Wyszukaj w publikacjach

Dziennik praktyk. Standardowe procedury medyczne nr 33: umiejętność zastosowania wstępnego odbarczenia tamponady. Rodzaj umiejętności A, czyli “czynności z nią związane student wykonuje prawidłowo i (uwaga!) w pełni samodzielnie”. Mówimy cały czas o odbarczeniu tamponady - umiejętności, którą student (!) musi wykonać prawidłowo i w pełni samodzielnie przynajmniej raz w czasie studiów. Taka jest rubryka, a jak jest rubryka, to do końca studiów musi być też podpis i pieczątka specjalisty. Papiery mają się zgadzać.

Pieczątkomania
Problem “pieczątkomanii” zaczyna się na studiach, ale absurd związany ze zbieraniem podpisów, powtarza się zarówno na stażu, jak i w trakcie specjalizacji. Problem ten dotyczy także rezydentów – często w wykazie procedur, które muszą wykonać w ramach szkolenia specjalizacyjnego, znajdują się czynności lekarskie wykonywane w praktyce niezwykle rzadko (czasami nawet np. raz w roku). Jak tego dokonać, nie oszukując i “nie załatwiając” sobie podpisów u starszych stażem specjalistów? Kwestia ta, niestety, jest spychana na margines dyskursu w środowisku lekarskim. Ważne, żeby ten podpis był - dla świętego spokoju studenta, lekarza, prowadzącego czy opiekuna specjalizacji.
Pełna lista standardowych procedur medycznych, które studenci są zobowiązani wykonać, znajduje się w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 28 sierpnia 2017 r. w sprawie ramowego programu zajęć praktycznych dla kierunku lekarskiego i lekarsko-dentystycznego.
Są tam wyszczególnione procedury oraz ich rodzaj.
“W ramach praktycznego nauczania realizowane są efekty kształcenia zawarte w standardach kształcenia dla kierunku lekarskiego obejmujące następujące rodzaje umiejętności:
- umiejętność A – czynności z nią związane student wykonuje prawidłowo i w pełni samodzielnie;
- umiejętność B – student zna zasady wykonywania czynności z nią związanych, potrafi przy nich asystować.”
Źródło: http://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20170001728/O/D20171728.pdf
Choć wielu studentów medycyny nigdy nie widziało na oddziale odbarczania tamponady – czynność ta znajduje się w wykazie jako procedura, którą nie tylko muszą oni zobaczyć, ale i wstępnie samodzielnie wykonać podczas zajęć klinicznych.
Nie bez znaczenia jest, że często to kwestie losowe decydują o tym, jakie przypadki uda się zobaczyć podczas zajęć. Nawet po kilku tygodniach zajęć na kardiologii może się więc okazać, że nie zobaczymy pacjenta z tamponadą. Pozostaje również otwartym pytanie, czy wykonanie procedury obarczonej istotnym ryzykiem dla pacjenta może być przeprowadzone (nawet pod nadzorem specjalisty) przez studenta, który nie posiada jeszcze prawa wykonywania zawodu.
Prowadzący zajęcia na koniec ćwiczeń podpisują zaliczenia różnych procedur, których studenci często nawet nie mieli możliwości zobaczyć na zajęciach. Chodzi o to, żeby na koniec studiów mieć wypełnione wszystkie rubryki. Czasem wydaje się, że od realnej nauki praktycznych umiejętności istotniejsze jest uzyskanie odpowiednich podpisów i pieczątek we właściwych miejscach “książeczek zaliczenia umiejętności praktycznych”. Nikt nigdy nie zapyta dlaczego specjalista z jednej dziedziny swój podpis postawił na trzech kolejnych stronach, daleko wykraczając poza ramy swojej specjalizacji. Papiery mają się zgadzać. Kropka.
Po co?
Jaki jest sens zbierania setek podpisów i pieczątek? Po co stawiać takie wygórowane wymagania co do zdobywania umiejętności klinicznych, których żadna uczelnia medyczna nie jest w stanie zapewnić? I, w zasadzie ważniejsze, dlaczego wszyscy udają, że oszukiwanie (bo jak inaczej nazwać potwierdzanie wykonania czynności lekarskich, których nikt nie przeprowadził?) nie jest problemem?
Czy każdy przyszły lekarz w Polsce jest w stanie, w ciągu czterech lat nauczania klinicznego podczas studiów, odbarczyć tamponadę, odmę czy asystować przy wykonywaniu drenażu osierdzia oraz nakłucia jamy otrzewnowej? Z wielu stron (w tym od lekarzy prowadzących zajęcia kliniczne ze studentami) słychać, że to absurd. Można odnieść wrażenie, że wszyscy o tym wiedzą, ale dla świętego spokoju studenci pieczątki zbierają, a lekarze kolejne rubryki podbijają. Po co? Jaki sens ma udawanie, że student zdobywa umiejętności praktyczne, podczas gdy zdobywa je tylko na papierze?
Jednym ze sposobów rozwiązania problemu jest jak najczęstsze wykorzystanie centrów symulacji. Może zamiast mnożyć niepotrzebne i abstrakcyjne rubryki do zaliczenia, skupić się na umożliwieniu studentom zdobycia faktycznych umiejętności praktycznych wytrenowanych na fantomach?
Pytań wiele, odpowiedzi brak. Papiery mają się zgadzać. Kropka.
Jesteśmy ciekawi Waszych pomysłów na rozwiązanie tego problemu. A może problemu nie ma? Czekamy na Wasz głos w tej sprawie.