Wyszukaj w publikacjach
Siatka płac – znowu niskie wynagrodzenia. Co na to OZZL?

W Ministerstwie Zdrowia zakończyły się trwające kilka miesięcy rozmowy na temat siatki płac w ochronie zdrowia. Projekt ustawy ma trafić w połowie maja do Sejmu. Propozycja resortu spotkała się z falą krytyki.
Zapytaliśmy resort zdrowia o szczegóły. Projekt ustawy o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych ma na celu realizację ustaleń poczynionych w ramach prac Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia.
Projektowane zmiany zakładają: podwyższenie współczynników pracy dla wszystkich grup zawodowych wyszczególnionych w załączniku do ustawy z dnia 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych; przyspieszenie o pół roku wymogu osiągnięcia przez wszystkie podmioty lecznicze ustawowo gwarantowanych poziomów wynagrodzeń zasadniczych pracowników medycznych oraz innych pracowników działalności podstawowej, co spowoduje, że od 1 lipca 2021 r. żaden pracownik medyczny oraz działalności podstawowej podmiotu leczniczego nie będzie mógł mieć ustalonego wynagrodzenia zasadniczego na poziomie niższym niż wynikający z ustawy z dnia 8 czerwca 2017 r. oraz modyfikację ustawowego mechanizmu gwarantującego niepogarszanie warunków wynagradzania osobom objętym do połowy 2021 r. regulacjami płacowymi opartymi o odrębne strumienie finansowania (pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni, lekarze posiadający specjalizację) – informuje biuro prasowe resortu zdrowia.
Wynagrodzenie specjalistów odpowiada płacy wykwalifikowanego robotnika
Nowelizacja ustawy o płacach minimalnych w ochronie zdrowia spotkała się z falą krytyki.
Ustawa ta zawiera tzw. współczynniki pracy dla poszczególnych zawodów medycznych określające relację między (gwarantowaną przez państwo) pensją zasadniczą danego zawodu a przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce za rok ubiegły. Nowelizacja ustawy przewiduje dla lekarza specjalisty współczynnik 1,31. Dla części lekarzy jest to wzrost o 3% (poprzedni współczynnik wynosił 1,27), dla części (tej zatrudnionej w szpitalach) jest to faktyczna obniżka współczynnika o 20%. W roku 2018 otrzymali oni bowiem – na drodze ustawy – podwyżkę z budżetu państwa podnoszącą ich wynagrodzenie zasadnicze do kwoty 6750 zł, co stanowiło wówczas 1,6 przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok ubiegły (2017). Co ważne, pan minister ustalił ten poziom płac dla lekarzy specjalistów ze związkami zawodowymi, nie reprezentującymi lekarzy, ale głównie zawody pozamedyczne. Zignorował i odrzucił stanowisko związku zawodowego lekarzy (OZZL) i lekarskiego samorządu zawodowego. Minister skorzystał z okazji, jaką dają mu przepisy prawa (o tzw. zespole trójstronnym ds. ochrony zdrowia). Prawo nie zmusza go jednak do odrzucenia stanowiska lekarzy – specjalistów, a jedynie daje taką możliwość. Jego poprzednik - minister Szumowski nie skorzystał z tej możliwości, podpisując porozumienie z PR OZZL w sprawie podwyżek dla specjalistów w roku 2018 i prawa nie złamał – mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
W opinii lidera OZZL, minister zdrowia uznaje, że „wynagrodzenie specjalistów lekarzy może odpowiadać płacy robotnika wykwalifikowanego, że płace dla specjalistów najbardziej zaangażowanych w walce z koronawirusem (zatrudnionych w szpitalach) można po epidemii obniżyć (w relacji do przeciętnego wynagrodzenia), że negocjacje w sprawie płac specjalistów lekarzy należy prowadzić z wszystkimi, tylko nie z reprezentacją tych lekarzy”.
„Szaleństwa pana Adama”
Szef OZZL o działaniach ministra zdrowia mówi: „Trudno działania te ocenić inaczej niż jako publiczne lekceważenie, brak szacunku, żeby nie powiedzieć pogarda wobec tych lekarzy specjalistów. I oto taki człowiek apeluje do społeczeństwa, żeby tych – pogardzanych przez niego i lekceważonych – lekarzy specjalistów społeczeństwo słuchało, żeby ich szanowało i ufało im. Czy to nie jest "szaleństwo"?
