Wyszukaj w publikacjach
Lekarze rodzinni: brakuje rozwiązań systemowych. Jak pomagać uchodźcom?

Problemy medyczne uchodźców z Ukrainy, pomoc oferowana przez lekarzy rodzinnych i ich kłopoty związane z udzielaniem świadczeń medycznych oraz brak odpowiednich rozwiązań systemowych były głównymi tematami poruszanymi podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Federację Porozumienie Zielonogórskie. Medycy podkreślają, że obecna sytuacja jest bardzo trudna i wymaga pilnych zmian, a co za tym idzie, szybkiego wdrożenia odpowiednich przepisów prawnych, które powinny być wypracowane wspólnie ze środowiskiem lekarskim. Najbardziej palącym problemem jest obecnie refundacja leków.
W Polsce liczba uchodźców z Ukrainy zbliża się do 2 milionów.
– Tak ogromnej fali w systemie ochrony zdrowia nikt się nie spodziewał, dlatego konieczne jest szybkie dostosowanie przepisów do obecnej sytuacji. I choć rząd zapewnia, że obywatele Ukrainy mają dostęp do opieki medycznej na takich zasadach, jak polscy pacjenci, to brakuje rozwiązań, by mogli z takiej opieki korzystać. Spotykamy się często w przestrzeni publicznej z informacjami, które mogą wprowadzać w błąd, zarówno polskich obywateli, jak i obywateli Ukrainy. Wypowiedzi ważnych osób nie zawsze od razu są możliwe do spełnienia, wymagają czasu i dostosowania naszego systemu do sytuacji, w której się znaleźliśmy. Pomoc, której obecnie udzielamy jest niesystemowa, zwracamy się do decydentów, by uregulowali jej zasady. Na ten moment wiele elementów i procedur, które wykonujemy w POZ może być zastosowana jedynie w określonym zakresie. Na tę chwilę staramy się pomagać doraźnie tym, którzy tej pomocy potrzebują, ale na objęcie ich stałą opieką, system musi być odpowiednio przygotowany. Uchodźcy nie mają statusu świadczeniobiorcy w rozumieniu ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, więc mogą się zgłaszać do przychodni tylko na jednorazowe wizyty. Czekamy na uregulowania prawne -
mówił Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Kluczowe jest m.in. uregulowanie kwestii refundowania leków dla Ukraińców, ponieważ jak informują lekarze, w przypadku większości z nich, recepty będą wystawiane z pełną odpłatnością. Osoby chore przewlekle, które nie mają ze sobą dokumentacji medycznej, mogą dostać od lekarza wyłącznie pełnopłatną receptę, a to, jak zaznaczają medycy, powoduje, że wiele z nich nie wykupuje leków ze względu na duże koszty, w związku z czym dochodzi do zaostrzenia chorób i konieczne jest leczenie szpitalne.
– Jeśli np. pacjent ma rozregulowaną cukrzycę, ale jest stabilny, to zamiast wyprowadzić go z tego stanu, od razu musimy go kierować do szpitala. Refundacja jest w tym przypadku kluczowa. Możemy podać kroplówkę, nawodnić, ale systematyczne leczenie nie wchodzi w rachubę. Przepisy są potrzebne natychmiast. Wszyscy ciężsi pacjenci trafiają na SOR i do szpitali, co jest niepotrzebne, bo to my – lekarze rodzinni – możemy być tą pierwszą linią. Taniej jest zrefundować leki na etapie domowej opieki niż ponosić koszty opieki szpitalnej. Jeśli przepisy szybko się nie pojawią, nasz system się za chwilę zatka –
mówił Krajewski.
Lekarze rodzinni duże nadzieje wiązali ze specustawą, jednak nie rozwiązała ona wszystkich kluczowych kwestii związanych z udzielaniem pomocy uchodźcom.
– Najpilniejszy problem dotyczy właśnie kwestii refundacji leków, zwłaszcza w chorobach przewlekłych. Pacjenci oczekują możliwości uzyskania refundacji, a obecnie nie jesteśmy w stanie im tego zapewnić. Specustawa tego nie uregulowała. Nie ma też procedury objęcia długofalową opieką obywatela Ukrainy. Oczekiwalibyśmy na specjalne przepisy na okres przejściowy, one są potrzebne na teraz -
mówił Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji.
Lekarze chcą leczyć, nie liczyć
Zdaniem dr Marka Twardowskiego, wiceprezesa Porozumienia Zielonogórskiego, w dalszym ciągu pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi.
– Jeśli pacjent nie zapisze się do przychodni, jak mamy prowadzić kalendarze szczepień? Na jakiej zasadzie? Musi być jasno wskazane, w jaki sposób możemy je realizować. Nie wiemy też na jakiej zasadzie mamy kierować do AOS. Trudno pracować na samych komunikatach NFZ. Czekamy na przepisy, które już powinny być gotowe -
– mówił Twardowski.
