Wyszukaj w publikacjach

Minął kolejny gorący maj i czerwiec (sesja i to, co przed nią!). Spore grono wyznawców Hipokratesa odzyskuje siły na wakacjach. Ja również się regeneruję, tym razem dość nietypowo. Piję poranną kawę na dachu Hospicjum Cordis.
Postaram się tej idei przyjrzeć „od kuchni”, i to dosłownie. Taka sytuacja: przez najbliższy tydzień mieszkam na ul. Teofila Ociepki w Katowicach, w hostelu dla zagranicznych wolontariuszy.
Przyjęto mnie, choć nie jestem z Sosnowca (Uwaga – dowcip typowo regionalny!). Klimat tego poranka warunkuje nie tylko malowniczy Nikiszowiec, położony nieopodal, ale przede wszystkim wrażenia dnia minionego i oczekiwanie na to, co przede mną. Poznaję to miejsce- jako gość, obserwator, wolontariusz. Może Was to zaskoczyć, ale poszłam między ludzi, którzy żyją na pełnej petardzie…
Spędziłam wczorajszy dzień na odcinku dziecięcym. Nie jest to dla mnie nowy widok- ciężko chore dziecko. Odbywam przecież zajęcia kliniczne w szpitalu dziecięcym, uprawiam wolontariat fundacji „Dr. Clown”.
Czy można przywyknąć? Przyzwyczaić się? Czy ogarnęła mnie jakaś źle pojęta znieczulica na to wszystko? Nie, mam po prostu ten temat w pewnym stopniu już oswojony. Zgadzam się w sobie na bycie w tym miejscu. Tu mój gorący apel do Ciebie, kolego, „typowy Maćku – studencie medycyny”:
Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak wiele osób nie jest w stanie przekroczyć progu hospicjum? Podejmując studia medyczne zdecydowałeś się zmierzyć ze śmiercią, z umieraniem. Zaczynasz powoli patrzeć inaczej na to, na co większość nie lubi patrzeć. Sporo ludzi zwyczajnie stąd ucieknie, bo wymięka. Ty się nadajesz. Pozostaje tylko pytanie, czy w ogóle trafisz pod ten adres…
Uświadomił mnie w tym temacie Józek, jak sam się określił – po prostu przyjaciel tego domu. Nie każdy zdecyduje się na wolontariat w tym miejscu, nie wiedząc, że można tu tyle wygrać.„Zwolnij, szkoda życia” – tak można podsumować moją rozmowę z Józkiem na temat czasoprzestrzeni hospicyjnej. Toczyła się przy prowadzeniu dwóch super szybkich wózków – spacerówek z Zuzią i Michałem, podopiecznymi odcinka dziecięcego… Zwolnij, bo tu naprawdę można złapać inną perspektywę. Małgorzata Braunek tak pisała o swoim wolontariacie w hospicjum: „po prostu dusza z duszą się spotyka” – i tak właśnie jest.
Czego się jeszcze nauczysz w hospicjum poza ogromną lekcją pokory? O niektórych ubocznych skutkach wolontariatu postaram się tu napisać. W następnej części będzie o tym, że medycyna to jednak sport zespołowy.