Wyszukaj w publikacjach
Stypendia zamiast wolontariatu? - o zmianach w szkoleniu specjalizacyjnym

Z deszczu pod rynnę
Likwidacja wolontariatu, długo postulowana przez środowiska lekarskie, została wprowadzona w zeszłym roku przez zmianę Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Ta zmiana, z założenia pozytywna (w końcu za pracę należy się wynagrodzenie), w rzeczywistości drastycznie ograniczyła możliwość szkolenia w systemie pozarezydenckim, będącym jedynym wyjściem dla lekarzy posiadających już specjalizację. Zamiast zacząć płacić specjalizantom chociaż minimalną stawkę godzinową, szpitale zaczęły zwalniać lekarzy, o czym pisaliśmy w artykule “Zwalniani lekarze na wolontariacie zabierają głos”.
Obecnie szykuje się kolejna nowelizacja ustawy. 20 lipca odbyło się spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia z OIL w Warszawie, gdzie przedstawione były propozycje MZ na temat reformy procesu kształcenia lekarzy.
Potencjalne rozwiązanie
W wywiadzie z mp.pl prezes OIL Warszawa lek. Łukasz Jankowski przedstawił pomysł na rozwiązanie problemu drugiej specjalizacji, który miałby zostać zawarty w nowelizacji. Z założenia projekt ma dotyczyć lekarzy, którzy zdobyli miejsce szkoleniowe w systemie pozarezydenckim, ale dana jednostka szkoleniowa nie chce pokryć kosztów ich szkolenia (pytanie, czy jednostka nie powinna w takim razie stracić miejsca szkoleniowego?). Lekarz miałby odbywać szkolenie w jednostce posiadającej miejsca szkoleniowe i w tym czasie otrzymywać stypendium od innego podmiotu leczniczego (np. AOS). Warunkiem takiego rozwiązania jest podpisanie “lojalki” z podmiotem wypłacającym stypendium i odpracowanie po ukończeniu lub w trakcie szkolenia. Miałoby to dać lekarzom szansę zdobycia specjalizacji, a podmiotom zmagającym się z niedoborem kadry zapewnienie potrzebnych specjalistów.
Obecnie istnieje możliwość odbywania specjalizacji z oddelegowania. Większość podmiotów nie chce jednak zatrudniać lekarza, który przez czas szkolenia będzie de facto pracownikiem innego szpitala.
Tato, daj spokój - kolejna odmiana nepotyzmu
Choć stypendium miałoby działać w ramach systemu kwalifikacji na miejsce specjalizacyjne, istnieje obawa, że posiadanie stypendium stanie się niezbędnym warunkiem szkolenia w trybie pozarezydenckim. W takim wypadku mogłoby się zdarzyć, że lekarz z najwyższą punktacją podczas rekrutacji, ale bez zewnętrznego finansowania po otrzymaniu miejsca szkoleniowego usłyszy, że szpital nie ma pieniędzy, aby go zatrudnić. Myślenie, że fundatorzy stypendiów będą opierać się jedynie na argumentach merytorycznych, a nie na powiązaniach rodzinnych i znajomościach, wydaje się dość naiwne. Czy stypendium okaże się inną formą listu intencyjnego i sposobem na ominięcie zasad rekrutacji?
W burzliwej dyskusji na ten temat pojawiły się głosy, że w takim razie lekarze prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą będą mogli sami sobie opłacać stypendium. Jednak należy przypomnieć, że indywidualna praktyka lekarska nie jest podmiotem leczniczym, a tylko takie mają mieć możliwość ufundowania szkolenia stypendystom.
A może rozwiązaniem byłoby przypisanie stypendium do danego miejsca szkoleniowego, a nie do specjalizanta? Stwarza to jednak ryzyko, że fundatorzy szkolenia narzucą niekorzystne dla lekarzy warunki, których wolny wybór zostanie ograniczony do zgody na zapisy umowy lub rezygnację z danej specjalizacji. Nie każdy lekarz będzie chciał zgodzić się na stypendium i przymus reorganizacji całego życia związany z odpracowaniem stypendium. Mówimy tu przecież o osobach 30+, które posiadają rodziny i inne zobowiązania.
Urynkowienie zdobywania specjalizacji?
Według Łukasza Jankowskiego rozwiązanie ma urynkowić system zdobywania specjalizacji. Jednak samo zdobycie miejsca szkoleniowego nadal miałoby odbywać się na istniejących zasadach - poprzez udział w rekrutacji oraz konkursie wyników LEK/PES i innych punktowanych osiągnięć. Nadal MZ decydowałoby o liczbie miejsc szkoleniowych. Ponadto, taki system ugrutowywałby przekonanie szpitali, że lekarz podczas szkolenia to darmowy pracownik - opłacany przez państwo podczas rezydentury lub przez inny podmiot leczniczy. Nie można więc porównywać tej propozycji do rozwiązań w innych krajach np. w Niemczech, gdzie nie istnieje centralny system przyznawania miejsc, a lekarz chcący się szkolić ubiega się o pracę bezpośrednio w danym szpitalu i to od tego szpitala otrzymuje pensję.
Co na to Ministerstwo Zdrowia?
Ministerstwo Zdrowia opowiedziało się za pomysłem i obiecało, że rozwiązanie zostanie wprowadzone w nowelizacji. Ewidentne jest jednak, że interesy lekarzy i MZ są sprzeczne. Ministerstwu Zdrowia nie zależy na zdobyciu kolejnej specjalizacji przez danego lekarza – to, czym resort jest zainteresowany, to jak najszybsze i jak największe zwiększenie liczby pracujących lekarzy. Najlepiej – nie za ministerialne pieniądze. Choć część lekarzy postuluje wprowadzenie możliwości szkolenia w trybie rezydenckim dla lekarzy posiadających już specjalizację, to w mojej opinii jest to nierealne. A co z ryzykiem nepotyzmu? Według MZ, nie stanowi ono problemu, byleby zgadzała się liczba danych specjalistów. Cytując wspomniany wywiad: “Ministerstwo Zdrowia przyznaje jednak, że to żadne zagrożenie, bo sumarycznie system dostanie nowego endokrynologa, więc pacjenci zostaną zaopiekowani.”