Wyszukaj w publikacjach

Jak wygląda nauka w dobie epidemii pośród studentów medycyny? Czy warto na stałe wprowadzić e-nauczanie na polskich studiach medycznych?
Na te pytania odpowiedzą studenci kierunku lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – Ola i Kacper.
- Cześć! Witam przyszłych lekarzy!
Ola: Hej! Chciałabym, żeby spełniły się twoje słowa! (śmiech)
Kacper: Dzień dobry, witam serdecznie!
- Jak to się stało, że studiujecie medycynę?
Ola: Zawsze chciałam pracować w grupie – mieć codziennie kontakt z ludźmi. Lubię rozmawiać i słuchać innych. Miałam również ogromną chęć pomagania potrzebującym, wyobrażałam sobie jak „naprawiam świat”. W gimnazjum zaczęłam oglądać serial „Grey’s anatomy: chirurdzy”. W 2 klasie po raz pierwszy z chęcią zaczęłam uczyć się biologii, gdzie były tematy dotyczące fizjologii człowieka. W końcu dostawałam dobre oceny z tego przedmiotu, co mnie zawsze motywowało do pracy. Wtedy właśnie postanowiłam zostać lekarzem. Nie miałam co do tego wątpliwości, choć postawiłam sobie na drugim miejscu zawód psychologa – gdyby jednak okazało się, że medycyna nie jest mi pisana. Los chciał, że moja ciężka praca zaowocowała dobrym wynikiem z matury i już za pierwszym podejściem dostałam się na studia medyczne. Po 3 i pół roku uważam, że podjęłam dobrą decyzję i jest to zawód, który łączy w sobie wszystkie te pragnienia: ciągły kontakt z innymi i niesienie pomocy.
Kacper: Będąc w liceum – czułem się dobrze z tych przedmiotów, które były brane pod uwagę w rekrutacji na studia medyczne tj. biologia, chemia oraz matematyka. Przedmioty humanistyczne jak język polski czy historia nie były nigdy moją mocną stroną – co idealnie odzwierciedlił wynik z matury (śmiech). Poza tym wiem, jak ważny jest wybór ścieżki zawodowej dostosowany do rynku pracy. Możliwości zatrudnienia jako lekarz jest bez liku i warto wspomnieć o tym, że zawsze brakuje rąk lekarskich do pracy – niezależnie od sytuacji jaka panuje. Przykładem jest dzisiejsza sytuacja epidemiologiczna: firmy upadają, ludzie pozostają bez pracy, a tym samym bez środków do życia – a lekarze mają wręcz nadmiar obowiązków. Obok swoich zainteresowań – pewność zatrudnienia i płynność finansowa były dla mnie zawsze moim powodem wybrania takich studiów.
- Dlaczego wybór padł na Warszawski Uniwersytet Medyczny?
Ola: Szczerze mówiąc kierowałam się pozycjami w rankingach. Pochodzę ze Szczecina, więc Uniwersytet Jagielloński został stanowczo odrzucony przez rodziców ze względu na odległość. Warszawa to piękne miasto, od pierwszej wizyty czułam, że właśnie tam się odnajdę. Dodatkowo: szeroka oferta kół naukowych, wymian międzyuczelnianych czy zaplecze naukowe oferowane przez WUM.
Kacper: Mój wynik maturalny sprawił, iż w rekrutacji dostałem się na niemal każdą uczelnię medyczną w kraju. Miałem szeroki wybór – mówiąc inaczej ,, to ja dysponowałem talią kart i mogłem decydować, której użyć”. Wybór padł u mnie na duże ośrodki akademickie – Wrocław i Warszawę. Mój znajomy namówił mnie jednak na Warszawski Uniwersytet Medyczny. Ważna jest dla mnie możliwość samorozwoju i dokształcania się na każdym kroku, dlatego tym bardziej cieszę się, że jestem studentem WUM-u – uczelni, która to niewątpliwie oferuje.
- W marcu wszystkie polskie uczelnie, w tym medyczne – odwołały swoje zajęcia dla studentów. Jak zareagowaliście na tę wiadomość?
