Wyszukaj w publikacjach
Czy obecnej tragedii epidemicznej związanej z COVID-19 w Polsce można było uniknąć?

Zarówno SARS-CoV-2, jak i choroba przez niego wywoływana – COVID-19,to zagadnienia nowe. Nie może nas zmylić fakt, że funkcjonujemy już z nimi od ponad roku. Wirus stara się przetrwać, a więc mutuje, tworzy nowe warianty, których musimy się uczyć, ponieważ niektóre lepiej się rozprzestrzeniają, a inne potrafią omijać - naszą poszczepienną czy nabytą po przechorowaniu COVID-19 – odporność. Podobnie z COVID-19 – bogata symptomatologia, czyli objawy występujące w tym schorzeniu, ale i Long COVID, czyli choroba, która jest pokłosiem COVID-19 i prowadzi do długotrwałego (tygodnie, a nawet miesiące) utrzymywania się objawów charakterystycznych dla infekcji wywołanej koronawirusem SARS-2. To wszystko sprawia, że każdego niemal dnia uczymy się zagadnień epidemiologicznych związanych z zarazą trwającą już od ponad roku.
Obecna sytuacja epidemiczna w Polsce jest tragiczna, wszak notujemy już po ponad 30 tysięcy nowych, potwierdzonych zakażeń SARS-CoV-2, a kolejne wzrosty tych wartości są tylko kwestią czasu. Czy mogliśmy tego uniknąć? Czy mogliśmy jakkolwiek wpłynąć na mniejszy „wymiar kary”?
B.1.1.7, czyli tzw. brytyjski wariant SARS-CoV-2
Publikację ostrzeżenia związanego z B.1.1.7 pamiętam jak dzisiaj. Miało to miejsce w mediach społecznościowych, 26 stycznia br., a wpis wspomogłem informacją wraz z wykresem powstałym w oparciu o modelowanie matematyczne, które pochodziły od naukowców z kanadyjskiego Simon Frazier University. Dane przedstawiały w sposób jednoznaczny i przy okazji bardzo prosty, rozprzestrzenianie się tego nowego wariantu SARS-CoV-2 w środowisku. Widać było ogromny skok liczby zachorowań na COVID-19 w porównaniu z dzikim wariantem nowego koronawirusa. Pik planowany był na przełom marca i kwietnia br. Wszystko się więc – niestety – sprawdza, a to znaczy, że aż takiej skali przyrostu zachorowań na COVID-19 można było uniknąć. Z pomocą przyszłaby metoda nazwana nanoporowym sekwencjonowaniem genomu wirusa, która pozwala na wykrywanie mutacji, a więc i nowych wariantów koronawirusa SARS-2. Powszechne korzystanie z tych badań i obserwacja wzrostu udziału B.1.1.7 w wywoływaniu COVID-19 na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, mogłoby zdecydowanie szybciej wymusić na decydentach podjęcie decyzji o usankcjonowaniu zasad sanitarno – epidemiologicznych, a przede wszystkim noszenia maseczek ochronnych (szkoda, że w dalszym ciągu nie jest to ochrona minimum typu FFP2/KN95). A to wpłynęłoby na ograniczenie transmisji nowego wariantu SARS-CoV-2.
Lockdown
Gdybyśmy wiedzieli, że mamy do czynienia z dużo groźniejszą odmianą nowego koronawirusa, który głównie dzięki mutacji Nelly (N501Y) rozprzestrzenia się lepiej od 50 do nawet 90 proc., ale przy okazji choroba przez niego wywołana jest o ponad 60 proc. bardziej śmiertelna, moglibyśmy wprowadzić twardy lockdown, dzięki któremu zmniejszylibyśmy dynamikę rozwoju epidemii COVID-19 w Polsce, a co za tym idzie – ograniczyli liczbę ofiar związanych z zarazą. Niepopularne oraz niewyobrażalnie uciążliwe obostrzenia miałyby uzasadnienie w kontekście bezpieczeństwa zdrowotnego Polek i Polaków, co należałoby jednak odpowiednio uzasadnić, a bez znajomości – z wyprzedzeniem – konsekwencji, jakie niosła za sobą aklimatyzacja B.1.1.7 w środowisku, niemożliwością wręcz było podjęcie decyzji o:
- Wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej.
- Wysokich karach za nieprzestrzeganie zasad sanitarno - epidemiologicznych mających na celu zmniejszenie transmisji koronawirusa SARS-2 (punkt 1. pozwoliłby na skuteczne egzekwowanie wprowadzonych obostrzeń - nieumarzanie nałożonych mandatów/administracyjnych kar finansowych).
- Twardym lockdownie z realnym ograniczaniem przemieszczania się - poruszanie się na poziomie powiatów, wyjazd poza region tylko w razie: zdarzenia losowego, obowiązków służbowych/zawodowych.
- Obowiązkowej, minimum 10 - dniowej kwarantanny po przyjeździe do Polski: test na wjeździe + test po 7. dniach od wjazdu (2 wyniki ujemne - zwolnienie nadzoru po ustaniu kwarantanny, jakikolwiek wynik dodatni - minimum 10 dni izolacji - w zależności od czasu trwania COVID-19).
- Wychodzeniu z domu tylko w przypadku uzasadnionych potrzeb.
Co dalej?
Teraz, oczywiście poza jak najszybciej prowadzonym Narodowym Programie Szczepień ochronnych przeciw COVID-19, który jednak tej fali epidemicznej samodzielnie nie przełamie, należy respektować zasady sanitarno – epidemiologiczne:
- nośmy prawidłowo maseczki ochronne (najlepiej o stopniu ochrony FFP2/KN95),
- utrzymujmy minimum 2 metry dystansu społecznego,
- często myjmy/dezynfekujmy ręce,
- unikajmy skupisk ludzkich,
- wietrzmy zamknięte pomieszczenia, w których przebywamy.
To jedyne znane obecnie metody, które skutecznie zmniejszają transmisję wirusów przenoszonych drogą kropelkową, a o niczym innym marzyć w obecnej sytuacji epidemicznej nie powinniśmy.