Wyszukaj w publikacjach
Największym wyzwaniem dla szpitali jest pokrycie skutków inflacji - rozmowa z Bernadetą Skóbel

Rozmowa z Bernadetą Skóbel, radcą prawnym, kierowniczką Działu Monitoringu Prawnego i Ekspertyz, Związek Powiatów Polskich.
Minister zdrowia dosypał szpitalom nieco ponad 15 mld zł w tym roku. Pieniądze te mają trafić na pokrycie wzrostu minimalnego wynagrodzenia w ochronie zdrowia, wynagrodzeń dla personelu zatrudnionego na kontraktach, a także, kosztów inflacji. Czy to duży zastrzyk gotówki dla lecznic?
Warto podkreślić, że wspomniana kwota jest dla wszystkich podmiotów leczniczych mających kontrakty z NFZ, a nie tylko dla szpitali. Warto uściślić, że w rekomendacji prezesa AOTMiT wskazano kwotę 15,05 mld zł. Nie są to żadne ekstra środki dla szpitali tylko pieniądze na zabezpieczenie ponoszonych kosztów, w szczególności związanych z obligatoryjną podwyżką płac, realizacją oczekiwań płacowych osób pracujących na tzw. kontraktach i częściowo skutków inflacji. W dużej części ten dodatkowy przychód dla szpitali był warunkowany wcześniejszą realizacją nadwykonań. Warto również pamiętać, że te 15,05 mld złotych to środki w ujęciu rocznym, a nie tylko na 2023 r. Patrząc na pierwsze dane spływające ze szpitali nie spodziewam się nagłej poprawy ogólnej sytuacji finansowej szpitali, a raczej stabilizacji sytuacji. To jednak będzie można dopiero ocenić po IV kwartale 2023 r.
Filip Nowak, prezes NFZ, zaznaczył, że ponad 95% placówek medycznych, które uzyskają nowe finansowanie ma zagwarantowane środki na zabezpieczenie wszystkich swoich potrzeb. Czy te środki rzeczywiście wystarczą szpitalom?
Z danych, które gromadził Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych wynika, że zdecydowana większość szpitali będzie w stanie pokryć ze środków wynikających z aneksów do umów zawartych z NFZ podwyżki wynagrodzeń dla osób zatrudnionych na podstawie umów o pracę. Problemem natomiast może być realizacja oczekiwań płacowych dla osób zatrudnionych w innych formach, a największym pokrycie skutków inflacji. Na sytuację finansową negatywny wpływ mają również zwiększone koszty obsługi zadłużenia, wynikające z wysokich stóp procentowych. Szpitale podwyżki realizują. Natomiast nierozwiązanym problemem, który będzie narastał jest kwestia wysokości wynagrodzeń według wymaganych, a nie posiadanych kwalifikacji. Orzecznictwo sądów pracy w tym zakresie dopiero się kształtuje, obawiam się jednak, że za ewentualne skutki błędów legislacyjnych znowu będą musiały zapłacić szpitale.
Czyli szpitale nadal nie wyjdą z długów z powodu m.in. inflacji? Minister zdrowia podkreślił, że „ma nadzieję, że dzięki tym działaniom odwróci się tendencja wzrostu zadłużania szpitali”.
Żeby szpitale przestały się zadłużać konieczne byłoby zasypanie luki finansowej, która narastała w ostatnich latach. Niestety pod koniec lipca, gdy szpitale otrzymały wreszcie aneksy do umów, do Związku Powiatów Polskich zaczęła spływać korespondencja ze szpitali z wyliczeniami, ile brakuje do zbilansowania przychodów z kosztami. Zatem nadal będzie duża grupa szpitali, które na koniec roku odnotują stratę.
Powiedziała pani, że większość szpitali będzie miała na podwyżki dla personelu. A co z tymi, których nie stać na to?
Taki szpital ma dwie drogi. Może redukować zatrudnienie, o ile w ogóle jest to możliwe. Szpital nie może zejść poniższej obowiązujących standardów, norm zatrudnienia czy wymogów wynikających z rozporządzeń koszykowych. Druga ścieżka to dalsze zadłużanie placówki, poszukiwanie zewnętrznych źródeł finansowania i liczenie na kolejny plan pomocowy, a takie w ciągu ostatnich 20 lat kilkakrotnie były przeprowadzane.
Czy może dojść do sytuacji, że szpitale powiatowe z powodu zadłużenia będą likwidowane?
W przypadku samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej wydaje mi się to mało prawdopodobne. Natomiast w przypadku spółek jestem sobie w stanie to wyobrazić, zwłaszcza w aktualnej sytuacji finansowej samorządy mają ograniczone możliwości pompowana kolejnych środków finansowych do szpitalnych spółek. Musiała to by być naprawdę ostateczność.
W trudnej sytuacji są głównie szpitale powiatowe. Gdzie jest najgorzej?
Na takie pytanie bardzo trudno jest odpowiedzieć, zwłaszcza że dane finansowe otrzymujemy z pewnym opóźnieniem. Niewielka grupa szpitali od lat odnotowuje zyski, co po części wynika ze struktur świadczeń, jakich udzielają. Łatwiej jest tym szpitalom, które pracują tylko planowo lub realizują dobrze wyceniane procedury, którymi są w stanie zrekompensować straty na deficytowych oddziałach. Wiarygodna ocena sytuacji finansowej szpitali będzie możliwa, gdy będą znane dane finansowe za IV kwartał. Wynika to również ze sposobu przekazywania środków do szpitali. Dla przykładu, wzrost ryczałtu chociaż obejmuje okres od 1 lipca jest przeliczany w rozbiciu na 12 miesięcy danego roku. Oznacza to, że za lipiec 2023 r. szpitale otrzymają wyższe środki, ale w miesiącach sierpień-grudzień zanotują znaczący spadek w stosunku do lipca.
Co należałoby zrobić, by zmienić sytuację szpitali? Niektórzy mówią, że dosypywanie pieniędzy nic nie daje.
Owszem, bezsensowne dosypywanie równo we wszystkich zakresach nie przyniesie żadnego efektu, a wręcz pogłębiłoby różnicę pomiędzy najlepiej i najgorzej wycenianymi procedurami. Nie da się jednak ukryć, że mamy procedury deficytowe i na tych powinno skupić się działanie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Są pewne jaskółki zwiastujące poprawę sytuacji, jak chociażby prace nad finansowaniem SOR-ów i izb przyjęć, ale i tak działania te są mocno spóźnione. Przykład onkologii pokazuje, że „dosypanie środków” przyniosło efekty i sytuacja finansowa w onkologii jednak się poprawia.