Ola: Początkowo nawet się ucieszyłam, bo ponad miesiąc nie byłam u rodziców i nie planowałam powrotu do świąt ze względu na liczbę zajęć uczelnianych. Po dłuższym zastanowieniu jednak trochę się przestraszyłam, bo zaczęło do mnie docierać, jak poważna jest sytuacja.
Kacper: Biorąc pod uwagę stan pandemii jaki miał miejsce poza granicami naszego kraju na początku lutego tego roku – brałem taką możliwość pod uwagę. Nie przypuszczałem, że ta daleka przyszłość, która może spotkać także nasz kraj – będzie tak blisko. Tak naprawdę zaraz po otrzymaniu wiadomości o odwołaniu zajęć, zadzwoniłem do rodziców. Dzień później przyjechał po mnie tata i pomógł mi zabrać wszystkie rzeczy i wrócić do domu – do rodzinnego Koszalina – w którym przebywam do dzisiaj.
- Czy pojawiły się takie myśli i obawy, pt. jak skończy się rok akademicki?
Ola: Początkowo o tym nie myślałam – w końcu przerwa została zarządzona na dwa tygodnie. Kiedy jednak przedłużono ją na czas nieokreślony, zaczęłam się zastanawiać, jak to będzie. Czy rok akademicki zostanie przedłużony? Czy będą realizowane wyłącznie egzaminacyjne przedmioty? Czy po powrocie zajęć będzie więcej czy mniej? Czy może rok akademicki zostanie skrócony, ale rozpocznie się wcześniej niż zwykle? Nie wyobrażam sobie, by egzaminy zostały przeprowadzone bez odbycia ćwiczeń. Gdyby medycyna polegała na teoretycznej wiedzy, to nikt z nas nie potrzebowałby dyplomu lekarza, by leczyć. Z drugiej strony nie widzę tego, by w obecnej sytuacji lekarze zajmowali się dydaktyką. Nie wiem, które rozwiązanie wybiorą władze wszystkich uczelni i ministerstwo – natomiast wierzę, że będą to decyzje słuszne i podjęte dla naszego wspólnego dobra. Tym samym nie oczekuję, że pojawią się one na już. Nie czuję się ignorowana przez uczelnię. Wolę zaczekać na konkretne fakty i dane, które zostaną ujęte. To na podstawie tego, jak będzie rozwijała się sytuacja epidemiologiczna, chciałabym wiedzieć, jak zakończy się nasz rok akademicki.
Kacper: Oczywiście! Te obawy mam do tej pory. Wszyscy studenci chyba zastanawiają się, jak będzie wyglądać rzeczywistość po okresie epidemii. Dla nas – co naturalne – najważniejsze jest zaliczenie roku akademickiego. Najbardziej pesymistyczny scenariusz, który przychodził mi do głowy to taki, w którym będziemy musieli powtarzać cały rok akademicki, ale liczę na to, że to tylko złe myśli (śmiech).
- Cały świat akademicki i szkolny obiegła wiadomość o kontynuacji kształcenia poprzez metody nauczania na odległość – tj. e-learning, webinaria, materiały on-line.
Ola: Jestem świadoma tego, że nikt z nas nie był przygotowany na takie wydarzenia. Wiem, że w Polsce nauczanie zdalne nie jest podstawową formą przekazywania wiedzy. Niewiele jest programów, które umożliwiają zajęcia w większej grupie osób online. Trzeba również wziąć pod uwagę, że każdy musi mieć do tego odpowiedni sprzęt: komputer i dostęp do internetu. O ile ten pierwszy większość studentów posiada, to z zasięgiem internetowym bywa różnie. Sieci bywają mocno przeciążone i nie zawsze jest możliwość połączenia się o określonej porze. Domyślam się również, że nie każdy wykładowca chciałby udostępniać swoje prezentacje ze względu na prawa autorskie – co zupełnie jest zrozumiałe. Tak jak wspomniałam już wcześniej, ćwiczenia przy łóżku pacjenta są bardzo ważne dla nas – przyszłych lekarzy – a w formie online nie będziemy w stanie ich przeprowadzić. Z powyższych powodów moje podejście było raczej luźne, nie spodziewałam się regularnych zajęć kilka godzin dziennie, jak to zwykle się odbywa na uczelni.
