Wyszukaj w publikacjach

Uczelnie medyczne otrzymały od ministra zdrowia Adama Niedzielskiego pismo, w którym jest zawarta prośba o pilne utworzenie listy chętnych studentów ostatnich lat studiów, którzy wesprą lekarzy w walce z pandemią. Chętnych jest wielu. Skierowania dostają także lekarze rodzinni - ich powołania, jak podkreślają medycy, mogą spowodować kłopoty z funkcjonowaniem przychodni podstawowej opieki zdrowotnej.
W związku z obecną szybko postępującą sytuacją epidemiczną w kraju zwracam się z prośbą o pilne utworzenie list chętnych studentów piątego i szóstego roku z podziałem na kierunki studiów, których wojewoda mógłby skierować do pracy przy zwalczaniu epidemii – napisał minister zdrowia do rektorów uczelni medycznych 26 marca.
Na stworzenie wykazu studentów chętnych do pomocy uczelnie miały, zgodnie z ustawą covidową, 7 dni.
Na podstawie list studenci dostaną nakaz pracy i będą kierowani przez wojewodów do pracy w szpitalach przy zwalczaniu epidemii. Ci, którzy wyrazili gotowość, będą mieli zaliczony czas pracy do praktyki zawodowej. Ponadto otrzymają wynagrodzenie. Osobom podejmującym tę pracę, zgodnie z informacjami Ministerstwa Zdrowia przysługuje wynagrodzenie zasadnicze w wysokości nie niższej niż 200% przeciętnego wynagrodzenia zasadniczego przewidzianego na danym stanowisku pracy.
Oddelegowani studenci będą w czasie pracy przy pandemii ubezpieczeni – mówił podczas briefingu Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Studenci Uniwersytetu Medycznego w Łodzi od kilku miesięcy wspierają szpitale covidowe w walce z pandemią. Wykonują swoją pracę na podstawie skierowań wystawianych przez wojewodę łódzkiego. Obecnie pracę (w oparciu o skierowania) realizuje 55 studentów uczelni. Pracują w szpitalu tymczasowym, w szpitalach covidowych, w punkcie szczepień i w szpitalach klinicznych (na oddziałach covidowych).
Gdy w ubiegłym roku pierwszy raz uruchomiliśmy zapisy zgłosiło się ok. 200 chętnych. Od poniedziałku (29 marca) rekrutujemy kolejną grupę studentów. Do dzisiaj zgłosiło się 125 osób (głównie studentów kierunku lekarskiego - 5 i 6 rok). Nabór prowadzimy w trybie ciągłym, do odwołania. Listy z nowymi zgłoszeniami codziennie trafiają do Biura Wojewody Łódzkiego – mówi Joanna Orłowska, Dyrektor Biura Rektora, Rzecznik Prasowy Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Jak wyjaśnia Orłowska, studenci realizują zadania dostosowane do ich wiedzy i umiejętności i robią to pod nadzorem personelu medycznego. Ich zadania zależą od potrzeb placówki, w której są zatrudnieni i jest to przede wszystkim wsparcie personelu pomocniczego, uzupełnianie dokumentacji medycznej, dostarczanie butli z tlenem (w szpitalach, w których nie ma centralnego systemu dostarczania tlenu).
Studentów do pracy motywuje przede wszystkim chęć zdobycia doświadczenia, wynagrodzenie oraz możliwość zaliczenia zajęć praktycznych lub praktyk. Mają jednak pewne obawy, m.in. czy dadzą radę pogodzić naukę, przygotować się do egzaminów – dodaje rzeczniczka.
350-ciu Polaków i 31 studentów anglojęzycznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie zgłosiło się do pracy przy zwalczaniu epidemii COVID-19. Listy z nazwiskami studentów uczelnia przesłała do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie.
