Wyszukaj w publikacjach

Rozmowa z Krzysztofem Hałabuzem, lekarzem rezydentem, prezesem Porozumienia Chirurgów SKALPEL
- 8 sierpnia o godzinie 12 odbędzie się w Warszawie manifestacja medyków. Dlaczego lekarze wychodzą na ulice?
Wychodzimy, gdyż nie akceptujemy działań, które są podejmowane przez rząd w kwestii ochrony zdrowia. Przejdziemy trasą od Ministerstwa Zdrowia do Sejmu, przez Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, by wyrazić nasz sprzeciw. W marszu, którego organizatorem jest Porozumienie Zawodów Medycznych wraz z lekarzami pójdą ratownicy, pielęgniarki, fizjoterapeuci oraz przedstawiciele innych zawodów medycznych. Wspiera nas wiele związków medycznych w tym Naczelna Izba Lekarska. Hasło przewodnie naszego marszu brzmi: ”Nie odbierajcie szansy pacjentom, nie wiążcie nam rąk”. Poirytowanie w środowisku narasta i moment, gdy pod tarczą 4.0 wprowadzono zmiany w prawie karnym, stał się przełomowy. Te przepisy wiążą ręce medykom i odbierają szanse pacjentom. Takie zmiany powinny być dyskutowane, konsultowane, a tymczasem są szybko wprowadzane, bez zastanowienia. Ponadto wciąż nie ma rozwiązań, które zlikwidowałyby kolejki do lekarzy, zwiększyły finansowanie ochrony zdrowia. Lekarze od początku pandemii są niejako pozostawieni sami sobie, a resort zdrowia marnuje pieniądze. W Polsce nie ułatwia się nam pracy. Coraz częściej docierają do mnie głosy, że lekarze myślą o emigracji. Niedługo dojdzie do sytuacji, gdzie z oddziałów stopniowo będą odchodzić specjaliści. To będzie stopniowa emigracja, którą odczują przede wszystkim pacjenci.
- Lekarze w czasie epidemii koronawirusa chcą organizować tak duże zgromadzenie?
Manifestacja nie będzie bardzo liczna, myślę, że pójdzie w niej kilkaset osób, w pewnych odstępach czasowych i z zachowaniem bezpiecznej odległości. Będziemy mieć na sobie maseczki.
- Czy spodziewacie się Państwo, że wasz głos zostanie usłyszany?
Nie spodziewamy się, że rząd nagle zaprosi nas do rozmów i weźmie pod uwagę nasze opinie. Idąc w tym marszu chcemy przede wszystkim pokazać medykom i społeczeństwu, co dzieje się w naszym kraju, jakie zmiany zostały wprowadzone i jakie będą ich konsekwencje. Sytuacja w ochronie zdrowia jest ciężka. Chcemy, by tematy jej dotyczące były brane pod uwagę. Przed wyborami temat został całkowicie zignorowany przez kandydatów i wszystkie problemy zostały pominięte w kampaniach wyborczych. Jak teraz na nasz protest zareaguje prezydent, to sprawa jego sumienia. Sama manifestacja jest sprawdzianem dla środowiska, chcemy zobaczyć w jaki sposób organizacje medyków są w stanie dalej pracować, czy są w stanie się nadal jednoczyć i szukać rozwiązań.
- Po ostatnim marszu, który miał miejsce rok temu, środowisko lekarskie nie kryło oburzenia, że pewne grupy zawodowe, którym udało się uzyskać to, o co walczyły, zostawiły protestujących kolegów samym sobie. Czy tym razem będziecie walczyć o wspólne dobro?
Zawsze walczymy o wspólne dobro, czyli dobro pacjentów. Momenty protestów są zawsze trudne, kończą się rozmowami liderów z przedstawicielami rządu, którzy wykorzystują rozmaite metody negocjacyjne oferując jednym korzyści, drugim grożąc utratą istniejących ustaleń. Od początku istnienia PZM postulatem wspólnym i najważniejszym jest wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Bez tego poważne zmiany nie mają szans się dokonać.