Kacper: W momencie kiedy się dowiedziałem, że będą zajęcia na uczelni odwołane i to na dłuższy czas – kompletnie mnie to nie zdziwiło, wręcz spodziewałem się czegoś takiego. Przyznaję, że nie jest to forma zajęć zastępująca kontakt stacjonarny z asystentem, a tym bardziej z pacjentem. Bardzo trudno nauczyć się badania pacjenta przez internet, ale lepsze to niż nieuczenie się wcale.
- Jak to wygląda na Waszej uczelni?
Ola: Już w pierwszym tygodniu udostępnione zostały prezentacje z kilku przedmiotów. Zostały również udostępnione prezentacje z lektorem – tych jest dużo mniej, ale zawsze coś. Poza tym, każda grupa dziekańska dostała wyznaczony termin, w którym prowadzone są dla niej zajęcia na żywo, tzw. live z konkretnych przedmiotów, np. psychiatria dziecięca czy hipertensjologia. Te zajęcia odbywają się przy użyciu różnych programów, wszystkie zostały udostępnione bezpłatnie przez uczelnię.
Kacper: W sumie to władze uczelni zareagowały prawidłowo – zobowiązały katedry i kliniki do publikacji materiałów e-learningowych w wyznaczonym terminie. Warto wspomnieć, iż Jego Magnificencja Rektor WUM prof. Mirosław Wielgoś wydał zarządzenie odwołujące do końca roku wszystkie wykłady i seminaria odbywające się na uczelni. Wszystkie zakłady uczące studentów podjęły rękawicę i zaczęła się misja „nauczanie zdalne”. Obok kursów na platformie internetowej - z niektórych przedmiotów mamy webinaria z lekarzami, które są odpowiedzią na stacjonarne seminaria. Forma zajęć jest taka sama – tylko nie ma kontaktu bezpośredniego z asystentem, tylko przez mikrofon.
- Po tych kilkunastu dniach zdalnej nauki – jak oceniacie ich realizację?
Ola: Średnio. Po pierwsze bywają problemy z udostępnianiem prezentacji podczas zajęć live. Prowadzący nie mogą na bieżąco przerzucać slajdów, co ich i nas dekoncentruje i sporo czasu spędzamy na naprawach technicznych. Po drugie tych zajęć nie ma za dużo, dotychczas moja grupa miała 1 tydzień takich zajęć na 3 tygodnie wolnego. Zdarza się również, że udostępnione materiały są np. w formie artykuł w obcym języku na kilkanaście – kilkadziesiąt stron. Oczywiście, większość z nas język obcy zna, ale jednak kierunek jest prowadzony w języku polskim i gdyby ktoś chciał uczyć się po angielsku to poszedłby na English Division. Wiemy doskonale, że czytanie długich prezentacji jest męczące i nie jesteśmy w stanie za wiele zapamiętać, dlatego wolałabym by pod koniec było kilka krótkich pytań, dla usystematyzowania wiedzy.
Dużym plusem natomiast jest fakt, że w większości do udostępnionych materiałów dołączony jest email do autora, który zachęca do zadawania pytań. Co więcej, każdy może opracować materiały we własnym tempie, w dogodnym dla siebie czasie. Również można wrócić do poszczególnych zagadnień.
Kacper: Jak na razie – moja grupa dziekańska obok kursów e-learningowych odbyła webinaria z dwóch przedmiotów i w sumie wypadło to całkiem dobrze. W ocenie tego nauczania chcę wspomnieć także o jednej rzeczy – musimy wziąć pod uwagę tę wyjątkową sytuację, w której wszyscy się znaleźliśmy. My – studenci – powinniśmy wykazywać wyrozumiałość dla naszych wykładowców i mentorów medycznych, którzy przecież dzisiaj na co dzień są na froncie walki z koronawirusem. Wszyscy wiemy i widzimy jak to wygląda, dlatego tym bardziej powinniśmy dziękować lekarzom, że poświęcają się dydaktyce w trudnym czasie i angażują dla studentów.
