Wyszukaj w publikacjach
Czy można włamać się do mózgu? – recenzja książki Radka Kotarskiego

Poszukując książkowych źródeł wiedzy na temat efektywnej nauki, można trafić na przykuwający uwagę tytuł “Włam się do mózgu”. Jednak czy jest to właściwa książka do rozpoczęcia przygody ze skutecznym zdobywaniem wiedzy?
Książka dla każdego?
“Włam się do mózgu” wyróżnia się przede wszystkim stylem i formą. Gdybym miał określić tę pozycję jednym zdaniem, powiedziałbym, że jest to przegląd technik efektywnej nauki. Autor zdecydował się na zwięzłe omówienie różnych metod uczenia się. Oczywiście całość poparta jest badaniami naukowymi, jednak Kotarski postanowił przedstawić temat w formie luźnej historii. Chcę przez to powiedzieć, że książka nie jest trudna w odbiorze; wręcz przeciwnie, czyta się ją łatwo i przyjemnie.
Poza kilkoma pierwszymi rozdziałami, stanowiącymi teoretyczny wstęp do rozważań nad efektywnością różnych technik nauki, kolejne części książki omawiają konkretne metody nauki. Opisane techniki można od razu zastosować w praktyce, a ich wytłumaczenie jest zrozumiałe dla każdego. Możesz więc sięgnąć po tę książkę, nawet jeśli nie miałeś/aś nigdy do czynienia z tematem efektywnej nauki.
Metoda testu zderzeniowego? Co?!
Kiedy czytałem spis treści, zaskoczyło mnie nazewnictwo rozdziałów. Pojawiają się tam takie określenia jak metoda testu zderzeniowego, metoda tancerki, metoda papugi. Z pewnością zaletą takich sformułowań jest uniknięcie trudniejszego, naukowego słownictwa. Poza tym, w ten sposób książka staje się ciekawsza. Trudno uniknąć chęci odkrycia, co stoi za metodą walenia, prawda?
Widać więc, że “Włam się do mózgu” skierowane jest przede wszystkim do osób, które po raz pierwszy stykają się z tematem efektywnej nauki. Zastąpienie funkcjonujących w tej dziedzinie pojęć własnymi tworami autora utrudniło mi odbiór tej książki, ponieważ musiałem zagłębić się w treść, by wiedzieć, o czym Kotarski tak właściwie pisze. Z drugiej strony, dla przeciętnego czytelnika, metoda ciekawskiego dziecka brzmi lepiej niż inquiry-based learning.
Mnogość anegdot, nawiązań do historii itd. znacząco wydłuża tę książkę. Jest to jednak niezwykle atrakcyjny zabieg z perspektywy czytelnika, który zostaje wprowadzony w nowy dla niego temat poprzez interesującą opowieść. Niestety, w wielu przypadkach miałem wrażenie, że cały rozdział można by streścić w 2-3 zdaniach.
Tu masz taką technikę, a tu taką…
Kotarski zdecydował, że jego książka będzie miała formę przeglądu technik efektywnej nauki. Poszczególne rozdziały prezentują różne metody, a w gestii czytelnika pozostaje wybranie i wypróbowanie którychś z nich. Brakuje tu dokładniejszego opisu zastosowania poszczególnych technik. Nie mam na myśli przykładów – te są liczne, ponieważ Kotarski opowiada o swoich przygotowaniach do różnych egzaminów. Chodzi mi o wskazanie częstych błędów, ograniczeń danej techniki.
Przykładowo, rozdział metoda fiszek skupia się na fiszkach papierowych, Kotarski jedynie wspomina o aplikacjach, które ułatwiają naukę. Omawiany przez niego system Leitnera, czyli korzystanie z fizycznego pudełka, do którego wrzucamy fiszki, jest ograniczający. Nie umieścimy na papierowej fiszce ryciny z anatomii, algorytmu postępowania w obrzęku płuc ani memów (chyba że ktoś ma czas na drukowanie i wklejanie). Fiszki robione w programie dają nam praktycznie nieograniczone możliwości. Abstrahując od programów, przy tworzeniu fiszek łatwo wpaść w różne pułapki, o których pisałem w tym artykule. Takich informacji, nawet wypunktowanych, żeby czytelnik był bardziej świadomy, jak efektywnie zastosować daną technikę, brakuje w książce Kotarskiego.
Chwyt marketingowy
Lektura “Włam się do mózgu” była dla mnie rozczarowaniem. Jak się okazuje, nie jestem w tej opinii odosobniony. Komentarze na portalu Lubimy Czytać podkreślają, że książka jest rozwleczona i przedstawia metody powszechnie znane.
Doceniam formę, na jaką zdecydował się Kotarski. Chwytliwy tytuł książki i jej rozdziałów, luźny styl i anegdoty – brzmi to lepiej niż naukowy wywód. Niemniej forma nie zastąpi treści, a ta jest niewystarczająca, by uznać książkę za dobrą. Przyjemność z lektury będą mieli czytelnicy, którzy potraktują ją jako wstęp do tematu efektywnej nauki. Pozostali nie znajdą w niej niczego interesującego.