Wyszukaj w publikacjach

Spis treści
30.09.2023 o 18:11
·

30 września – protest lekarzy

100%

Upadek jakości to upadek przyszłości – m.in. takie hasło skandowali dziś protestujący pod Ministerstwem Zdrowia lekarze. Medycy wspólnie walczą o jakość w systemie ochrony zdrowia. 

O godz. 12:15 rozpoczął się protest lekarzy, którzy przybyli na ul. Miodową 15, by wyrazić swoje niezadowolenie i walczyć o jakość kształcenia, jakość pracy i jakość systemu. W proteście wzięło udział co najmniej kilka tysięcy osób. Do protestujących przez 2 godziny lekarzy nie wyszedł nikt z resortu zdrowia.  

Jestem lekarzem już 46 lat. Przeżyłam wielu ministrów, wielu rządzących, ale niewielu, którzy rzeczywiście chcieli dotykać problemów ochrony zdrowia od środka, od miejsca, gdzie one powstają. W polityce nie ma realnego miejsca na reformę ochrony zdrowia, bo jej aktualny stan jest w stanie zatopić każdą partię. Leczenie to nie polityka, a medycyna to nie magia, to rzemiosło. Rzemieślnika należy dobrze wyszkolić, a nie po prostu przepuścić przez system edukacji na rympał, bo ktoś chce mieć lepsze współczynniki lekarzy na liczbę mieszkańców. Potrzeba nam długofalowej, dobrze przemyślanej reformy ochrony zdrowia, dającej kompleksową i skoordynowaną opiekę dla pacjentów. Reformy, która będzie gwarantować stabilność finansową podmiotów leczniczych. Chcemy mieć ustawowo wprowadzone minimalne normy zatrudnienia dla lekarzy, które będą gwarantowały zabezpieczenie w kadrę specjalistyczną na danym oddziale czy w poradni przeliczeniu na pacjenta. Wprowadzenie ich i zniesienie wieloetatowości będzie skutkowało mniejszym obciążeniem pracą, mniejszym stresem, mniejszą ilością zdarzeń niepożądanych a przede wszystkim pozwoli lekarzom na holistyczne podejście do pacjenta. Chcemy traktować pacjentów po partnersku, ale na to musimy mieć czas. Chcemy zagwarantować pacjentom odpowiednią jakość leczenia i bezpieczeństwo

– mówiła dr Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Jak podkreślał lek. Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, medycy nie zgadzają się na bylejakość w ochronie zdrowia i chcą, by lekarz, który leczy pacjenta, był lekarzem dobrze wykształconym, niewypalonym i pracującym w dobrze dofinansowanym systemie. Zaznaczył też, że "zdrowie nie ma legitymacji partyjnej i protest także nie ma legitymacji partyjnej". 

Ten protest jest skierowany do społeczeństwa, ale też do decydentów, polityków przyszłej kadencji. Wszyscy chcemy, by polskiego pacjenta leczył dobrze wykształcony lekarz pracujący w dofinansowanym systemie

– mówił Goncerz. 

„Decydencie, pomyśl o pacjencie”, „Jakość nie ilość”, „Jakość kształcenia, bezpieczeństwo leczenia”, „Zdrowie nie ma ceny i barw politycznych. Nie może być byle jakie”, „Razem o jakość, nie bylejakość” – takie hasła towarzyszyły protestującym medykom. 

Jestem wzruszony widząc tyle osób i dziękuję związkowi zawodowemu lekarzy oraz Porozumieniu Rezydentów, które jest jego częścią, za organizację tego wydarzenia. Jest mi też smutno, że ciągle musimy protestować. Jestem tu jako przedstawiciel samorządu lekarskiego, który wspiera postulaty protestu

– mówił Damian Patecki, członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. 

Nie dla kierunków lekarskich bez infrastruktury i kadry dydaktycznej

Jak zaznaczał Władysław Krajewski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów, lekarze domagają się realnych zmian, aby mogli pracować, leczyć i być leczeni bezpiecznie.

Degradacja kształcenia to upadek państwa. Jaka tu może być w ogóle dyskusja o jakościowo dobrym kształceniu młodych medyków, jeżeli dorzucamy taki ogrom nowych studentów w tak krótkim czasie? Ten wzrost liczby przyjęć na kierunek lekarski, jakby pożądany nie był, odbywa się w bardzo i to bardzo gwałtowny sposób. A zamiast rozwiązania problemu jakości kształcenia, decydenci, żerując na ambicjach i marzeniach młodych ludzi, tworzą prawie-uczelnie bez akredytacji, z wątpliwym zapleczem dydaktycznym, które prawie-wykształcą prawie-lekarzy. Wypuszczanie na rynek nieprzygotowanych lekarzy stwarza zagrożenie przede wszystkim dla pacjentów. I jako młodzi lekarze mówimy zdecydowanie: dość! Dość degradacji kształcenia młodych medyków i bylejakości w systemie ochrony zdrowia. Dość narażania nas i naszych pacjentów na niebezpieczeństwo decyzjami urzędników, którzy ignorują głos medyków i pacjentów. Domagamy się realnych zmian, abyśmy my wszyscy mogli pracować, leczyć i być leczeni bezpiecznie. W Polsce

– mówił Krajewski.

Wtórował mu Sebastian Goncerz. 

Mamy wysyp uczelni bez infrastruktury i kadry dydaktycznej. 17 kierunków nie ma własnego prosektorium, 20 nie ma szpitala klinicznego. Są uczelnie prowadzące zajęcia w innym województwie, 250 kilometrów dalej. Dziś mamy do czynienia z gwałtownym i drastycznym spadkiem jakości kształcenia. I to odbije się na nas wszystkich, bo prędzej czy później wszyscy będziemy pacjentami. Ta degradacja to zamach na przyszłość naszego zdrowia

– mówił przewodniczący Porozumienia Rezydentów. 

