Wyszukaj w publikacjach

Spis treści
15.03.2020
·

COVID-19 a wolontariat studentów medycyny

100%

Wiele emocji i kontrowersji w naszym środowisku wzbudził apel wystosowany kilka dni temu w stronę studentów medycyny w Polsce. Chciałabym odnieść się do tego tematu.

Sama jestem studentką 5. roku kierunku lekarskiego, w tym roku studiuję w Niemczech w ramach programu Erasmus. Tutaj, na mojej uczelni, WSZYSCY studenci medycyny zostali poproszeni o pomoc w szpitalach w ramach WOLONTARIATU- dostaliśmy oficjalne maile od władz uczelni. (Nie jest jeszcze uściślone na czym owa pomoc ma polegać i jak będzie wyglądać). Nikt nie jest jednak tym faktem oburzony, ja również. Co prawda w Niemczech studenci mogą pracować w ograniczonym zakresie w szpitalu np. w weekendy gdy brakuje lekarzy, ale teraz to forma wolontariatu.

Nasuwa się więc pytanie- czyżby w Niemczech, do których przecież tak często się porównujemy, szczególnie w kwestii ochrony zdrowia, sytuacja była tak samo beznadziejna jak w Polsce? Już potrzebują mięsa armatniego w postaci studentów? I tak i nie. Owszem, sytuacja jest napięta, jak wszędzie teraz. Ale ani lekarze ani studenci nie patrzą na to w ten sposób. To normalne, że my- studenci będąc częścią społeczności medycznej bierzemy udział również w takich wydarzeniach.

Ja osobiście uważam to za wyraz sporego zaufania i powierzenia nam odpowiedzialności w tej trudnej sytuacji. Cieszę się, że możemy pomóc a nie siedzieć i bezczynnie patrzeć jak świat jaki znaliśmy pogrąża się w chaosie choroby. Z przykrością stwierdzam, że wśród studentów medycyny Polsce pojawiły się głosy, że pomoc owszem, ale nie za darmo- albo pieniądze albo np. zaliczenie z zajęć, które powinny się w tym czasie odbywać. I niestety, nie były to żarty. Czuję wobec takich wypowiedzi głębokie zażenowanie. Postawa „nie chcieli dać podwyżek a teraz proszą o pomoc studentów i to jeszcze za darmo…? Nigdy!” jest po prostu dziecinna i głęboko naiwna.

Nie ma się co łudzić, że takie wypowiedzi wzbudzą refleksje rządzących nad zaistniałą sytuacją. Jedyne do czego się przyczynią to do pogorszenia i tak już nadszarpniętego PR-u młodych adeptów medycyny w społeczeństwie.

Bez czy z naszą pomocą pandemia w końcu minie, a niesmak pozostanie.

Sytuacja polityczna, lata zaniedbań kolejnych rządów, kompromitowanie lekarzy (szczególnie rezydentów) w mediach, odrzucanie postulatów, tłamszenie strajków- ciężko to zrozumieć- ale to wszystko w obliczu obecnej sytuacji NIE MA ZNACZENIA. Pomagamy przecież nie rządowi, nie ministrom- pomagamy LEKARZOM. Wśród nich są członkowie naszych rodzin, znajomi, przyjaciele a przede wszystkim- nasi nauczyciele. Osoby, które mimo całodobowej pracy w szpitalach wykładają dla nas na uniwersytetach i prowadzą działalność akademicką.

Prawie cala moja rodzina to lekarze. Teraz na pierwszym froncie, łącznie z moimi rodzicami, którzy mogliby być już na emeryturze. Tak więc od dziecka znam realia polskiej ochrony zdrowia- zdaję sobie sprawę w jak tragicznym jest stanie i że działa tylko dzięki ogromnemu poświęceniu lekarzy i całego personelu medycznego. To jednak wyjątkowa sytuacja- nie czas na rozważania nad stanem ochrony zdrowia i wysokością wynagrodzeń. Czas na działania. Okazja na ponowną walkę o poprawę warunków naszej pracy będzie gdy stoczymy tę aktualną walkę- ze strachem i chorobą.

Epidemia wymaga solidarności- nie dajmy się poróżnić kwestią pieniędzy czy polityki.

Kwestia naszej ochrony jest oczywista- dobry ratownik to żywy ratownik. Jeśli mamy pomagać musimy być odpowiednio przygotowani i przeszkoleni- to nie podlega dyskusji. Nie jestem oderwana od rzeczywistości- wiem jakie ryzyko wiążę się z taką pracą. Niestety obecnie środków ochrony osobistej brakuje nawet dla lekarzy i ratowników, możemy więc wybrać pracę zdalną np. na infolinii. Ta pomoc jest dobrowolna i jeśli ktoś nie chce pracować za darmo to nie ma takiej potrzeby.

Dlatego apeluję do moich Koleżanek i Kolegów ze wszystkich uczelni medycznych w Polsce- nie jesteśmy mięsem armatnim (jak sami się określiliście), ale pełnowartościowymi partnerami dla pracowników ochrony zdrowia. Jeśli my sami nie będziemy się tak traktować to nikt inny również nie będzie nas tak traktować.

Wiem również, że odzew na apel był OGROMNY i listy wolontariuszy zapełniły się od razu, dlatego jestem dumna ze środowiska studenckiego. Jest nas wielu, którzy chcą pomagać mimo braku wynagrodzenia i skrajnie trudnych warunków pracy.

W żaden sposób nie wywyższam się i nie uważam mojej postawy za lepszą czy jedynie słuszną. Rozumiem, że jest całe spektrum innych opinii i całkowicie je szanuję.

Maria Królikowska

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).