Grażynę Cebulę-Kubat, przewodniczącą OZZL, jest wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia dla lekarza specjalisty zatrudnionego na umowę o pracę w wysokości trzech średnich krajowych. Obecnie daje to 24 545 zł brutto miesięcznie (94 zł netto za godzinę). Jak wyjaśniła szefowa Związku, to nie jest koszt, a inwestycja w zdrowie Polaków.
Jeśli powszechnie mówi się, że lekarze zarabiają 100 czy 200 tysięcy, to my apelujemy o trzy średnie krajowe dla lekarza specjalisty zatrudnionego na umowie o pracę, co po odliczeniu podatków daje 94 zł netto/godzinę i 24 545 zł na miesiąc brutto
– mówiła Cebula-Kubat.
Zdaniem związkowców takie wynagrodzenie jest niezbędne, ponieważ brak wystarczających środków uniemożliwi szkolenie kolejnych pokoleń lekarzy, zabraknie ciągłości leczenia pacjentów w publicznych placówkach, bo aktualny system kontraktowy w większości nastawiony jest na procedurę, a nie prowadzenie chorego. Medycy podkreślali także, że coraz więcej lekarzy rozważa przejście ze szpitali do pracy w podstawowej opiece zdrowotnej i ambulatoryjnej opiece zdrowotnej, a młodzi lekarze, kończąc specjalizację, nie są chętni do pracy w szpitalach.
Anna Gołębicka, ekspertka OZZL wskazała, że od 1 lipca, po ustawowych podwyżkach, lekarz specjalista na etacie zarobi 11 862,49 zł brutto, rezydent –10 700 zł brutto (11 600 zł po dwóch latach rezydentury), a pielęgniarka –10 554 zł brutto.
Z danych OZZL wynika, że w publicznych placówkach na umowach o pracę zatrudnionych jest ok. 23,5 tys. specjalistów. Stanowi to nieco ponad jedną piątą wszystkich lekarzy po specjalizacji, pozostali pracują na kontraktach.
Przypomnijmy, że o wynagrodzeniach medyków mówił ostatnio premier Donald Tusk. Joachim Budny z zarządu krajowego OZZL podkreślił, że w finansowaniu ochrony zdrowia nie można myśleć w kategoriach: albo pieniądze na leczenie, albo na wynagrodzenia.
Pieniądze na leczenie w ogromnej części są i muszą być wydawane na pracę personelu medycznego. Stanowczo sprzeciwiam się budowaniu absurdalnej dychotomii między pieniędzmi na leczenie i pieniędzmi na wynagrodzenie profesjonalistów. Pieniądze na leczenie to są pieniądze na to, żeby w szpitalach pracowali profesjonaliści
– mówił.
Źródła
- Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy