Wyszukaj w publikacjach

13.02.2022
·

V fala epidemiczna związana z COVID-19 w Polsce

100%

Polska jest krajem niezwykłym: nie zdążyliśmy jeszcze zakończyć tragicznej fali epidemicznej związanej z wariantem Delta SARS-CoV-2, który doprowadził do niewydolności systemu opieki zdrowotnej w wielu miejscach w kraju, a już nadchodzi potencjalnie silniejszy wróg: wariant Omicron.

Odsetek wyszczepienia przeciw COVID-19 w Polsce jest jednym z najniższych wśród krajów europejskich – wynosi ok. 56 proc. w pełni zaszczepionych osób, z czego booster przyjęło niespełna ¼ społeczeństwa. Tak niewielkie zainteresowanie szczepieniami przeciw COVID-19, szczególnie w perspektywie nadchodzącego wariantu Omicron SARS-CoV-2, który z jednej strony jest ultrazakaźny, a z drugiej – potrafi skutecznie uciekać odpowiedzi odpornościowej, nie pozwoli na zbudowanie odpowiednio wysokiego, społecznościowego muru odpornościowego, pozwalającego na poczucie bezpieczeństwa w kontekście niskiej liczby hospitalizacji, ciężkich przebiegów oraz zgonów z powodu choroby. Ponadto należy pamiętać, że poinfekcyjna odporność jest wobec linii rozwojowej Omicron niewystarczająca (jedno z niezrecenzowanych jeszcze badań naukowych podaje, iż ryzyko reinfekcji w czasie trwania fali wywołanej wariantem Omicron w RPA było 16-krotnie wyższe w porównaniu do fali epidemicznej wywołanej wariantem Delta).

Na nasze nieszczęście, Polska dysponuje jednym z najniższych odsetków lekarzy (2,4 na 1000 mieszkańców) oraz pielęgniarek (5,2 na 1000 mieszkańców) ze wszystkich krajów OECD (Organisation for Economic Co-operation and Development). To sprawia, że nawet bez pandemii choroby zakaźnej, polski system opieki zdrowotnej często prezentuje objawy niewydolności. Gdy w ochronie zdrowia pojawił się COVID-19, który wywołuje dużą liczbę hospitalizacji, w tym w oddziałach intensywnej terapii, wiele miejsc w kraju nie było w stanie świadczyć usług zdrowotnych w dotychczasowy sposób, a to przełożyło się na wiele zgonów nadmiarowych. Wariant Omicron SARS-CoV-2 może jeszcze tę liczbę zwiększyć.

Jako lekarz pracujący okresowo w szpitalnym oddziale ratunkowym podczas II oraz IV fali epidemicznej związanej z COVID-19 w Polsce stwierdzam jednoznacznie, że już wówczas nie byliśmy gotowi na nadejście zarazy. Wielokrotnie notowałem brak miejsc w oddziałach docelowych, czyli tzw. covidowych. Chorzy musieli być często hospitalizowani w ramach szpitalnego oddziału ratunkowego. To zjawisko ograniczało możliwość świadczenia usług zdrowotnych dla innych pacjentów z ostrymi i przewlekłymi chorobami, które wraz z nadejściem pandemii COVID-19 nie zniknęły. Wielu chorych nie otrzymało stosownej opieki medycznej w opiece ambulatoryjnej, co doprowadziło do ich zgonu. Najsmutniejszym jest jednak fakt, że umarli oni z powodu chorób, które przed chaotycznym rozprzestrzenianiem się SARS-CoV-2 były przez nas skutecznie leczone.

Ostatnia fala epidemiczna w Polsce, która wywołana była wariantem Delta nowego koronawirusa, pozbawiła życia ponad 20 tysięcy obywateli Polski. To czas, kiedy szczepienia przeciw COVID-19 były powszechnie dostępne. I mRNA (Pfizer-BioNTech, Moderna), i wektorowe (Oxford-Zeneca, Johnson & Johnson). Mając na uwadze ich świetną skuteczność w redukcji ryzyka ciężkiego przebiegu, hospitalizacji oraz zgonu z powodu COVID-19, należy uznać, że większości zgonów z powodu choroby można było uniknąć. Pomimo powszechnej, choć w kontekście propozycji polskiego rządu niewystarczającej, informacji publicznej dotyczącej potrzeby zaszczepienia się przeciw COVID-19, niewiele ponad połowa polskiego społeczeństwa skorzystała z tego daru nauki, który wielu osobom uratował życie.

Mając na uwadze funkcjonowanie polskiego systemu opieki zdrowotnej, odsetek wyszczepienia polskiej populacji, chętnych do stosowania zasad sanitarnoepidemiologicznych oraz spotkanie z wariantem Omicron, wróżę duże problemy z zachowaniem ciągłości diagnostyczno- terapeutycznej w naszym kraju. Spowodowane to będzie już trwającym przeciążeniem niektórych oddziałów, szczególnie chorób wewnętrznych, w polskim szpitalnictwie.

Istotnie wzrastająca liczba nowych przypadków COVID-19 w ciągu doby przełoży się – z odpowiednim opóźnieniem – na liczbę hospitalizacji tudzież zgonów. Wcześniejsze fale epidemiczne związane z SARS-CoV-2 nie prowadziły do tak ogromnej liczby dziennych zakażeń nowym koronawirusem. Wariant Omicron, na podstawie badań in vitro oraz laboratoryjnych, wydaje się mniej zjadliwy, co znaczy, że nie prowadzi do tak wielu ciężkich przebiegów choroby, jak poprzednie linie rozwojowe SARS-CoV-2. Większość badań pochodzi jednak z dobrze wyszczepionych części Świata. Nie możemy wykluczyć, że wariant Omicron będzie w stanie całkowicie zdestabilizować polską ochroną zdrowia. Coraz więcej naukowych dowodów wskazuje na to, że patogenność wirusa nie jest zmniejszona per se, a wynika z wysokiej odporności środowiska, w którym się rozprzestrzenia.

W perspektywie zbliżającego się zagrożenia, niewyjaśniony naukowo pozostaje schemat strategii walki z wariantem Omicron SARS-CoV-2 w Polsce. Pomimo decyzji zezwalającej niektórym polskim aptekom, aby wykonywały testy antygenowe na obecność zakażenia nowym koronawirusem, skrócenie kwarantanny do 7 dni – bez testowania – może być niebezpieczne (ok. 13 proc. zakażonych może zarażać po 10 dniach od czasu uzyskania dodatniego wyniku testu). Wiemy również, że ok. 30 proc. zakażonych może infekować innych po 5. dniu od czasu uzyskania dodatniego wyniku testu. Dwie kolejne decyzje dotyczące strategii walki z falą epidemiczną wywołaną wariantem Omicron w Polsce to: zwiększenie liczby łóżek dla pacjentów z COVID-19 oraz konieczność zbadania każdego pacjenta z COVID-19 po 60. roku życia przez lekarza rodzinnego, co – w dobie skrajnych niedoborów kadrowych – może być zwyczajnie niemożliwe (w przypadku realizacji tego schematu pacjenci bez COVID-19 zostaną pozbawieni podstawowej opieki medycznej).

Polska notuje w dzisiejszych dniach kilkadziesiąt tysięcy przypadków COVID-19. Obecnie dane wskazują na ok. 30-proc. udział wariantu Omicron w wywoływaniu przypadków COVID-19 w Polsce. Wszystko wskazuje na to, że nadchodząca fala epidemiczna może doprowadzić do paraliżu polskiej ochrony zdrowia. Wielu pracowników ochrony zdrowia jest przemęczonych (dane jednego z krajowych uniwersytetów podają, że ponad 10 proc. lekarzy oraz pielęgniarek zamierza odejść z zawodu po zakończeniu pandemii COVID-19). Od około 2 lat mierzmy się z dużą liczbą hospitalizacji oraz ogromem hejtu wylewanego przez polskie społeczeństwo. Polski rząd nie zwraca swojego wzroku w kierunku naukowych metod walki z pandemią COVID-19, co tłumaczy rezygnację aż 13 z 17 członków Rady Medycznej przy Premierze RP.

Uważam, że w tej chwili jedynie odważne decyzje mogą uchronić nas przed tragedią zdrowotną związaną z wariantem Omicron SARS-CoV-2. Po pierwsze, polski rząd powinien wprowadzić obowiązek szczepień przeciw COVID-19 w newralgicznych grupach: poza pracownikami ochrony zdrowia, obowiązkowo zaszczepieni powinni zostać niemedyczni pracownicy placówek leczniczych, nauczyciele oraz uczniowie od 12. roku życia i urzędnicy kontaktujący się z klientami. Po drugie, należy skutecznie egzekwować noszenie maseczek ochronnych w przestrzeniach zamkniętych, pod rygorem wysokich kar finansowych za ich brak. Po trzecie wreszcie, korzystanie z przestrzeni użyteczności publicznej powinno być możliwe jedynie dla osób zaszczepionych przeciw COVID-19.

Te, może się wydawać, że uciążliwe, jednak stosowane przez wiele europejskich państw restrykcje, mogą zmniejszyć rozmiary tragedii zdrowotnej związanej z wariantem Omicron koronawirusa SARS-2. Na pewno wpłynęłyby pozytywnie na zmniejszenie liczby hospitalizacji, co zredukowałoby obciążenie polskich szpitali, którym niewiele brakuje do schyłkowej niewydolności. Nigdy nie jest za późno na wprowadzenie odpowiednich działań, które mogą uratować zdrowie i życie wielu obywateli Polski.

Należy mieć to na uwadze tym bardziej, kiedy wariant Omicron SARS-CoV-2 nie musi być wcale odpowiedzialny za ostatnią falę pandemiczną. Nie jest w żadnym razie wykluczone, że po kilkumiesięcznym spokoju epidemiologicznym, kiedy fala wywołana wariantem Omicron koronawirusa SARS-2 znacznie się zmniejszy, pojawi się nowa, bardziej zakaźna, zjadliwa i lepiej omijająca nasza odporność linia rozwojowa wirusa. Tym bardziej, że ponad 3 miliardy ludzi zamieszkujących planetę nie przyjęło ani jednej dawki szczepionek przeciw COVID-19.

- Bartosz Fiałek

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).