Wyszukaj w publikacjach
Kryzys decyzyjności, czyli młody lekarz przed wyborem miejsca specjalizacyjnego

Kończąca się powoli jesień to dla wielu młodych lekarzy czas, który przebiegał pod hasłem „rekrutacja na specjalizację”. Jest to kolejny, możliwe, że najważniejszy krok milowy w medycznej karierze. To ten moment, w którym nasza ścieżka zawodowa obiera właściwy kierunek i często przez długie lata przyjdzie nam po niej kroczyć. Nieważne, czy na specjalizację wybieramy się zaraz po stażu, czy po krótszej (bądź dłuższej) przygodzie z POZ-em albo inną formą zatrudnienia „na przeczekanie”, bez wątpienia jest to ogromna zmiana w życiu zawodowym, a także prywatnym. Czy jako młodzi lekarze jesteśmy na to gotowi?
Skąd mamy wiedzieć czego chcemy?
Wiele osób już na starcie ma na siebie pomysł, ale często wymarzone w liceum dziedziny okazują się zupełnie nietrafione przy zderzeniu z nimi w trakcie zajęć klinicznych. Mamy za to wiele możliwości, żeby zgłębić swoje zainteresowania, np. chodząc na dyżury czy konferencje medyczne w ramach kół naukowych. Śmiem twierdzić, że te właśnie doświadczenia zaważają na wyborze ścieżki kariery zawodowej. Studia, chociaż długie i ciężkie, dają różne możliwości – czy dobrze z nich skorzystaliśmy? Nawet jeśli z jakichś powodów nie udało nam się zweryfikować swoich wyobrażeń o wymarzonej specjalizacji na studiach, to obecny program stażu z możliwością indywidualnego wyboru oddziału w ramach stażu spersonalizowanego daje nam na to drugą szansę.
Warto również zweryfikować, czy realia pracy na konkretnym oddziale nie odbiegają od naszych oczekiwań. Zupełnie inną specyfiką będzie charakteryzowała się klinika, a inaczej pracuje się w szpitalu powiatowym. Warto pomyśleć o tym już w momencie wybierania szpitala na staż podyplomowy. W moim przypadku było to kluczowe, “weryfikacja” przebiegła pomyślnie, a już za kilka tygodni rozpocznę rezydenturę w moim szpitalu stażowym. Najlepszym źródłem informacji o konkretnych jednostkach będą starsi koledzy, których opinie zbieramy w Mapie rezydentur.
Jeśli natomiast ciągle wahasz się pomiędzy kilkoma dziedzinami, warto przeczytać o nich w Encyklopedii rezydentur. Programy różnych specjalizacji różnią się, chociażby, długością ich trwania, obecnością wspólnych dla kilku dziedzin modułów podstawowych czy staży kierunkowych na oddziałach niskiej referencyjności. Niektóre specjalizacje nawet w połowie składają się ze staży zewnętrznych. W takich sytuacjach warto przemyśleć wybór miejsca szkolenia także w kontekście dojazdów do poszczególnych jednostek szkolących.
Czy znamy zasady gry?
Jeśli już określiliśmy swoje zainteresowania, czeka nas przeprawa przez system rekrutacji. Złożenie wniosku w Systemie Monitorowania Kształcenia Pracowników Medycznych uruchamia machinę biurokracji. Sam wniosek nie jest wybitnie skomplikowany, a system przeprowadza nas za rękę przez kolejne zakładki – prosi o uzupełnienie danych osobowych, załączenie odpowiednich dokumentów. Wszystkie te informacje są oczywiste, niepodważalne i w końcu, przed ostatecznym złożeniem wniosku, deklarujemy ich zgodność z prawdą pod groźbą odpowiedzialności cywilno-prawnej.
Jednak w momencie, kiedy docieramy do zakładki “Wnioskowane warianty” wszystko zależy od nas. Możemy wybrać aż 15 różnych kombinacji złożonych z województwa i specjalizacji, a w każdym z nich trzy preferowane jednostki szkolące. Rzec by można – do wyboru do koloru… ale czy na pewno? Niekoniecznie, bo to tylko ułożenie kolejno naszych preferencji. Wyniki rekrutacji uwzględniają jeden wariant – najwyższy na liście naszych preferencji, dla którego uzyskane przez nas punkty są wystarczające, aby uplasować się przed pozostałymi osobami.
W momencie publikacji wyników pierwszej tury możemy potwierdzić wariant, który nam przypadł lub pozostać w grze i oczekiwać na to, co los przyniesie w kolejnej turze. Skąd więc zdziwienie młodych lekarzy, objawiające się lawiną postów na facebookowych grupach, że nie mogą wybrać spośród swoich wariantów najbardziej odpowiadającej im specjalizacji? Przecież ich wynik punktowy byłby wystarczający.
Nieznajomość prawa szkodzi
Brak znajomości zasad rekrutacji to bolączka młodego pokolenia. Jeśli zagłębimy się w Ustawę o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz uważnie prześledzimy stronę CMKP z komunikatami o warunkach rekrutacji, sprawa się rozjaśni.
W ustalaniu list rekrutacyjnych, zaraz za uzyskanym przez lekarza wynikiem, to kolejność osobistych preferencji ma największe znaczenie. Pozostaje pytanie, dlaczego dopiero w tym momencie młodzi lekarze zaczynają zastanawiać się nad zasadami rekrutacji? Czy złożenie wniosku, którego finał decyduje o naszym losie na najbliższe kilka lat, jest tylko kolejnym zadaniem do odhaczenia lub kolejną ankietą do uzupełnienia? Nie uważam, że każdy lekarz powinien na pamięć znać całą ustawę, ale w momencie podejmowania tak ważnych decyzji warto jest zapoznać się chociaż z rozdziałami, które dotyczą obecnego etapu naszej medycznej kariery. Pomoże to uniknąć rozczarowań, za które winą na próżno obarczać nieścisłości systemu... należy raczej swoją lekkomyślność.