Jak zaznaczał lek. Krzysztof Kiper, specjalista chirurgii naczyniowej, chirurga nie da się wykształcić na wykładach on-line lub pokazując filmiki z YouTube.

Proponujemy wprowadzenie systemu mentorskiego w procesie kształcenia z rozliczaniem zarówno tego kształcącego, jak i rezydenta. Rezydent chirurgii musi mieć dostęp do swojego kierownika specjalizacji i to bezpośredni

– dodał.  

Przeciążony lekarz 

Wprowadzenie norm zatrudnienia jest dla nas bardzo ważne. 2 lekarzy na 300 osób, czyli 1 lekarz na 150 - tyloma osobami zajmuje się lekarz rezydent w trakcie dyżuru w szpitalu wielospecjalistycznym. Wyobraźmy sobie, że 2 z tych 150 pacjentów jest w stanie zagrożenia życia. Czy wtedy lekarz ma wybierać? Jedocześnie, oprócz tego w ciągu dnia rezydent w oddziale prowadzi minimum 10 pacjentów, a w tygodniu przyjmuje pacjentów w poradni. Dlatego teraz pytam was: czy chcielibyście leżeć w szpitalu z taką obsadą dyżurową?, czy uważacie, że tak przeciążony lekarz, jest w stanie dać z siebie pacjentowi 100% swojej uwagi pacjentowi?, czy uważacie, że długo wytrzyma, nie doświadczając wypalenia zawodowego?, czy myślicie, że taki lekarz będzie długo pracował w publicznej ochronie zdrowia?

– mówiła lek. Julia Pankiewicz, koordynatorka ds. Praw Kobiet i Walki z Dyskryminacją w Mazowieckim Oddziale OZZL. 

I dodała, że czuje frustrację, mając kompetencje potrzebne do pomocy pacjentowi, a jednocześnie brak możliwości ich wykorzystania przez kulejący system. W podobnym tonie wypowiadała się lek. Kamila Benio, przewodnicząca krajowej komisji rewizyjnej OZZL.

250 chorych, izba przyjęć i ja jedna, bez laboratorium, bez TK, bez sprawnego sprzętu reanimacyjnego. Czy wiecie, że lepiej mieć obrzęk płuc na ulicy niż w szpitalu psychiatrycznym? Dziś pracuję u siebie, na swoich zasadach. Ale tęsknię za pracą w zespole, szkoda mi, że mojej wiedzy i doświadczenia nie mogę dawać najciężej chorym, którzy są hospitalizowani. Decydenci, wprowadźcie jasne zasady, wprowadźcie bezpieczeństwo, a ja wtedy wrócę do szpitala

– mówiła. 

O swojej pracy mówiła też lek. Natalia Sot, sekretarz ZK OZZL.

Pracuję w szpitalu miejskim. U nas minimalna liczba to 6-7 pacjentów na lekarza, a średnio jest to 9-10. Zdarzały się sytuacje, że było to nawet 12, a w skrajnych przypadkach 15. Gdzie w tym jest dobro pacjenta? Jeden lekarz nie jest w stanie dobrze się zajmować tyloma pacjentami, ale czasami nie ma wyjścia, kiedy koledzy są chorzy, na urlopach bądź szkoleniach. I ciągniemy ten system jakoś do przodu, ze szkodą dla siebie i chorych, mimo że wcale tego nie chcemy. Chcemy mieć czas dla każdego pacjenta i nie być przy tym wypalonym. Chcemy, żeby każdy otrzymał taką opiekę, na jaką zasługuje. Dlatego tak ważne są normy zatrudnienia. Żeby każdy z nas otrzymał odpowiednią opiekę medyczną

– mówiła. 

Lekarze: Biurokracja to marnowanie naszego czasu  

O tym, że ochrona zdrowia kuleje, mówiła także Agata Dynkiewicz, specjalistka pediatrii z Prokocimia w Krakowie.

Kilkaset szpitali w Polsce jest zadłużonych, wiele oddziałów zostało zamkniętych lub zawieszonych z powodu braku kadry medycznej. Winne są temu niewystarczające nakłady na ochronę zdrowia w Polsce i niskie wyceny świadczeń zdrowotnych. Nie ma wystarczająco pieniędzy na pacjenta. Oczekuje się od nas, że zamiast udzielania szybkiej i sprawnej pomocy, będziemy analizować godzinami tabele wycen, by pacjent przyniósł możliwie największy zysk dla szpitala. To wszystko wynika z głębokich zaniedbań organizacji systemu ochrony zdrowia. Jego naprawa powinna być teraz priorytetem. Konieczne jest jak najszybsze zwiększenie publicznego finansowania ochrony zdrowia do minimum 8% PKB. Decydenci! Nie każcie nam przekładać życia pacjenta na cyferki. Pozwólcie nam leczyć pacjentów zgodnie z naszą wiedzą, doświadczeniem i standardami światowymi. Nie dzielcie nas na tych bardziej i mniej opłacalnych, bo zdrowie nie ma ceny. My będziemy walczyć o pacjentów, nie zważając na koszty

– mówiła Dynkiewicz. 

Obecni na proteście przedstawiciele zawodów pomocniczych mówili o tym, że obniża się m.in. standardy sprzątania szpitali, transportu pacjentów, a psychologowie wspominali m.in. o braku standardów kształcenia psychologów. 

Źródła

  1. X

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).