Wyszukaj w publikacjach
Co dalej z medykami z Ukrainy? Rozmowa z dr Sergiuszem Prokopiukiem

Rozmowa z dr Sergiuszem Prokopiukiem, prezesem Stowarzyszenia Lekarzy Polskiego Pochodzenia na Wołyniu
Mam nadzieję, że kiedyś wrócę
- Panie doktorze, jak wygląda obecnie sytuacja w szpitalach w Ukrainie?
Na wschodzie Ukrainy sytuacja jest fatalna. Brakuje personelu, sprzętu, leków. Z danych Ministerstwa Zdrowia Ukrainy wynika, że zaatakowano 274 szpitale, 13 zrównano z ziemią, zniszczono 70 karetek, zginęło 6 lekarzy, a 20 ciężko zraniono. Na terenach objętych konfliktem zbrojnym cały czas działają szpitale wojskowe i placówki medyczne, które przyjmują rannych. Z kolei na zachodzie kraju normalnie pracują wszystkie szpitale i nie brakuje personelu.
- Czego w tym momencie najbardziej potrzebują placówki medyczne?
Transporty medyczne do Ukrainy idą z całego świata, ale najwięcej dociera ich z Polski. Mimo to, stale potrzeba nowych dostaw. W szpitalach, gdzie aktywnie są prowadzone działania wojskowe jest duże zapotrzebowanie na antybiotyki, antykoagulanty, środki przeciwbólowe i przeciwzapalne, opatrunki, środki do dezynfekcji, ale także karetki pogotowia. Z kolei w szpitalach, gdzie sytuacja jest kontrolowana, są braki leków endokrynologicznych, antydepresantów, leków uspokajających, beta blokerów, leków od nadciśnienia, przeciwpadaczkowych, onkologicznych.
- A jak wygląda sytuacja medyków, którzy trafiają do Polski?
Lekarze i pielęgniarki potrzebują przede wszystkim podstawowych informacji i osoby, która ich pokieruje. Trafiając do Polski nie wiedzą od czego mają zacząć procedurę ubiegania się o zatrudnienie, potrzebują też wskazówek, np. gdzie znajdą tłumacza przysięgłego, dokąd powinni się udać, by załatwić sprawy. Mają też kłopoty z wypełnieniem niezbędnych dokumentów. By pomóc im odnaleźć się w systemie, szczegółowe informacje powinny być zamieszczane w języku ukraińskim na stronach internetowych resortu zdrowia, okręgowych izb lekarskich, w portalach medycznych, w czasopismach medycznych.
- Czy praca w obcym kraju, bez znajomości języka, w innym systemie ochrony zdrowia także budzi niepokój?
Wojna łamie losy i życie ludzi, nie wiadomo, ile będzie trwała. Musimy pracować. Wielu uchodźców ma obawy związane z nieznajomością języka polskiego. Lekarze z Ukrainy nie znają polskiej terminologii medycznej i będą potrzebować czasu, by nauczyć się języka. Przepisy, zasady funkcjonowania w polskim systemie zdrowia przy pomocy polskich lekarzy, bez trudu uda się poznać. Tego personel się nie obawia. Na szczęście jest sporo ofert pracy dla personelu medycznego w Polsce, są też kursy językowe. Podpowiadam medykom, by zaczynali od mniejszych szpitali powiatowych, gdzie naprawdę brakuje lekarzy i można np. ubiegać się o mieszkanie służbowe.
- Czy wiadomo ilu medyków uciekło dotychczas przed wojną z Ukrainy do Polski?
W związku z barierą wieku poborowego (18-60 lat dla mężczyzn), więcej przyjeżdża kobiet (lekarek i pielęgniarek) z dziećmi niż mężczyzn. Część z nich pewnie zostanie w Polsce na stałe, część wróci do Ukrainy, a jeszcze inni pojadą dalej, na Zachód. Wojna cały czas trwa. Trudno w tym momencie oszacować, ilu medyków jeszcze będzie musiało uciekać.
- Panu udało się wyjechać. Czy znalazł pan dla siebie i rodziny miejsce w naszym kraju?
Musiałem wyjechać z Ukrainy, gdy zaczęła się wojna. Wywiozłem też do Polski kilkadziesiąt osób. Ja wraz z najbliższymi i lekarzami jesteśmy w Pułtusku. Pracuję społecznie pomagając naszym lekarzom i ich rodzinom, którzy przekraczają polską granicę, zajmuję się koordynowaniem działań pomocowych kierowanych na Ukrainę. Muszę i chcę pracować w zawodzie, by mieć za co istnieć. Wśród moich kolegów już 15 osób otrzymało decyzje ministra zdrowia w sprawie zezwolenia na pracę, 18 osób czeka na nią. Na szczęście dzieje się to w szybkim tempie. Resort zdrowia w ciągu 7-14 dni wydaje decyzje na samodzielne wykonanie zawodu, izby lekarskie także działają błyskawicznie wydając zezwolenia. Mam zamiar tu pracować, ale nie podjąłem jeszcze decyzji, gdzie się zatrudnię i w jakim mieście. Muszę to dobrze przemyśleć, bo może się okazać, że będzie to decyzja, która zaważy na całym życiu. W głębi duszy mam jednak nadzieję, że będę mógł kiedyś wrócić do Ukrainy.