- Wobec powyższego nasuwa się pytania – czy jest sens wracać do normalnych seminariów i wykładów?
Ola: I tak i nie. Jak już wspominałam, medycyna nie opiera się wyłącznie na teorii i nie zawsze wszystko można zapisać. Czasem coś jest mniej zrozumiałe bądź wymaga komentarza – wtedy właśnie asystent prowadzący jest niezbędny. Uważam jednak, że wykłady można prowadzić w formie online, można udostępniać materiały z wyprzedzeniem na platformie i ustalić konkretne terminy konsultacji z asystentem. Te materiały nie muszą być dostępne do zapisania, ale wystarczy do odczytu, jeśli ktoś chciałby zachować je wyłącznie dla siebie ze względu na prawa autorskie.
Seminaria powinny się odbywać, ale nie w takiej formie jak dotychczas. Seminaria powinny być formą dyskusji z asystentem, jednak w rzeczywistości jest to kolejny wykład. Co więcej, często jest to po prostu odczytywanie slajdów. Nie każdy asystent odpowiada na pytania w trakcie, każe zadawać pytania na końcu, co nie zawsze daje dobry efekt końcowy. Uważam, że można udostępnić materiały studentom przed zajęciami, przykazać opracowanie konkretnego tematu w domu, a podczas zajęć „face-to-face” omówić temat i przepracować przypadki kliniczne. Wówczas takie seminaria trwałyby znacznie krócej, ale byłyby również bardziej efektywne.
Kacper: To bardzo dobre i merytoryczne pytanie. W sumie to sam e-learning – czyli kurs teoretyczny - mógłby być dostępny. Typowe seminaria przed zajęciami klinicznymi powinny być skrócone do 30-45 minut – w celu odpowiedzi na pytania studentów, czy omówienia najważniejszych zagadnień przed ćwiczeniami przy łóżku pacjenta. Na pewno w dobie XXI wieku i dostępie do bardzo rozbudowanych narzędzi internetowych, zdecydowanie polecałbym uczelniom korzystanie z tego. Przecież wszyscy studenci kierunków medycznych uczą się teorii w domu i powtarzanie tych samych treści a czasami wręcz czytanie zdań z prezentacji przez asystentów – jest po prostu męczące i bezużyteczne.
- W przyszłości – kiedy zakończy się epidemia - i wrócimy do rzeczywistości: rekomendowalibyście wykorzystanie obecnych metod nauczania do użycia ich na co dzień?
Ola: Na pewno jestem zwolennikiem fakultetów w takiej formie. Materiały udostępniane na platformach są zawsze bardzo pomocne i im ich więcej tym lepiej dla nas. Jednakże wolę zajęcia w rzeczywistości, jestem trochę staroświecka pod tym względem. Lubię spotykać się z ludźmi, wychodzić z domu, to też jest duża zaleta zajęć na uczelni.
Kacper: Tak, ale nie w stu procentach. Uważam, że bezpośredni kontakt z asystentem w celu wyjaśnienia niejasności, czy omówienia ważnych zagadnień powinien pozostać. Przez to właśnie uważam, że można by publikować materiały e-learningowe - a seminaria odpowiednio skrócić.
- Obok nauki, my – studenci – także musimy odnaleźć się w tej wyjątkowej sytuacji izolacji domowej. Jak radzicie sobie podczas tej przerwy?
Ola: Zaskakująco dobrze! Dzień po ogłoszeniu przerwy przyjechałam do domu, tutaj mam rodzeństwo i rodziców w jednym miejscu. Mamy dużo czasu dla siebie, wieczorami gramy w gry planszowe. Poranne godziny poświęcam na naukę. Mam też to szczęście mieszkania w domku jednorodzinnym z ogrodem, więc kiedy ktoś ma ochotę spędzić czas w odosobnieniu – nie ma problemu. Mogę spędzać czas na świeżym powietrzu bez łamania kwarantanny. Czas leci bardzo szybko, ja się czuję bardzo wypoczęta.
