Wyszukaj w publikacjach
Lekarze rodzinni: decyzja ministra zdrowia jest chybiona

Resort zdrowia nałożył na lekarzy rodzinnych obowiązek osobistego zbadania osób po 60. r.ż., które uzyskają pozytywny wynik testu na obecność SARS-CoV-2. Zdaniem medyków, rozporządzenie, które nie było z nimi konsultowane, może utrudnić dostęp do lekarza osobom potrzebującym pilnej pomocy. Lekarze apelują, by odstąpić od tego pomysłu lub wydłużyć czas na konsultację pacjenta do 5 dni.
Przypomnijmy, że od 25 stycznia, lekarz podstawowej opieki zdrowotnej musi zbadać pacjenta w wieku powyżej 60 lat w ciągu 48 godzin od uzyskania przez niego pozytywnego wyniku testu na Covid-19, nawet w sytuacji, gdy ma on łagodne objawy zakażenia. Dziś podczas konferencji prasowej, lekarze rodzinni podkreślali, że ten ruch całkowicie wyłączy POZ, a skutki tej decyzji będziemy odczuwać bardzo długo.
– Rozporządzenie nie było konsultowane z nami. Ta decyzja ministra w naszym odbiorze nie jest decyzją podjętą po dłuższym namyśle. Jest chybiona, bez medycznego i naukowego uzasadnienia. Dokłada się nam działania w sposób nieopatrzny i nie do końca przemyślany, co może skutkować destabilizacją POZ. W obliczu ogromnych braków kadrowych, dodatkowe obowiązki nałożone na POZ mogą spowodować, że pacjenci z innymi chorobami mogą mieć utrudniony dostęp do lekarza. Nowe wytyczne spowodują dalsze narastanie długu zdrowotnego, ponieważ dla pacjentów przewlekle chorych, leczonych w naszych poradniach, którzy nie znajdują teraz opieki gdzie indziej, nie będzie już czasu. To stan kliniczny pacjenta, a nie jego wiek powinien być wskaźnikiem, czy dany pacjent powinien być zbadany osobiście czy też nie. I o tym powinien decydować lekarz, a nie rozporządzenia czy inne akty prawne – mówił Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Dla chorych przewlekle nie będzie już miejsca?
Jak zaznaczają medycy, oddelegowanie ich do pacjentów zakażonych, którzy czują się dobrze, jest nieprzemyślane.
– By przyjąć pacjenta covidowego w przychodni, lekarz musi się odpowiednio przygotować, pomieszczenia muszą być odkażone, co zajmuje czas. W tym czasie moglibyśmy przyjąć 4-5 pacjentów. Podobnie w przypadku wyjazdu na wizytę domową – zwykle 6-7 pacjentów traci w ten sposób dostęp do lekarza. Nikt z nas nie uchyla się od badania pacjentów z objawami i robimy to od miesięcy, ale oddelegowanie nas do pacjentów, którzy czują się bardzo dobrze, jest nieprzemyślane. Gdy będziemy musieli zajmować się grupą pacjentów z covidem, która czuje się dobrze, nie będzie już miejsca dla osób potrzebujących pilnej pomocy – mówi Wojciech Pacholicki, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Jak zauważył Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, w rozporządzeniu nie zawarto co należy zrobić, gdy np. pacjent odmawia badania lub jest na drugim końcu Polski. – Nie wiemy kto ma go przyjąć – mówił. I zaznaczył, że przychodnie POZ czeka ogromny paraliż.
– Będziemy mieli kumulację pacjentów w poniedziałki, bo osoby testowane od czwartku, gdy poznają pozytywny wynik testu, odwiedzą przychodnie POZ, bez względu na to, czy czują się dobrze, czy źle – mówił Tomasz Zieliński.
Andrzej Zapaśnik, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego, lekarz rodzinny powiedział, że w zeszłym tygodniu miał dziennie ok. 20 pacjentów w swojej przychodni, a od wczoraj jest nawet 40 osób.
– Za sprawą nowego rozporządzenia ta dzienna liczba dojdzie wkrótce do 100, a wtedy nie będziemy w już stanie przyjąć większości zgłaszających się do nas osób. Trzeba będzie przesuwać terminy kontrolnych wizyt czy badań, szczepień – przewiduje Zapaśnik.
Pacjentów należy uczyć jak korzystać z pulsoksymetru
Lekarze apelują do ministra zdrowia o anulowanie nowych zapisów lub przynajmniej o wydłużenie okresu 48 godzin na fizykalne badanie osoby w wieku 60+ z pozytywnym wynikiem testu.
– Badanie jest zaplanowane zbyt wcześnie: w drugiej dobie choroby badanie fizykalne nie wykryje niebezpiecznych dla zdrowia objawów, te bowiem w przypadku COVID-19 pojawiają się nie wcześniej niż w 3-5 dobie choroby. Ponadto śródmiąższowe zapalenie płuc w przebiegu COVID-19 rzadko jest wykrywalne w badaniu stetoskopem: zasadniczym wskaźnikiem monitorowania stanu zdrowia pacjenta z COVID-19 jest więc jego saturacja, ta zaś może z powodzeniem być badana na odległość. Bezpośrednie badanie fizykalne powinno więc dotyczyć wyłącznie sytuacji pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta. Wprowadzane regulacje uniemożliwią jednak takie badanie, bo zamiast badać pacjentów z COVID-19, których stan zdrowia się pogorszył – lekarz poz zmuszony będzie obligatoryjnie badać pacjentów, u których COVID-19 dopiero został wykryty, a którzy zazwyczaj znajdują się w łagodnym stadium choroby. Wprowadzone regulacje utrudnią więc bezpośredni dostęp do lekarza tym pacjentom, którzy naprawdę tego potrzebują – uzasadnia Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Ponadto, w piątej fali pandemii, lekarze oczekiwaliby od rządzących m.in. podjęcia działań polegających na zachęcaniu do szczepień, a także nauczeniu pacjentów korzystania z rozwiązań technologicznych, m.in. z programu DOM.
– Należy lepiej wykorzystać rozwiązania technologiczne które są dostępne, ale mało rozpropagowane. Mówię tu o programie DOM. Tylko 15 proc. pacjentów, którzy dostają paczkę z pulsoksymetrem, z niego korzysta. O tym, jak korzystać z pulsoksymetru i dlaczego warto, mogłyby informować pielęgniarki. Przydałaby się też prosta kampania reklamowa – mówił Tomasz Zieliński.
Medycy z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia zwrócili się do Adama Niedzielskiego z prośbą o natychmiastową rewizję stanowiska dotyczącego zmiany standardu organizacyjnego opieki zdrowotnej nad pacjentem podejrzanym o zakażenie lub zakażonym wirusem SARS-CoV-2. Podkreślają, że nowy obowiązek nałożony na nich, nie zwiększy poziomu ochrony pacjentów z COVID-19 i oznaczać będą całkowite zablokowanie dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej pozostałym pacjentom, w tym chorych przewlekle. Lekarze rodzinni alarmują, że podstawową opiekę zdrowotną w Polsce czeka katastrofa, która odbije się bezpośrednio na życiu i zdrowiu polskich pacjentów.
– Wprowadzone przez Ministra Zdrowia zmiany są na tyle szkodliwe, że trudno je wytłumaczyć inaczej niż fundamentalną niewiedzą Pana Ministra co do ich prawdopodobnych skutków – podkreśla Bożena Janicka, prezes PPOZ.