Przestrzegł też lekarzy przed wydawanymi przez NFZ komunikatami.
– One nie stanowią prawa, uczulam lekarzy, by nie wypisywali refundacji, bo może się okazać za parę lat, że będą musieli ponieść za to odpowiedzialność –
dodaje.
Jak dopowiada Jacek Krajewski, „wiedza płynąca z komunikatów czy z konferencji prasowych, nie jest źródłem stanowionego prawa”.
– Środowisko lekarzy w Polsce jest ogromnie zastraszone, już kilkanaście lat walczymy o to, by zdjąć z lekarzy obowiązek podejmowania decyzji finansowych. My nie jesteśmy ekonomistami, zajmujemy się leczeniem –
mówiła Joanna Zabielska – Cieciuch, lekarka rodzina, ekspertka PZ.
Lekarze zwrócili też uwagę na problemy komunikacyjne i chaos informacyjny.
– To wszystko trzeba uregulować, bo pacjentów z Ukrainy przybywa i będziemy musieli ich leczyć–
mówił Krajewski.
Medycy podkreślają również, że brakuje miejsca, gdzie można znaleźć wszystkie potrzebne informacje i przekazać je uchodźcom bądź samemu z nich korzystać. Zdaniem dr Małgorzaty Stokowskiej – Wojdy, eksperta PZ, konieczne jest utworzenie kanałów informacyjnych między miejscami, gdzie przebywają uchodźcy a przychodniami. – To mogłoby być zadanie dla samorządów – dodaje.
Pomagają od początku wojny
O pomocy uchodźcom na granicy i w przychodniach mówiła dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka. Medycy z Porozumienia Zielonogórskiego od pierwszych dni wojny są na granicy. Pojechali, by pomagać potrzebującym razem z ratownikami i ochotnikami z Fundacji Podlascy Aniołowie.
– Na granicy brakuje wszystkiego: wolontariuszy, tłumaczy, lekarzy, miejsc noclegowych, pomocy rzeczowej. Nie mogliśmy czekać na wytyczne, trzeba było działać od razu. Dopiero od kilku dni w Dorohusku pojawiły się karetki systemowe. Do tej pory byliśmy tu sami. Zaopatrujemy uchodźców na miejscu, w namiotach, wysyłamy transporty niezbędnej pomocy medycznej do bombardowanych miast w Ukrainie, kupiliśmy karetkę medyczną, postawiliśmy kontener, w którym mamy mogą nakarmić dzieci i odpocząć –
mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert PZ.
Lekarze każdego dnia mają do czynienia z uchodźcami, którzy są wyziębieni, z infekcjami, z odmrożeniami.
– Często z niewydolnością krążeniową czy bardzo wysokim poziomem cukru we krwi, bo nie biorą leków –
dodaje.
Konieczny dialog medyków i decydentów
Jak podkreślają lekarze, rozwiązania dotyczące pomocy uchodźcom powinny być wypracowane wspólnie ze środowiskiem lekarzy, bo opieka nad obywatelami Ukrainy nie będzie incydentalna, a będzie kwestią długofalową.
– Obecne komunikaty nie bazują na praktyce, z którą my na co dzień się spotykamy. To są m.in. problemy językowe, brak dokumentacji medycznej. Lekarz musi rozumieć, co pacjent do niego mówi, a pacjent musi rozumieć zalecenia lekarza. Rozwiązaniem systemowym byłoby zorganizowanie opieki, by uchodźcy mieli możliwość skomunikowania się z lekarzem, ale lekarzem operującym językiem polskim i tłumaczem, który tłumaczy. To jest zadanie dla samorządów, dla NFZ, dla ministerstwa - to oni powinni pracować nad tym, by była baza tłumaczy, by w NFZ był dyżurny tłumacz do dyspozycji lekarzy udzielających świadczeń –
mówi dr Joanna Szeląg.
Zdaniem Tomasza Zielińskiego, dialogu środowiska lekarskiego z decydentami brakuje.
– Mamy jedynie roboczy kontakt z urzędnikami resortu zdrowia czy NFZ i to od nich uzyskujemy podstawowe informacje, ale nie są to decydenci. My potrzebujemy dialogu z decydentami –
mówił Zieliński.
Wzrost chorych na COVID-19?
Medycy przestrzegają, że w związku z napływem uchodźców, może nastąpić wzrost liczby zakażonych koronawirusem.
– W strefie przygranicznej już zauważamy duży wzrost chorych na COVID-19 –
mówi dr Małgorzata Stokowska – Wojda.
Przypomnijmy, że w Ukrainie zaszczepionych przeciw COVID-19 jest zaledwie 34,5 proc. populacji.
Lekarze obawiają się także, że zabraknie szczepionek dla dzieci przeciwko chorobom zakaźnym.