Gdzie rzuci nas los
Trudno ukryć, że prostota obecnego systemu rekrutacji kończy się na sprawnym złożeniu wniosku w SMK. Wszystko to, co dzieje się później, jest jedną wielką grą, w której kilka tysięcy graczy rozdaje swoje karty. Nie jest niczym dziwnym, że lekarze, którzy walczą o miejsca rezydenckie na najbardziej oblegane specjalizacje, chcąc zwiększyć swoje szanse, we wniosku wybierają warianty w obrębie całej Polski. Warto więc bardzo dokładnie przeanalizować swoje wybory pod kątem możliwości przeorganizowania swojego życia prywatnego, kiedy przyjdzie nam na przykład rozpocząć szkolenie specjalizacyjne setki kilometrów od obecnego miejsca zamieszkania i zadać sobie pytanie – “czy jesteśmy gotowi na przeprowadzkę?”. Nierzadko taka decyzja wiąże się z przewróceniem do góry nogami nie tylko swojego życia, bo przecież wielu z nas ma partnerów/partnerki, a także dzieci.
Zdarza się, że los rzuca nas w nieznane, nawet jeśli wybór specjalizacji i województwa były bardzo przemyślane. Potwierdzając wariant, zawsze podejmujemy ryzyko związane z jednostką, do której możemy trafić. Rozległości geograficzne poszczególnych województw bywają problematyczne i niestety tu leży jedno ze źródeł niewykorzystanych skierowań na rozpoczęcie szkolenia.
Czy jest jakiś sposób, aby temu zapobiec? Może powrót do możliwości obrania miejsca z odwołania lub wprowadzenie dodatkowej akceptacji wystawionych już skierowań z późniejszą dodatkowa tura byłaby jakimś rozwiązaniem?
Rekrutacja na próbę
Każdego z nas obowiązują takie same zasady rekrutacji i każdy ma szanse na dostanie wymarzonego miejsca specjalizacyjnego zgodnie z uzyskanym wynikiem. Nie można odmówić nikomu prawa do wyboru preferowanych wariantów według swojego uznania. Często jednak w ferworze obliczeń bilansu zysków i strat, stratyfikacji ryzyka i prognozowania szans dostania się na szkolenie w różnych dziedzinach gubimy to, co najważniejsze, czyli – co rzeczywiście chcemy robić przez kolejne lata naszej lekarskiej pracy. Uważam, że to powinno być pierwsze i najważniejsze ustalenie przed złożeniem wniosku.
Tak więc wybieranie wariantów w dziedzinach, o których wiemy, że nie podjęlibyśmy w nich pracy w myśl zasady “a nuż się dostanę” jest bardzo krzywdzące dla wszystkich innych wnioskujących osób. Bo co w sytuacji, gdy akurat się dostanę? Brak potwierdzenia otrzymanego miejsca w trakcie rekrutacji uwolni to miejsce na kolejną turę postępowania, ale nie wróci to równych szans osobom, które o ten wariant zabiegały.
Osobiście bardzo dokładnie śledzę bieżącą rekrutację i niestety miałam okazję przeczytać na facebookowych grupach o niepotwierdzonych miejscach na oblegane specjalizacje, które nawet w trzeciej turze nie zostały rozdysponowane przez brak ostatecznej decyzji osoby, która się na to miejsce dostała. Tak więc i ja apeluję, aby dobrze przemyśleć, czy jeśli przypadnie Wam wariant 8. wyboru, na pewno go potwierdzicie?
Jeśli już na wstępie wiecie, że nie to zapewniam was – wniosek można złożyć nawet z jednym, ale pewnym wariantem. Osobiście składałam wniosek tylko na jedną określoną specjalizację, wybierając trzy najbliższe województwa, do których mogłabym się przeprowadzić lub rozważyć dojazdy do pracy. Mój wynik pozwala dostać się na wiele więcej wariantów, zarówno w mojej, jak i innych dziedzinach. Ale po co mi możliwość rozpoczęcia specjalizacji z urologii we Wrocławiu, jeśli chcę zostać okulistką na południu Polski?
Konsekwencja
Tok postępowania wymaga od rekrutujących podjęcia konkretnych działań w kolejnych etapach rekrutacji. Po otrzymaniu pierwotnego wyniku należy w ciągu 5 dni potwierdzić wariant lub zdecydować o chęci udziału w kolejnej turze. Uważam, że jest to odpowiednia ilość czasu, aby przemyśleć swoją sytuację i dokonać ponownej prognozy szans na wymarzone miejsce. Martwi więc fakt, zdarzających się na wcześniej wspomnianych facebookowych grupach, anonimowych pytań o możliwość cofnięcia zatwierdzonego miejsca czy możliwości zmiany kolejności wariantów. Sam system kilkukrotnie pyta o ostateczność potwierdzenia wyboru i informuje o braku możliwości zmian.
Podsumowanie
System rekrutacji na specjalizację jest wielowymiarowy i trudny. Jednak nie zanosi się na to, aby w najbliższej przyszłości zaszły w nim jakieś zmiany. Najlepszą bronią w tej walce jest dokładne poznanie przeciwnika, czyli zapoznanie się z zasadami rekrutacji. Decyzja o podjęciu rezydentury jest jedną z najważniejszych w naszej medycznej karierze. Nie pozwólmy, by była ona podejmowana pod wpływem emocji, impulsu czy na próbę.