Wyszukaj w publikacjach

Wewnętrznie niezadowolenie związane ze stanem polskiej ochrony zdrowia wyrażam od początku swojej zawodowej kariery (koniec 2014 rok). Ciszej, ale już na zewnątrz, od połowy 2016 roku. A powszechnie – od końca 2017 roku, czyli od początku tzw. protestu rezydentów.
Gów.. z tych protestów wynika, wszak zawoalowane postulaty, a także ich liczba, nie są realne do spełnienia – przynajmniej tak mówią decydenci. Z tego powodu, po wygaszeniu przez nich jednego, w porywach dwóch pożarów, wszystko wraca do (patologicznej) normy. Od kilkunastu, żeby nie napisać – kilkudziesięciu lat, toczą się bitwy o zmianę funkcjonowania ochrony zdrowia. Dla dobra pacjentów, dla dobra pracowników medycznych, dla dobra personelu niemedycznego. Jakkolwiek, ktokolwiek może tego nie widzieć, to jednak tworzymy zespół – my cierpimy, kiedy macie nas za konowałów, a Wy – gdy jesteśmy przemęczeni oraz wypaleni. Ludźmi w końcu jesteśmy, nieprawdaż Ty i Ty?
Mniej biurokracji, więcej czasu z pacjentem, mniej godzin pracy, więcej pieniędzy w systemie, mniej wizyt, więcej personelu medycznego itd. O tym od wielu, wielu lat mówimy. Czasem też i krzyczymy.
Jasnym zdaje się to dla wszystkich, no może poza troglodytami, że organizacja publicznego systemu opieki zdrowotnej w Polsce jest fatalna. Pacjenci w kolejkach, pracownicy ochrony zdrowia na dyżurach medycznych – umierają; taką swego czasu frazę umieściliśmy jako Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy na bilbordach w największych, polskich miastach. Zgadzam się z Panem Adamem, obecnym Ministrem Zdrowia, że natychmiastowe spełnienie wszystkich postulatów wysuniętych przez protestujących jest nierealne. Kto by pomyślał, że w Polsce, ot tak, normalność można byłoby wprowadzić od ręki? Ja już wiem, że to niemożliwe.
Przestałem być aktywny w kontekście strajkowym, ponieważ straciłem już chęć gadki i z decydentami, i częścią własnego środowiska, której wydaje się, że wie, co należy w celu poprawy jakości w ochronie zdrowia dla pacjentów oraz pracowników ochrony zdrowia oraz personelu medycznego zrobić. Tak, wydaje się. Jako że wiara, czyli „wydawanie się” leży na przeciwległym biegunie do wiedzy. Gdy zaczniesz na biegunie północnym, pójdziesz 1 kilometr na południe, następnie 1 kilometr na zachód, później 1 kilometr na północ, to znajdziesz się na... biegunie północnym, prawda? Ziemia płaska NIE JEST, a szczepionki DZIAŁAJĄ. 80 – 100 – 120 miliardów złotych nie dadzą, nawet jeśli po zakończeniu rachunku z najwyższą wspomnianą wartością wyjdzie tylko 15 złotych 60 groszy na zdrowie 1 Polki czy 1 Polaka w ciągu doby.
W celu analitycznego przedstawienia Wam natychmiastowych potrzeb, których nie rządzący nie powinni – dla dobra chorych – odrzucić, stwierdzę:
Skoro pracownicy sektora zdrowotnego w Polsce i tak zmuszeni będą zapierd..., ponieważ ich liczba jest niewystarczająca, a wyszkolenie ich następców tudzież wzmacniających kadry koleżanek oraz kolegów trwa około 10 – 12 lat, to należy im tę katorgę osłodzić adekwatnymi, godnymi zarobkami oraz zapewnieniem wcześniejszego podniesienia – do wartości wystarczającej – nakładów finansowych na system opieki zdrowotnej, aby mieli nadzieję na zasilenie skrajnych niedoborów kadrowych oraz zatrudnienie personelu pomocniczego do wypełniania sprawozdawczych papierów, których realizacja specjalistycznej wiedzy medycznej nie wymaga.
- Wystarczające nakłady na ochronę zdrowia.
- Należyte wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia oraz personelu niemedycznego.
I w żadnym wypadku nie łączcie mojego przekazu z protestującymi na miejscu, tam w Warszawie pod namiotami, jednakowoż mogą sobie tego nie życzyć, a nie jest to przecież – organizacyjnie – mój protest.
Zgódźmy się jednak wszyscy z tym, iż:
Nie zmniejszymy godzin pracy, skoro już teraz dostęp do specjalistycznych świadczeń medycznych jest wybitnie ograniczony.
Nie zatrudnimy asystentów lekarzy/sekretarek medycznych, gdy nie stać nas na adekwatne wynagrodzenia dla pracowników medycznych oraz personelu niemedycznego.
Nie wprowadzimy dodatkowych godzin urlopu wypoczynkowego, mając świadomość, że już dzisiaj kolejki do lekarzy są dłuższe od najdłuższego deseru lodowego na Świecie (596,5 metra).
Przy okazji wszystkich wymienionych problemów zdaję sobie znakomicie sprawę z tego, że ochrona zdrowia NIE JEST w żadnym stopniu priorytetem państwowym.
Wiem, że Robert Lewandowski niedługo skończy nas zadowalać, ponieważ jest w moim wieku, a ja łapię zadyszkę w połowie drogi na III piętro. Nie pomoże mu w tym fakt świetnego prowadzenia się – taka już jest natura. Stąd, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, rozumiem spotkanie Premiera Mateusza Morawieckiego z Prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej w trakcie, kiedy mógł iść do walczących o zdrowie i życie polskich pacjentek oraz pacjentów.
„Nic się nie stało”. „Dziękujemy, dziękujemy”.
PS Język wybaczcie.