Krzysztof Bukiel w ostrych słowach odnosi się także do pozostałych działań szefa resortu zdrowia.
Z wielkim uporem dąży do takich przekształceń w systemie publicznej ochrony zdrowia, które doprowadzą do – niespotykanego dotychczas – scentralizowania systemu i wszystkich decyzji dotyczących, na początek, funkcjonowania szpitali, a później może i innych elementów systemu. Z niektórych zapowiedzi (np. o centralnych kolejkach do świadczeń) można wnioskować, że także „ruch chorych” ma znaleźć się pod centralnym zarządem pana ministra. Wszystko wskazuje również na to, że zlikwidowane mają być wszelkie elementy rynkowe, które mają ustąpić „działaniom dla misji” definiowanej przez centralę. Kierunek ten jest powszechnie krytykowany przez specjalistów znających się na funkcjonowaniu publicznego lecznictwa: doświadczonych dyrektorów szpitali, samorządowców odpowiedzialnych za funkcjonowanie ochrony zdrowia na swoim terenie, wielu ekspertów zajmujących się ekonomią ochrony zdrowia. A jednak pan minister wszystkie te głosy ignoruje, odrzuca, udaje, że ich nie słyszy i że nie pojawiają się one w publicznej dyskusji. Jakie kompetencje w tym zakresie ma pan minister, aby postępować tak nonszalancko? Jakim jest specjalistą w tej dziedzinie? Jeszcze trzy lata temu nie miał żadnej styczności z ochroną zdrowia i – być może - nie bardzo rozróżniał szpital od przychodni, a jego 2 letni „staż” w NFZ to oglądanie systemu tylko z jednej strony. Czy to nie „szaleństwo” aby człowiek – praktycznie bez doświadczenia w danej dziedzinie poważał się na zmiany powszechnie odrzucane przez specjalistów w tym zakresie? „Szaleństwa” pana Adama – obecnego ministra zdrowia - mogą wyrządzić wiele krzywd, zwłaszcza osobom potrzebującym pomocy medycznej – mówi dr Bukiel.
Zdaniem przewodniczącego, niskie płace w publicznej ochronie zdrowia dla specjalistów spowodują, że lekarze będą musieli dorabiać na kilku etatach, najlepsi będą odchodzić do sektora prywatnego lub wyjeżdżać z kraju.
– Ponadto centralizacja i etatyzacja publicznej ochrony zdrowia to prosta droga do wielkiego marnotrawstwa, do słabej efektywności, do kumoterstwa (politycznego, rodzinnego, towarzyskiego), do łapówkarstwa itp., co też będzie miało swój udział w dalszym upadku publicznego lecznictwa w naszym kraju – dodaje Bukiel.
Pielęgniarki dostaną więcej?
Na wczorajszym proteście pielęgniarki i położne wyrażały swoje niezadowolenie m.in.z powodu niskich płac. Domagały się godnej płacy i poprawy warunków pracy.
- Obecny rząd daje przysłowiowy gwóźdź do trumny pielęgniarstwa, przekazując do głosowania w Sejmie ustawę o najniższych wynagrodzeniach, gdzie współczynniki dla pielęgniarek są bardzo niskie, nieuznane są kwalifikacje pielęgniarek, które mają ukończone licencjaty i zrównani są pracownicy medyczni z pracownikami niemedycznymi w podmiotach leczniczych – mówiła Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Podczas protestu środowiska, na jednym z banerów przed Sejmem pojawiło się hasło: „Posłowie i senatorowie pomóżcie zmienić złą ustawę Niedzielskiego! Uratujcie nasze zawody”.
Dziś do siedziby Warszawskiej Okręgowej Izbie Pielęgniarek i Położnych na zaproszenie pielęgniarek przybył Adam Niedzielski, który przekonywał, że będzie pracował nad zapewnieniem godnych warunków pracy i płacy w tych zawodach.
Jestem tu by docenić Waszą, Pielęgniarek ciężką pracę. Samo „dziękuję” to zbyt małe słowo, żeby Was docenić. Ja się dziś Paniom Pielęgniarkom i Położnym nisko kłaniam. Panie byłyście na wojnie, na pierwszej linii. Dziękuję Wam za to. Obiecuję i deklaruję, że będę pracował nad zapewnieniem dla Was godnych warunków pracy i płacy - zapewniał minister zdrowia.
Źródło: OZZL