Wyszukaj w publikacjach

Spis treści
31.03.2021 o 09:03
·

Lekarze bez fartucha – czyli o sytuacji POZ w dobie pandemii

100%

Niedotrzymanie zobowiązań dotyczących dotacji na informatyzację i brak pieniędzy na środki ochrony osobistej w przychodniach - to główne zarzuty, jakie pod adresem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego kierują lekarze rodzinni Porozumienia Zielonogórskiego. Federacja podkreśla, że głosy rozczarowania płyną od medyków z całej Polski - są oni przepracowani i nierówno traktowani.  

Specjaliści medycyny rodzinnej zwracają uwagę na nierówne traktowanie podmiotów - NFZ zmienił zarządzenie programu POZ PLUS i za każdą wizytę dopłaca 30 zł na środki ochrony osobistej, nie dając żadnego wsparcia placówkom, które przyjmują chorych i szczepią pacjentów przeciw COVID-19. Jak zaznacza Federacja, większość punktów szczepień w Polsce funkcjonuje właśnie w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej.

- W ramach akcji szczepień, docierają do nich pakiety zawierające m.in. środki ochrony osobistej. Przychodnie dostają po dwa fartuchy jednorazowe na tydzień, zdarzają się także nieodpowiednie igły lub brakuje odpowiednich strzykawek, ale to właśnie liczba fartuchów przelała czarę goryczy i jest odbierana wręcz jako kpina z personelu POZ, realizującego Narodowy Program Szczepień – czytamy w komunikacie Porozumienia Zielonogórskiego.

Minister składa obietnice, a przepisów wciąż brak 

Przypomnijmy, że w październiku 2020 r. resort zdrowia obiecał lekarzom, że w 2021 roku utrzymają dotacje na informatyzację, a oprócz tego dostaną pieniądze na środki ochrony indywidualnej.

Zgodnie z ustaleniami, miały pojawić się stosowne przepisy. Do dziś ich nie ma, co powoduje zniechęcenie i frustrację lekarzy. Dopiero po kolejnej interwencji zarządu Federacji minister zapowiedział przygotowanie regulujących przepisów, to na razie jednak tylko obietnice – podkreślają lekarze PZ. 

Pogarsza się dostęp pacjentów do POZ 

Lekarze rodzinni alarmują, że w ostatnich tygodniach nie są w stanie przyjąć wszystkich pacjentów, narzekają także na nadmierne obciążenie pracą.

W sytuacji, gdy szpitale ograniczyły swoją planową działalność, znacznie pogorszył się dostęp do ambulatoryjnej opieki specjalistów i niemal cały system ochrony zdrowia nastawiony jest na COVID-19, a pacjentom cierpiącym na wszelkie inne schorzenia pozostają przychodnie POZ. Pracujemy po 10 godzin dziennie i większość z nas nie jest w stanie przyjąć wszystkich, którzy się zgłaszają. Pacjenci, którym np. odwołano planowe zabiegi, są zdezorientowani, niepokoją się o swoje zdrowie, nie wiedzą, co mają robić i szukają pomocy lekarskiej. To często osoby z poważnymi schorzeniami. Do tej grupy dochodzą ci, których stan nie wymaga z punktu widzenia medycznego osobistej wizyty w przychodni, a których musimy w ten sposób przyjmować na skutek błędnych decyzji resortu zdrowia. Dziecko z katarem czy starszy pan, któremu lekko wzrosło ciśnienie, z powodzeniem mogliby mieć konsultację udzieloną telefonicznie, zamiast przychodzić do gabinetu. Taki pomysł w samym środku gwałtownie przebiegającej trzeciej fali pandemii jest o prostu nieporozumieniem - mówi Wojciech Pacholicki, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, szef przychodni POZ.

Jego zdaniem w bliskiej perspektywie rezultatem całej sytuacji będzie pogorszenie dostępu pacjentów do POZ, co już właściwie powoli staje się faktem.

- Nie zastąpimy wszystkich lekarzy i każdego elementu systemu ochrony zdrowia, bo to jest niemożliwe - dodaje wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).