Wyszukaj w publikacjach

16.09.2020
·

Czy wraz z nadchodzącym sezonem infekcyjnym nakładającym się na pandemię COVID-19 czeka nas zagłada?

100%

Sezon grypowy przed nami. Jego punkt kulminacyjny jest oczywiście, jak co roku, planowany na okres od stycznia do końca marca jednak wirusy grypy mają teraz wsparcie nowego koronawirusa. Czy niepoukładany, chaotyczny i przede wszystkim niewydolny system opieki zdrowotnej, w dobie coraz bardziej widocznego ignorowania epidemii COVID-19 na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej będzie sobie w stanie – jak zawsze – poradzić, czy może – w końcu – zdechnie?

Brak wiary w pandemię COVID-19

Media społecznościowe stanowią niesamowitą siłę. Żaden z ich założycieli nie sądził, że zostaną wykorzystane również w złej wierze. Miały służyć porozumiewaniu się grup znajomych ludzi. Obecnie jednak, za ich pośrednictwem, z ogromną szybkością przesyłane są quasi-naukowe treści. Od jakiegoś czasu wiemy, że kłamstwo rozprzestrzenia się zdecydowanie szybciej i łatwiej niż prawda. Jest to spowodowane przede wszystkim tym, że prawda jest często poparta trudną wiedzą, ma fundament naukowy. Kłamstwo natomiast jest wolne od wiedzy i nauki. I na takiej właśnie bazie powstały ruchy, które negują pandemię COVID-19. Zauważcie, że głównymi prowodyrami manifestacji odwołujących epidemię nowego koronawirusa na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej są osoby, które cierpią finansowo z powodu restrykcji związanych z niekorzystną sytuacją epidemiologiczną. Różne maści przedsiębiorcy czy niektórzy „artyści”. Takie działania są społecznie bardzo szkodliwe, ponieważ duża część społeczeństwa nie wie komu wierzyć. Czy tym mówiącym o konieczności zachowania higieny osobistej, noszenia maseczek i trzymania minimum 2 metrów dystansu od drugiej osoby, czy tym, którzy mówią, że SARS-CoV-2 to wielki spisek, chęć inwigilacji ludzkości za pomocą chipów wszczepianych wraz z nieistniejącą jeszcze szczepionką, skok na kasę najbogatszego przez wiele lat na świecie Billa Gatesa czy powiększenie majątków przez firmy farmaceutyczne powszechnie nazywa BigPharmą. Za pierwszym przekazem stoją naukowcy, niektórzy politycy, lekarze i inni pracownicy zdrowia, za drugim – negującym zarazę – ludzie, których przygoda z naukami przyrodniczymi i o człowieku, skończyła się w szkole podstawowej. Internetowymi naukowcami zostali przedstawiciele zawodówki o profilach: gastronomicznym, samochodowym, fryzjerskim, a nawet obróbki ze skrawaniem. Nie neguję i nie wyśmiewam w żadnym razie tych zawodów, uważam jednak stanowczo, że należy znać swoje miejsce na ziemi i nie zabierać głosu w sprawach, do oceny których nie ma się żadnych kompetencji. Uważam, że teraz najważniejszym naszym – pracowników ochrony zdrowia – zadaniem powinno być krzewienie edukacji i wskazywanie, że wirusy istnieją od lat. Niektóre występują endemiczne, inne powodują epidemie czy nawet pandemie. Dla bezpieczeństwa Polek i Polaków musimy być głośniejsi od tych wszystkich ludzi anty-... medycznych.

Szczepionka przeciwko wirusom grypy

Według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, w sezonie epidemicznym 2019/2020 roku (od początku września 2019 roku do początku września 2020 roku) odnotowano blisko 4 miliony zgłoszeń przypadków zachorowania lub podejrzenia zachorowania na grypę (dokładnie to 3 994 313 przypadków). Z prostego rachunku wynika, że corocznie na grypę zapada ok. 10 proc. obywateli Polski. Nie tak dawno, mogliśmy przeczytać w mediach informację, że na nadchodzący sezon grypowy 2020/2021 do Polski trafi około 2 miliony szczepionek. Czyli będziemy mogli zaszczepić tylko około 5 proc. polskiej populacji. Dla porównania w Holandii przeciwko wirusom grypy szczepi się ok. 75 proc. populacji, w Wielkiej Brytanii blisko 80 proc., a we Francji czy Włoszech – ok. 70 proc. Czy za tę nieudolność należy atakować decydentów? O dziwo, na tym przykładzie, nie. Okazuje się, że to firma farmaceutyczna dostarczająca na rynek danego kraju szczepionkę oświadcza ile sztuk w danym sezonie epidemicznym przekaże. Dostępne dane pokazują, że dotychczas w Polsce szczepiło się tą zalecaną szczepionką ok. 4 proc. populacji. Mając na uwadze fakt, że firmy farmaceutyczne to przedsiębiorstwa działające w głównej mierze (jeżeli nie tylko) dla zysku, należy zrozumieć, że ich „inwestycja” w dużą liczbę szczepionek przeciwko wirusom grypy przekazanych do Polski jest zwyczajnie nieopłacalna. A szkoda. Tak więc, w pierwszej kolejności powinniśmy winić swoją niesubordynację i niewiarę, kiedy chodzi o szczepienia zalecane. Dotyczy to społeczeństwa, ale również – w przypadku szczepienia przeciwko wirusom grypy – personelu medycznego.

System opieki zdrowotnej – czy przeżyje nadchodzący sezon grypowy?

Wiecie już doskonale, że polska publiczna ochrona zdrowia jest skrajnie niedofinansowana. Macie również świadomość, że większość zawodów medycznych jest drastycznie wybrakowana. Znając zdrowotną rzeczywistość w Polsce, musicie zadawać sobie następujące pytanie: czy i tym razem system opieki zdrowotnej wytrzyma?

Żadna to nowość, że polska ochrona zdrowia funkcjonuje podobnie do samochodu, który jedzie na oparach paliwa. Wszystko połączone jest elementami, które do siebie nie pasują. Ale, z jednej strony, z powodu niskich zarobków, a z drugiej – braku asertywności, pracownicy ochrony zdrowia z rzadka pracują tyle ile trzeba, tj. w wymiarze równoważnika jednego etatu. Przeciętny medyk pracuje ok. 250-300 godzin miesięcznie. I to jest główną powodem utrzymywania przy życiu czegoś, co już dawno umarło. Co nie nadaje się do resuscytacji, co trzeba pochować budując nowe. 

Okres jesienno-zimowy jest w placówkach leczniczych zawsze trudny. Pamiętam swoje dyżury w szpitalnym oddziale ratunkowym – zawsze były trudne, wszak pracowałem w SORze, który przyjmował największą liczbę pacjentów rocznie w województwie kujawsko-pomorskim, jednak późną wiosną i latem dyżury medyczne były mniej obciążające. Przede wszystkim liczba interwencji była zdecydowanie niższa. Podobnie mówią koleżanki i koledzy pracujący w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej.

Sezon infekcyjny zawsze jest trudny do „spięcia”, kiedy mówimy choćby o grafikach dyżurowych. Dzisiaj, poza chorobami wywoływanymi przez dotychczas znane wirusy, mamy również pandemię COVID-19. Obawiam się, że dorzut nowej jednostki chorobowej może pogorszyć i tak złą dostępność do usług medycznych, czego konsekwencją będzie możliwa do uniknięcia utrata zdrowia i życia wielu Polek i Polaków. Obym nie był złym prorokiem.

 

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).