Wyszukaj w publikacjach
Może zabraknąć personelu medycznego do leczenia chorych

Istnieje realne zagrożenie, że w przypadku trzeciej fali może brakować lekarzy w Polsce – powiedział w TVN24 Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Trzecia fala nabiera tempa, dlatego NFZ na polecenie ministra zdrowia, wydał zalecenie, by znowu ograniczyć przyjęcia na planowe zabiegi i w ten sposób zabezpieczyć łóżka dla pacjentów covidowych.
Dziś mamy 9 954 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem.
Andrusiewicz przekazał, że Ministerstwo Zdrowia spodziewa się w tym tygodniu nawet 18-20 tys. zakażeń dziennie.
NFZ wczoraj zalecił, by szpitale ograniczyły planowe zabiegi do niezbędnego minimum lub je czasowo zawiesiły. Wszystko po to, by podczas trzeciej fali pandemii, szpitale miały dodatkowe łóżka dla potrzebujących pacjentów. NFZ zaznacza, że to ograniczenie nie powinno dotyczyć planowej diagnostyki i leczenia chorób nowotworowych. I podkreśla, że przy ograniczeniu lub zawieszeniu udzielania świadczeń, należy wziąć pod uwagę przyjęty plan leczenia oraz wysokie prawdopodobieństwo pobytu pacjenta po zabiegu w oddziale anestezjologii i intensywnej terapii.
Zalecenie dotyczy przede wszystkim planowanych pobytów w szpitalach w celu: przeprowadzenia diagnostyki, zabiegów diagnostycznych, leczniczych i operacyjnych, w szczególności: endoprotezoplastyki dużych stawów, dużych zabiegów korekcyjnych kręgosłupa, zabiegów naczyniowych na aorcie brzusznej i piersiowej, pomostowania naczyń wieńcowych oraz dużych zabiegów torakochirurgicznych, zabiegów wewnątrzczaszkowych, nefrektomii, histerektomii i z powodów innych niż onkologiczne. Jednocześnie Fundusz wskazuje, że w każdym przypadku odroczenia terminu udzielenia świadczenia, należy indywidualnie ocenić oraz wziąć pod uwagę uwarunkowania i ryzyka dotyczące stanu zdrowia pacjentów, a także prawdopodobieństwo jego pogorszenia i potencjalne skutki.
Miejsc w szpitalach jeszcze nie brakuje
Wojciech Andrusiewicz powiedział w TVN24, że największą troską jest obecnie to, żeby w Polsce nie zabrakło personelu.
A żeby go nie zabrakło, musimy mieć możliwość kierowania go właśnie do pacjentów covidowych – powiedział.
Dodał też, że w tej chwili nie brakuje ani łóżek covidowych ani personelu do leczenia pacjentów covidowych, ale rząd przygotowuje się na różne scenariusze.
I przygotowując się na możliwość dalszych wzrostów zajętości łóżek, musimy być gotowi pod kątem personelu, który możemy skierować do obsługi pacjentów covidowych. Po to między innymi wydawane jest to zalecenie - tłumaczył dalej Andrusiewicz.
Tymczasem załogi karetek w ostatnim czasie kilkukrotnie miały problem z transportem pacjentów do szpitali na Mazowszu.
Piotr Müller, rzecznik rządu powiedział na antenie radiowej Jedynki, że szpitale rezerwowe są uruchamiane na pełnych obrotach. Mają powstać w 9 województwach: dolnośląskim, lubuskim, mazowiecki, opolskim, podkarpackim, pomorskim, śląskim, warmińsko-mazurskim, wielkopolskim.
Mamy ponad 17,3 tys. zajętych łóżek. W sumie dostępnych jest 26,9 tys., a cała baza szpitalna może być zwiększona do 38 tys. – mówił Müller.
Lekarze chcą być przy łóżkach zamiast nad książkami
Do pracy w szpitalach są powoływani m.in. lekarze-rezydenci. Jedna z lekarek napisała w mediach społecznościowych, że otrzymała telefon z urzędu wojewódzkiego z informacją o oddelegowaniu do pracy w szpitalu oddalonym o 150 km od jej miejsca zamieszkania.
– Poinformowałam, że za 2 tygodnie zdaję PES i nigdzie się nie wybieram, bo uczę się noc i dzień. To miła pani poinformowała mnie, że w takim razie od 1.04. Najpierw może niech władza odwoła ustny, a następnie zajmie się delegowaniem rezydentów.... Chory kraj, chyba zostało spakować walizkę – napisała Agnieszka Borowska, lekarz-rezydent chorób wewnętrznych z Sejn.
Zdaniem lekarzy, ustna część PES–ów powinna zostać natychmiast odwołana, by mogli oni zająć się pacjentami. Podczas nauki do egzaminów wiele osób rezygnuje z pracy nawet na 2 miesiące.
Pracuję w szpitalu powiatowym, mój oddział wewnętrzny jest aktualnie oddziałem covidowym. W szpitalu mamy bardzo duże braki kadrowe. Mimo nauki do egzaminu, przychodzę do pracy na 4-5 dyżurów w miesiącu, bo beze mnie grafik się nie domknie. Oddział czeka na mój powrót, na dodatkowe ręce do pracy, a tymczasem rząd sobie z nas kpi nie odwołując części ustnej. Test mamy 26 marca, dwa dni później wracam do pracy na pełen etat, chociaż w sumie chyba nie jest to jeden etat, bo ponad 300 godzin pracy w miesiącu to znacznie więcej. Jeśli odwołają część ustną, będę pracować pełną parą. Jeśli nie, będę się uczyć, ale nie wiem jak oddział sobie beze mnie poradzi. W obecnej sytuacji bardzo chcemy jak najszybciej wrócić do pracy i do łóżek pacjentów – dodaje Agnieszka Borowska.
O zwolnienie lekarzy z części ustnej PES apelowali Naczelna Izba Lekarska, Porozumienie Rezydentów.