Kacper: Staram się nie zwariować pośród samych newsów dotyczących epidemii i koronawirusa – dlatego obok nauki ćwiczę w domu i wykorzystuję rower stacjonarny do utrzymania kondycji. Poza tym w końcu mam czas na domowe porządki i pomoc rodzicom w tej kwestii.
- Jako student medycyny – masz styczność ze szpitalami i pacjentami na co dzień. Obserwujesz także działania związane z epidemią.
Ola: Cóż – nie od dziś wiadomo, że pieniędzy w polskiej ochronie zdrowia brakuje. To, co przez ostatnie kilka lat ma miejsce w naszym kraju: ignorowanie protestów służby medycznej, przeznaczanie pieniędzy na działania komercyjne zamiast na szpital, przechodzi ludzkie pojęcie. Wiele razy zarzucano pracownikom służby zdrowia, że nie pracują dla idei, ale dla pieniędzy. Myślę, że teraz nikt nie ma wątpliwości, że jednak każdy członek służby medycznej poświęca się każdego dnia ryzykując zdrowie swoje i swojej rodziny by pomagać potrzebującym. Jestem wściekła, że dziś głównym tematem w mediach są wybory prezydenckie, a nie krytyczny stan szpitali, braki kadrowe i niedostateczne zaopatrzenie. Bardzo przykre jest, że wiceminister atakuje lekarzy, zarzuca im lekkomyślność. Obawiam się, że za jakiś czas wszyscy zapomną o tych, których dziś nazywają bohaterami i niewiele się zmieni.
Bardzo ważnym tematem, którego nikt nie porusza, jest fakt, że większość prowadzonych zajęć na uczelniach odbywa się w trakcie godzin pracy lekarzy na oddziałach. Ja nie mam pretensji do lekarza kiedy spóźnia się na zajęcia 45 minut, bo miał operację lub też musiał przyjąć pacjenta. Jednak jestem zła, że w Polsce nie ma wyodrębnionych godzin dydaktycznych dla tych osób, że lekarz musi decydować czy nauczy studentów czy uratuje ludzkie życie. W innych krajach praca dydaktyczna to osobna umowa i grafik, który nie pokrywa się z pracą w szpitalu. Najwyższy czas by zwrócić na to uwagę, bo właśnie w takich momentach uczelnie medyczne po prostu są sparaliżowane i nikt z nas nie ma prawa mieć pretensji do lekarzy, że zamiast prowadzić z nami zajęcia live pracują na oddziałach.
Mam nadzieję, że wszyscy będziemy przestrzegać zasad wyznaczonych przez rząd, bo to swego rodzaju ratunek dla nas. Jeśli nie będziemy trzymać się kwarantanny to niestety – szpitale nie będą w stanie udźwignąć ciężaru jaki niesie za sobą rozprzestrzenianie się wirusa.
Kacper: Podpisuję się pod tym, co powiedziała moja przedmówczyni. Mam wrażenie, że dopiero stan epidemii zagrażający życiu pokazał Polakom – jak ważną rolę pełni dobrze finansowana i zorganizowana ochrona zdrowia. Niestety – my takiej w Polsce nie mamy. Jesteśmy studentami i na co dzień widzimy braki kadrowe czy sprzętowe. Dziś wszystkie ręce na pokład – nie czas by spierać się z rządzącymi i całym światem. Jednak chcę stanowczo podkreślić, że po okresie walki z koronawirusem powinna na nowo otworzyć się dyskusja na temat finansowania szpitali i pracowników medycznych. To skandal, że chwalimy się setkami tysięcy zakupionych testów na wykrycie SARS-CoV-2 – jeśli tych testów nie będzie miał kto wykonywać albo pobierać.
- Serdecznie dziękuję Wam za rozmowę! Życzę dużo zdrowia i powodzenia w e-nauce!
Ola i Kacper: Dziękujemy za wywiad i życzymy wszystkim medykom dużo siły i determinacji w walce z epidemią, a naszym kolegom-studentom i czytelnikom – dużo zdrowia!