Rezydentury 2017
„Rząd w budżecie zaplanował zmniejszenie ilości miejsc rezydenckich o 3000 w roku 2017 w stosunku do 2016r.” Ta informacja sprowokowała mnie do napisania tekstu, do przeczytania którego zachęcam tych, którzy z medycyną nie mają nic wspólnego i nie wiedzą, o co ta cała awantura. Starałam się wyjaśnić, dlaczego młodzi lekarze i studenci medycyny są takimi deklaracjami polityków głęboko zaniepokojeni. Dlaczego wszyscy pacjenci powinni być takimi deklaracjami zaniepokojeni. A także, co ma z tym wszystkim wspólnego trójnogi jamniczek Zenon.
To jest proszę państwa bardzo ciekawa sytuacja z tymi rezydenturami w Polsce. Żeby zrozumieć, co w rzeczywistości oznacza informacja dotycząca zmniejszania liczby miejsc rezydenckich, trzeba poznać niektóre pojęcia i dowiedzieć się, ile treści się za nimi kryje. Miejsce rezydenckie, to jest taka magiczna państwowa posada, której wszyscy pragną. Dlaczego? Bo to najlepszy i najpewniejszy sposób zostania specjalistą w jakiejś dziedzinie medycyny. W naszym kraju lekarze bez specjalizacji lub lekarze, którzy nie są w trakcie specjalizacji, prawie w ogóle nie istnieją, bo tak jest system kształcenia przed- i podyplomowego skonstruowany. Zresztą tak jest świat ochrony zdrowia wymyślony, nie tylko u nas. Lekarze powinni się specjalizować dla dobra pacjentów, chociaż tak naprawdę nie muszą. I tak, pan doktor w przychodni, do którego się idzie z grypą i po skierowanie do dermatologa, albo do którego się wiezie babcię, kiedy zabraknie jej leków na nadciśnienie, też jest specjalistą, albo tę specjalizację właśnie zdobywa.
Dołącz do dyskusji
Polecane artykuły