Wyszukaj w publikacjach
Dlaczego podczas pandemii COVID-19 umarło w Polsce mniej ludzi niż 2 lata temu, kiedy jej nie było?

Wiele osób neguje istnienie pandemii COVID-19 albo w nowego koronawirusa w ogóle nie wierzy. Jako przykład podają oni argument, który dołączyłem do tekstu. Ilustracja ta przedstawia liczbę zgonów w Polsce w latach 2018, 2019 i w roku pandemii – 2020.

Jak widać, liczba zgonów w roku 2018 jest wyższa niż podczas pandemicznego roku 2020, a ta sama liczba w roku 2019 jest niemalże równa liczbie, którą zanotowaliśmy w roku COVID-19. Oczywiście, porównując odpowiednie okresy.
Wiem, że akurat to zagadnienie może być trudne do zrozumienia, ale nie niemożliwe.
W najprostszych słowach postaram się Państwu opisać przyczyny tego stanu.
Nałożone z powodu COVID-19 restrykcje doprowadziły do 3 sytuacji:
- Maseczki zmniejszyły liczbę chorób przenoszonych droga kropelkową, nie tylko nowego koronawirusa, przez co spadła liczba infekcji, które bywały śmiertelne (zgodnie z zasadą: nie chorujemy na daną chorobę - nie umieramy z powodu danej choroby czy jej powikłań). W końcu nie tylko nowy koronawirus przenosi się tą drogą.
- Zmniejszyła się diametralnie liczba urazów prowadzących do śmierci (mniej osób wychodziło z domu, pracowało w terenie, jeździło samochodami) - praca zdalna, w domu, jest mniej ryzykowna niż np. na budowie czy w trakcie podróży służbowej.
- Zmniejszyła się liczba śmierci spowodowanych tzw. zabiegami planowymi. Może tutaj zaskoczę, ale po to Państwo podpisują zgodę na zabiegi - mówię tutaj też o prostych, diagnostycznych procedurach jak gastro- czy kolonoskopia - ponieważ wiążą się one z bardzo niskim, ale jednak jakimś (zależnie od rodzaju) ryzykiem powikłań. Tak samo np. cholecystektomia, czyli usunięcie pęcherzyka żółciowego najczęściej z powodu obecności złogów, czyli tzw. kamieni lub polipów, nawet ta planowa, może skończyć się śmiercią. Ryzyko tej operacji jest niższe niż korzyści z niej płynące, dlatego się ją przeprowadza, ale nie znaczy to, że na pewno wszystko potoczy się dobrze - wszak to dość duża ingerencja w ludzki organizm. A powszechnie wiadomo, że planowe procedury (zabiegi oraz hospitalizacje, podczas których te zabiegi się przeprowadza) zostały ograniczone, jeżeli – w wielu miejscach – w ogóle ich nie zaniechano
Tak więc - oczywiście jest kilka innych przyczyn, o których tutaj nie wspomniałem - wprowadzone obostrzenia sprawiły, że całościowa liczba zgonów w porównaniu z poprzednimi latami jest podobna, a nawet i mniejsza.
Mam nadzieję, że tę sprawę dość jasno wytłumaczyłem.
Jeżeli nie, to powiem jeszcze prościej:
Wielowątkowe i wielodziedzinowe obostrzenia (restrykcje) wprowadzone z powodu pandemii COVID-19 sprawiły, że w związku z bardziej ostrożnym w wielu zakresach postępowaniem społeczeństwa oraz mniejszą (albo nawet bliską 0) liczbą tzw. planowych zabiegów i hospitalizacji, znacznie spadła liczba zgonów.
Jeszcze prościej:
Mniej chorowaliśmy – bo nosiliśmy maseczki ochronne.
Notowaliśmy mniej urazów – bo rzadziej (albo wcale) pracowaliśmy na budowie czy jeździliśmy samochodem.
Mniej umieraliśmy z powodu powikłań związanych z tzw. planowymi zabiegami – bo zwyczajnie ich liczbę ograniczono lub po prostu je odwołano.
I to wszystko sprawiło, że zaczęliśmy rzadziej umierać.
Wszak nie tylko COVID-19 nas zabija.