Wyszukaj w publikacjach

Czy czeka nas przełom na miarę rewolucji przemysłowej? Jest w końcu ktoś, kto może zastąpić lekarza - rzemieślnika, samodzielnie interpretującego wyniki badań, podejmującego decyzje i wybierającego leczenie. To ktoś, kto nie musi się wysypiać, nie bierze chorobowego i nie potrzebuje zejścia po dyżurze. To także pracownik szybki i, chociaż może jeszcze nie niezawodny, to wciąż kształcący się.
Mowa o sztucznej inteligencji, której obecność w branży medycznej dostrzegalna jest coraz bardziej. Czy trzeba się obawiać, że to nie tylko wszechobecność, ale już ekspansja, która doprowadzi do wyparcia lekarzy?
Ramię w ramię z komputerem
Sztuczna inteligencja (artificial intelligence, AI) jest jak uniwersalny klucz - wspomaga podejmowanie decyzji klinicznych, projektowanie nowych terapii, analizuje wyniki badań i optymalizuje prowadzenie dokumentacji medycznej, pośredniczy w komunikacji między pacjentami a lekarzami… i nie tylko. Jej zastosowanie może znacznie usprawnić pracę medyków, a tym samym zapewnić pacjentom szybszy dostęp do odpowiedniego leczenia.
Jest tak w przypadku Viz LVO, algorytmu samodzielnie analizującego wyniki pacjentów i, w przypadku wykrycia u nich objawów udaru, wysyłającego powiadomienie na telefon specjalisty. Dzięki VirtuSense możliwe jest za to szybkie reagowanie przez personel w przypadku, kiedy pacjent zagrożony jest upadkiem. Regard optymalizuje pracę z dokumentacją medyczną.
Wydaje się, że uznanie AI za sprzymierzeńca okaże się w przyszłości zbawienne nie tylko dla standardu opieki medycznej, ale również naszej wydajności, zdolności koncentracji i kondycji psychicznej. Czy na pewno?
AI - sojusznik czy konkurent?
Sprawny algorytm może być jednak kimś więcej niż cennym członkiem naszej drużyny. Amerykanie stanęli w ostatnich latach twarzą w twarz z niedoborem wykwalifikowanych mikrobiologów, który - jak się przewiduje - dodatkowo pogłębić ma się w nadchodzącym czasie, gdy co 5 ze specjalistów osiągnie wiek emerytalny. W odpowiedzi na ten problem laboratoria BIDMC (Beth Israel Deaconess Medical Center, szpitala podlegającego pod Uniwersytet Harvarda) wyposażone zostały we wspomagane AI mikroskopy. Po odpowiednim przeszkoleniu rozpoznają one samodzielnie znajdujące się w posiewach krwi bakterie.
A skoro algorytm potrafi odróżnić paciorkowce od gronkowców i rozpoznać udar, to dlaczego nie miałby interpretować wyników badań laboratoryjnych, spirometrii, EKG metodą holtera czy rezonansu? Czy cokolwiek stoi jeszcze na przeszkodzie, żeby zajął miejsce patologa lub radiologa?
W sądzie z algorytmem
Wbrew barwnym wizjom medycznej rewolucji, nie jest tak łatwo postawić komputer na miejscu człowieka, a powód jest bardzo prozaiczny. Algorytmu nie sposób pozwać. Nawet gdy swoją skutecznością będzie bić na głowę najlepszych specjalistów, to nie złoży podpisu i nie przybije pieczątki - słowem, nie poniesie odpowiedzialności. Tej nie odejmie nam żadna maszyna. Niezależnie od tego, jak skomplikowane decyzje podejmować będzie mógł komputer, medycyna zachowa więc pewnie ludzką twarz. Bo kto podejmie się leczenia przez algorytm, który w razie popełnienia błędu nie poniesie żadnych konsekwencji?
Źródła
- https://www.bidmc.org/about-bidmc/news/bidmc-researchers-use-artificial-intelligence-to-identify-bacteria-quickly-and-accurately (dostęp: 22.02.2023)
- https://builtin.com/company/virtusense (dostęp: 22.02.2023)
- https://builtin.com/company/regard (dostęp: 22.02.2023)
- https://builtin.com/company/vizai (dostęp: 22.03.2023)