Wyszukaj w publikacjach
OZZL wzywa premiera do rozmów o wynagrodzeniach lekarzy

Krzysztof Bukiel, przewodniczący Zarządu Krajowego OZZL wezwał premiera do rozmów ze związkowcami i samorządem zawodowym medyków o wynagrodzeniach lekarzy. Krzysztof Bukiel zarzucił Mateuszowi Morawieckiemu, że proponowane przez ministra zdrowia stawki dla specjalistów są na poziomie zarobków wykwalifikowanego robotnika. Ostrzegł przed emigracją medyków.
Zarząd Krajowy OZZL wysłał do premiera list otwarty, w którym pyta, czy Mateusz Morawiecki chce "zlikwidować albo znacząco ograniczyć publiczną ochronę zdrowia w Polsce, zniechęcając profesjonalistów do zatrudniania się w niej". Krzysztof Bukiel nawiązał do "Krajowego Planu Odbudowy" przedstawionego przez premiera. Przypomniał, że jednym z jego filarów ma być "dostępność i jakość systemu ochrony zdrowia". Zaznaczył jednak, że podczas spotkania Zespołu Trójstronnego ds. ochrony zdrowia szef resortu zdrowia zaproponował swoją propozycję wysokości gwarantowanych płac minimalnych dla pracowników medycznych, które zależą od "współczynników pracy", określających relacje między płacą zasadniczą dla danego zawodu a przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce za rok ubiegły.
Wynagrodzenia lekarzy na poziomie pensji robotnika
Bukiel przypomniał, że obecnie lekarze specjaliści mają pensję 6750 zł, przyznaną im ustawą w 2018 r., po proteście głodowym Porozumienia Rezydentów OZZL. Zaproponowany przez ministra zdrowia wskaźnik ma wynosić od lipca 1,31. Lider OZZL przyznał, że zapewni on kwotową podwyżkę o 19 zł brutto miesięcznie w stosunku do obecnego wynagrodzenia.
- Jednocześnie jednak jest to faktyczna obniżka ich pensji w relacji do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce z 1,6 do 1,31. Kwota 6750 zł brutto była bowiem równa 1,6 przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok poprzedni (2017). Czy naprawdę wierzy Pan, że wysokiej klasy specjaliści, którzy, po 6-letnich studiach, musieli kształcić się kolejnych 10 lat, zadowolą się taką płacą? - pisze Krzysztof Bukiel w liście, pytając premiera, jak sobie "wyobraża zbudowanie systemu ochrony zdrowia o odpowiedniej dostępności i jakości, w którym pracują specjaliści, z wynagrodzeniem na poziomie pensji wykwalifikowanego robotnika".
Będą odchodzić z sektora publicznego
Lider OZZL przypomniał także, że "szpitali, działających od lat w stanie trwałego niedoboru środków, nie stać, aby zapewnić swoim pracownikom płace wyższe niż minimalne, gwarantowane prawem". Krzysztof Bukiel w swoim liście zarzuca premierowi "świadomą zgodę na utrzymywanie patologii". Jest nią według niego "dorabianie" lekarzy z publicznej służby zdrowia w placówkach niepublicznych. Jego zdaniem odbija się niekorzystnie i na medykach, i na pacjentach. Ostrzegł także, że część lekarzy zrezygnuje z pracy w sektorze publicznym przechodząc do placówek prywatnych, a jeszcze inni wyjadą z Polski "podobnie jak wcześniej tysiące ich kolegów".
Niech Pan nie liczy na to, że da się ich zastąpić lekarzami sprowadzanymi spoza Unii Europejskiej. Nawet jeśli przyjadą do Polski, zachęceni brakiem jakichkolwiek wymagań odnośnie ich kwalifikacji, to nie zapewnią świadczeń odpowiedniej jakości i nie poprawią w ten sposób losu polskich pacjentów - ostrzegł przewodniczący Zarządu Krajowego OZZL, pytając, czy rządowi chodzi o to, by "w sposób ukryty zlikwidować albo znacznie ograniczyć publiczną ochronę zdrowia w naszym kraju".
Jego zdaniem w Polsce "nie ma przecież jeszcze szpitali samoobsługowych". Dlatego kolejne miliardy przeznaczone na "sprzęt, budynki, cyfryzację" nie poprawią dostępności i jakości świadczeń, jeśli zabraknie "lekarzy zaangażowanych w swojej pracy i oddanych swoim pacjentom" - napisał Bukiel, apelując o "zweryfikowanie polityki rządu wobec publicznej ochrony zdrowia, w tym zwłaszcza wobec profesjonalistów medycznych".