Wyszukaj w publikacjach
Reforma od fundamentów, nie od limitów. Lekarze ostrzegają przed skutkami propozycji MZ

Ministerstwo Zdrowia planuje wprowadzenie limitów wynagrodzeń dla lekarzy kontraktowych. Zdaniem medyków z OZZL takie rozwiązanie nie tylko nie rozwiąże problemów systemu ochrony zdrowia, ale pogłębi kryzys kadrowy i ograniczy dostęp pacjentów do świadczeń.
Zdaniem OZZL, propozycje Ministerstwa Zdrowia, zakładające m.in. wprowadzenie limitów wynagrodzeń lekarzy kontraktowych oraz zmian w zasadach zatrudniania w sektorze publicznym, to przerzucanie odpowiedzialności za kryzys w systemie opieki zdrowotnej na lekarzy.
To nie lekarze odpowiadają za niedoszacowane ryczałty, źle wycenione procedury, brak środków w NFZ i nieadekwatny procent PKB przeznaczany na zdrowie. Odpowiada za to system, który od lat nie dostosowuje się do rzeczywistych potrzeb pacjentów
– podkreśla Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca OZZL.
Według OZZL, zamiast konsekwentnej, długofalowej strategii opartej na analizie potrzeb zdrowotnych społeczeństwa, kolejne rządy wprowadzają doraźne rozwiązania mające na celu gaszenie pożarów. Takie działania, jak wskazują przedstawiciele środowiska lekarskiego, nie są reformą, lecz próbą łatania systemu, którego fundamenty wymagają gruntownej przebudowy.
Reformę systemu ochrony zdrowia należy zacząć od fundamentów, nie od dachu. Reforma tak, limity nie
– zaznacza OZZL.
Limity płac – uderzenie w pacjentów
Zgodnie z propozycją Ministerstwa Zdrowia, lekarze zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych mieliby zarabiać maksymalnie równowartość 1/20 minimalnego wynagrodzenia za godzinę pracy, co daje około 36,5 tys. zł miesięcznie. W wyjątkowych sytuacjach stawka mogłaby wzrosnąć do 48 tys. zł. Resort rozważa również ograniczenie elastyczności w zakresie kształtowania stawek i możliwości zatrudnienia. Zdaniem OZZL, wielu lekarzy, którzy obecnie uzupełniają grafiki dyżurowe lub wykonują dodatkowe procedury, będzie zmuszonych ograniczyć czas pracy i liczbę świadczeń.
Stracą na tym przede wszystkim pacjenci. Limit wynagrodzeń dla lekarzy to w istocie limit świadczeń dla pacjentów, a to jest niedopuszczalne
– podkreśla OZZL.
System postawiony na głowie
OZZL wskazuje, że „ministerialne propozycje stawiają system na głowie i zamiast naprawiać przyczyny kryzysu, m.in. niewłaściwą wycenę świadczeń i niedoszacowane ryczałty szpitali, resort szuka winnych wśród lekarzy”. Lekarze przypominają, że to właśnie kontraktowcy przez lata ratowali system, zapewniając ciągłość dyżurów i świadczeń. Wielu z nich zostało zachęconych do takiej formy współpracy przez dyrektorów szpitali, którym zależało na elastycznym i tańszym modelu zatrudnienia.
Dziś ci sami lekarze są przedstawiani jako problem, podczas gdy bez nich system nie byłby w stanie funkcjonować nawet przez jeden dzień
– podkreśla Związek.
OZZL zwraca uwagę, że o ile wiele mówi się o wynagrodzeniach kontraktowców, o tyle rzadko wspomina o ryzykach tej formy pracy. Lekarze na kontraktach nie mają ochrony socjalnej ani gwarancji terminowych wypłat, co oznacza, że w razie kłopotów finansowych szpitala mogą nie otrzymać wynagrodzenia, mimo że muszą zapłacić od niego podatek. Kontrakt oznacza też brak urlopu i większe obciążenie administracyjne.
Wprowadzenie sztywnych limitów spowoduje zmniejszenie liczby wykonywanych świadczeń, mniejsze przychody dla szpitali i dalsze ograniczenie dostępności usług medycznych. Ograniczenie elastyczności finansowej i kadrowej doprowadzi do tego, że część lekarzy odejdzie do sektora prywatnego, a publiczne szpitale będą miały jeszcze większe trudności z obsadzeniem dyżurów i wykonaniem świadczeń
– dodaje Związek.
Niewłaściwe wyceny, czyli źródło chaosu
Problemem nie są, jak podkreśla OZZL, stawki dla lekarzy, lecz błędne i niespójne wyceny świadczeń. To one sprawiają, że część procedur staje się nieopłacalna, a placówki zmuszone są realizować głównie te „rentowne”, zamiast tych najbardziej potrzebnych pacjentom.
Zdaniem organizacji, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji powinna przeprowadzić przegląd stawek, uwzględniający rzeczywiste koszty personelu, sprzętu i materiałów medycznych.
Za mało na zdrowie
Zdaniem OZZL, to niedofinansowanie, a nie poziom lekarskich pensji, odpowiada za chroniczny brak stabilności systemu.
Od lat Polska przeznacza na ochronę zdrowia zbyt mały procent PKB, ok. 3 – 4 % mniej niż średnia krajów OECD. Dopiero podniesienie wydatków na zdrowie do około 8% PKB i urealnienie wycen świadczeń stworzy warunki do trwałej stabilizacji finansowej placówek. Dodatkowo, system składek zdrowotnych nie nadąża za zmianami demograficznymi – maleje liczba aktywnych płatników, rośnie liczba seniorów z wielochorobowością. Bez reformy tego obszaru nie uda się zapewnić płynności systemu
– przypominają medycy.
Reforma według OZZL
Reforma systemu ochrony zdrowia nie może polegać na administracyjnym ograniczaniu wynagrodzeń, zmianie form zatrudnienia czy przerzucaniu odpowiedzialności na lekarzy. Takie działania nie przyniosą oszczędności, lecz pogłębią kryzys kadrowy i utrudnią pacjentom dostęp do świadczeń. System ochrony zdrowia musi wreszcie przestać być polem eksperymentów politycznych. Jeśli chcemy zapewnić Polakom dostęp do nowoczesnej, bezpiecznej i stabilnej opieki, należy zacząć od fundamentów: od uczciwej analizy, adekwatnego finansowania, rzetelnej organizacji i poszanowania pracy tych, którzy ten system tworzą każdego dnia
– podkreśla Związek
Związek apeluje o rozpoczęcie prawdziwej reformy od:
– analizy potrzeb zdrowotnych w poszczególnych województwach i stworzenia w oparciu o nie mapy świadczeń zdrowotnych,
– zaplanowania w oparciu o mapy potrzeb zdrowotnych skoordynowanej opieki na poziomie POZ, AOS i szpitali,
– urealnienia wycen świadczeń,
– zwiększenia finansowania ochrony zdrowia,
– reformy systemu ubezpieczeń społecznych,
– zapewnienia godnych warunków pracy i płacy, które zatrzymają lekarzy w systemie publicznym.






