Wyszukaj w publikacjach
To znak, że Polska nie potrzebuje lekarzy specjalistów* - felieton na czasie

Przed rokiem mój mały świat (bo ten duży to rodzina, edukacja – przede wszystkim tutaj, ale i podczas różnych wykładów, medycyna, życie) zawalił się.
12 lub 13 marca 2020 roku dowiedziałem się, że Państwowy Egzamin Specjalizacyjny (PES), do którego – zaniedbując rodzinę – przygotowywałem się przez kilka miesięcy, a który miał się odbyć 17 marca 2020 roku, zostaje odroczony.
Taki wiecie, cios w serce. Uczysz się, rodzina na podwórku, spokój w domu, chcesz to zdać. Kochasz swą dziedzinę medycyny, chcesz zdobyć tytuł, aby – pomimo niewielkiego, żeby nie napisać, żadnego wpływu zdanego egzaminu na twą wiedzę, którą posiadłeś podczas kilku lat nauki – uzyskać tytuł specjalisty w danej dziedzinie medycyny. Spokój dla Ciebie, uradowanie rodziny, zrozumienie pacjentów. Uwierzcie – to papier, a nie większa wiedza czy umiejętności diagnostyczno – terapeutyczne, które – realizując szkolenie specjalizacyjne przez kilka lat (4 – 6) – i przy okazji nauki do egzaminu, i tak posiadasz.
Ale OK, mówię. Szumowski nie wie, co się dzieje. Nikt nie wie, co się dzieje. Nowy wirus, ludzie zaczynają chorować, ktoś umarł z powodu nowej choroby - COVID-19. Cały świat nie wie, o co chodzi. Walczymy, wyższa konieczność, co tam ja i mój egzamin. Nasz, bo to ponad 1000 lekarzy różnych dziedzin medycyny. No, ale - pandemia. W końcu piszę ten egzamin 8 lipca, zdaję, czekam na dyplom do połowy września – a coście myśleli? Nie w Polsce takie numery, żeby było szybko – i od 1 października 2020 roku zaczynam pracę jako specjalista w dziedzinie reumatologii. Jeden z tysiąca kilkuset reumatologów, z których co najmniej połowa znajduje się już teraz w wieku emerytalnym. Mogli sobie więc z wydaniem dyplomu te 2 miesiące poczekać, czyż nie?
Mija rok. Żeby było bardziej profesjonalnie, to stanowisko Ministra Zdrowia w blisko 40-milionowym kraju, zamiast profesora medycyny, piastuje doktor nauk ekonomicznych. Polska. I znowu ta sama sytuacja. Lekarze ryją do PES, zdają go, inni jeszcze nie napisali. Bach, trach, ciach, tzw. III fala epidemiczna COVID-19 nas zaskakuje. Ha! Kto by pomyślał, skoro miejsce miały 2 poprzednie, a i inne kraje już na przełomie lat 2020/2021 się z kolejną – wywołaną tzw. brytyjskim wariantem SARS-CoV-2 (B.1.1.7) – falą zmagały. Nikt przecież na rządowych posadach nie mógł tego przewidzieć, jak i zima jest rokrocznie zaskoczeniem dla drogowców. Skąd ten, kur.., śnieg.
Ci się już wystarczająco nauczyli, nastresowali – mowa o lekarzach – nadchodzi dzień decyzji. Wielka polska rózga zmierza pod choinkę, przekazując: odraczam wszystkie Państwowe Egzaminy Specjalizacyjne, które planowane były po 19 marca 2021 roku. A tym, którzy już część testową napisali, powiadam – uczcie się do części ustnej.
Co tam, jedni nauczą się – zaniedbując swe życie – jeszcze raz, a inni – w czasie najgroźniejszej dotychczas fali epidemicznej COVID-19 jeździć będą po Polsce. Nie wierzę, że tego nie rozumiecie, bo ja nie.
Nie zarzucajcie nam, proszę, że nie chcemy Was leczyć. Nas nie ma. Niedługo jeszcze większej liczby – po tych decyzjach – z nas nie będzie. Europa, tak, ta bogata, mądrzejsza, ergonomiczna i bardziej przyjazna Europa, nawet pomimo swoich sporadycznych ataków terrorystycznych, czeka na lekarki i lekarzy z Polski. I kusi nas. Godnością wykonywania zawodu i wysokimi zarobkami. My chcemy leczyć Was. Nasze siostry, naszych braci. Rząd robi jednak wszystko, żebyśmy leczyli za granicą, a do Was – moi drodzy – sprowadzi lekarzy zza wschodniej granicy.
Następnie powiedzą: Ten pan już nikogo życia nie pozbawi, a ci, którzy mieli pokazać, co mają w garażu, wyjechali, ponieważ przestały podobać się im ich samochody.
Rozwiązanie to niedobre i dla polskich pacjentów, i dla lekarzy, którzy PES i tak zdadzą.
*Taki zabieg językowy odnoszący się do sytuacji przedstawionej w tekście – w Polsce dysponujemy najmniejszym odsetkiem lekarzy ze wszystkich krajów Unii Europejskiej – 2,4 lekarza na 1000 mieszkańców.
PS Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Najpierw odwołuje się Państwowe Egzaminy Specjalizacyjne dla lekarzy z powodu niekorzystnej sytuacji epidemiologicznej. Następnie – a to następuje... dzień później – przywraca się te egzaminy, wszak, pomimo że na papierze i w szpitalach gorsza, to dla decydentów chyba poprawia się sytuacja epidemiczna związana z COVID-19 w Polsce. Tak więc, na tę chwilę, egzaminy się odbędą. Ci, którzy chcą je pisać – napiszą w terminach wcześniej ustalonych. Ci, którzy się boją – mogą zrezygnować i ponowne podejście będzie darmowe. Ci, którzy napisali i zdali – będą zdawać ustną część Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego. A, no i najważniejsze – Ministerstwo Zdrowia opublikowało w ostatnich dniach kilka opinii konsultantów krajowych w różnych dziedzinach medycyny, którzy jednoznacznie opowiadają się ZA przeprowadzeniem ustnych części PES, tłumacząc to – w większości przypadków – spadkiem jakości weryfikacji wiedzy wynikającym z rezygnacji z jednej formy egzaminowania, a do tego dopuścić przecież nie można. I nie powinno Was dziwić, że weryfikacja lekarzy z tzw. krajów trzecich przebiega zgoła inaczej i znacznie bardziej liberalnie. Polki i Polacy mają mieć gorzej i tyle. Cierpienie przecież uszlachetnia.