W gestii wojewody lubelskiego leży skierowanie studentów do placówek świadczących opiekę nad chorymi. Praca studentów będzie dostosowana do poziomu ich wiedzy oraz umiejętności. Realizowana będzie pod bezpośrednim nadzorem osoby doświadczonej, mającej uprawnienia do wykonywania zawodu medycznego – mówi Wojciech Brakowiecki, rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Uczelnia cały czas przyjmuje zgłoszenia od chętnych.
W Gdańskim Uniwersytecie Medycznym dotąd zgłosiło się 139 studentów do pracy przy zwalczaniu pandemii. Z kierunku lekarskiego zgłosiło się najwięcej chętnych – 114 osób, z farmacji 11, z kierunku pielęgniarstwo gotowość wyraziło 6 osób, z dietetyki 3 osoby, 3 doktorantów i po 1 osobie z kierunku analityka medyczna oraz fizjoterapia.
– Ponadto 260 studentów GUMed już pracuje w uniwersyteckich szpitalach klinicznych – mówi dr n. hum. Joanna Śliwińska, rzecznik prasowy, kierownik Sekcji ds. Komunikacji, Gdański Uniwersytet Medyczny.
Warszawski Uniwersytet Medyczny przyjął do tej pory 141 zgłoszeń od chętnych studentów. Najwięcej zainteresowanych studiuje na kierunku lekarskim – 119 osób. Pojedyncze zgłoszenia wpłynęły od studentów wydziałów: stomatologicznego, medycznego, nauk o zdrowiu i farmaceutycznego.
132 studentów Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku wyraziło gotowość do walki z pandemią. Wojewoda podlaski, do którego trafiła uczelniana lista, zdecyduje ilu z nich i gdzie wesprze system ochrony zdrowia. Wśród ochotników jest 70 studentów kierunku lekarskiego, ponad 50 studentów z Wydziału Nauk o Zdrowiu, 7 studentów zagranicznych z English Division oraz studenci i doktoranci z kierunku farmacja.
Przychodniom POZ grozi brak personelu?
Do walki z pandemią są powoływani także lekarze rodzinni i pielęgniarki spoza szpitali. Jak przestrzega Porozumienie Zielonogórskie, powołania lekarzy i pielęgniarek z przychodni podstawowej opieki zdrowotnej, a także ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, w praktyce mogą doprowadzić do unieruchomienia POZ, a ponadto wpłyną na zmniejszenie liczby punktów szczepień.
Minister Dworczyk zachęca do szczepień, coraz więcej szczepionek jest dostępnych. A minister Niedzielski likwiduje punkty szczepień poprzez powołania lekarzy i pielęgniarek do szpitali. Przecież to absurd – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego.
Zdaniem Jacka Krajewskiego, prezesa Porozumienia Zielonogórskiego, jeśli personel będzie masowo delegowany do pracy w szpitalach covidowych, w przychodniach POZ nie będzie miał kto szczepić.
Poważną barierą może stać się brak personelu. Już teraz w wielu przypadkach zorganizowanie zespołu szczepiącego (lekarz i pielęgniarka), przy jednoczesnym przyjmowaniu pacjentów, bywa trudne. Ponadto mniej dostępnych specjalistów to mniejsze możliwości konsultacji pacjentów – mówi.
Zdaniem Krajewskiego, „decydenci powinni mieć świadomość, że lekarze POZ mają pod opieką także pacjentów zakażonych koronawirusem, niewymagających hospitalizacji, ale stałego monitorowania stanu zdrowia, który w każdej chwili może się pogorszyć”.
W przebiegu zakażenia brytyjską mutacją koronawirusa często obserwujemy nagłe załamanie stanu pacjenta, po którym następuje błyskawiczny rozwój powikłań. Dlatego tak ważny jest regularny kontakt z lekarzem. W niektórych praktykach POZ osoby zakażone koronawirusem stanowią nawet jedną trzecią wszystkich pacjentów. Do kogo mają się zwrócić ci ludzie o pomoc, jeśli ich lekarz rodzinny zostanie oddelegowany do szpitala – pyta szef Porozumienia Zielonogórskiego?