Wyszukaj w publikacjach
NRL, OZZL i Porozumienie Rezydentów o emigracji lekarzy spoza UE

Naczelna Rada Lekarska zwróciła się do dyrektorów szpitali, by nie zatrudniali w szpitalach medyków o niezweryfikowanych kwalifikacjach i kompetencjach zawodowych oraz bez znajomości języka polskiego. Zdaniem lekarzy, szpitale ze względów ekonomicznych, będą przyjmować ich do pracy.
Jako dyrektorzy szpitali, jesteście odpowiedzialni za zapewnienie swoim pacjentom profesjonalnej pomocy medycznej oraz bezpiecznych warunków jej udzielania. Dlatego ufam, że w trosce o wysokie standardy opieki medycznej, bezpieczeństwo zdrowotne Waszych pacjentów oraz bezpieczeństwo finansowe szpitali, nie będą Państwo podejmowali decyzji o zatrudnieniu osób, których kwalifikacje zawodowe nie zostały w sposób dostateczny zweryfikowane – zaapelował do dyrektorów szpitali, prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Ustawa z 27 listopada 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych, pozwala na zatrudnianie w polskich szpitalach medyków o niezweryfikowanych kwalifikacjach i kompetencjach zawodowych, a także bez znajomości języka polskiego. Prezes NRL przypomniał, że samorządy zawodów medycznych negatywnie oceniły tę ustawę uznając, że stanowią one bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa pacjentów.
Apeluję o powstrzymanie się od zatrudniania takich osób. Większość parlamentarna zignorowała nasz głos i poparła rozwiązania, które odpowiedzialność finansową za skutki ewentualnych błędów osób dopuszczonych do wykonywania zawodów medycznych przez Ministra Zdrowia bez weryfikacji ich kwalifikacji, przenoszą na szpitale, w których osoby te zostaną zatrudnione - wskazał w liście otwartym do dyrektorów szpitali prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Obniżenie poziomu bezpieczeństwa pacjentów
Zdaniem prof. Matyi, w skrajnych sytuacjach może być tak, że do wykonywania zawodu lekarza dopuszczone zostaną przez Ministra Zdrowia również osoby, które nie wykonywały zawodu nigdy albo wykonywały go wiele lat temu.
Bezpośrednią konsekwencją zatrudnienia takich osób będzie obniżenie poziomu bezpieczeństwa pacjentów oraz zwiększone ryzyko wystąpienia zdarzeń niepożądanych skutkujących odpowiedzialnością finansową szpitala. Zatrudnianie personelu o niezweryfikowanych kwalifikacjach zawodowych, bez znajomości języka polskiego lub z jego niewystarczającą znajomością będzie ponadto zaburzało dotychczasowy przebieg opieki medycznej, wiążąc pozostały personel medyczny w czynnościach nadzoru lub kontroli nad tymi osobami. Co więcej, przyjęcie przez innego lekarza nadzoru nad taką osobą może, w przypadku wystąpienia wskutek niekompetencji tej osoby szkody, prowadzić do pociągnięcia lekarza nadzorującego do odpowiedzialności zawodowej, cywilnej a nawet karnej. Ograniczony zakres czynności zawodowych, do których uprawnione będą te osoby, będzie dodatkowo komplikował proces leczenia - podkreśla A. Matyja.
Prezes NRL wspomniał także, że słaba znajomość języka polskiego będzie trudnością zarówno dla pacjentów jak i współpracowników.
Problemy komunikacyjne będą dotykały obszarów tak newralgicznych jak: komunikacja z pacjentem - niezbędna dla uzyskania świadomej zgody na leczenie, której brak prowadzi do odpowiedzialności karnej i odszkodowawczej; prowadzenie dokumentacji medycznej, która dokumentuje prawidłowość prowadzonego leczenia i stanowi realizację prawa pacjenta do dokumentacji medycznej oraz podstawę rozliczeń z publicznym płatnikiem; komunikacja z pozostałym personelem - niezbędna dla zapewnienia przez cały personel medyczny fachowej, bezpiecznej opieki nad pacjentem – dodaje.
Korzyści ekonomiczne będą istotne dla dyrektorów szpitali
Najprawdopodobniej szpitale będą zatrudniać lekarzy spoza Unii Europejskiej, jeżeli tylko będą miały taką okazję. Chodzi przede wszystkim o korzyści ekonomiczne, ponieważ "tamci" medycy łatwiej zgodzą się na gorsze płace, byleby tylko pracować w Polsce – mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący ZK OZZL.
Lekarze obawiają się także, że przyjmowanie do pracy lekarzy spoza UE spowoduje obniżenie poziomu usług lekarskich.
Sprzyjać temu będzie też nasilona emigracja lekarzy polskich, zmęczonych latami walki o lepsze warunki pracy, płacy i szkolenia się w swojej ojczyźnie. We wspomnianej ustawie magnesem, który ma przyciągnąć osoby spoza UE do pracy w roli lekarza w Polsce mają być nie dobre warunki pracy, nie wysokie wynagrodzenia, nie łatwość szkolenia podyplomowego i zdobywania specjalizacji, ale bardzo niskie wymagania. Taki „magnes” nie przyciągnie dobrych specjalistów, zdolnych, którzy chcą się dalej kształcić w zawodzie, ale głównie takich, którzy przy normalnych wymaganiach nie zdołałyby zdobyć pracy lekarza w Polsce – mówi Bukiel.
Gorsze płace i większa odpowiedzialność
Lekarze obawiają się też, że napływ lekarzy spoza krajów UE spowoduje, że warunki wynagradzania polskich lekarzy się pogorszą.
Rząd nie będzie starał się zabiegać o naszych medyków, skoro będzie kadra z zagranicy - dodaje dr Krzysztof Bukiel.
Lekarze obawiają się też, że zrzuci się na nich obowiązek "nadzoru" nad nieodpowiednio wykwalifikowanymi medykami spoza UE.
Nikt nie wie na czym ten nadzór miałby polegać, jaka byłaby odpowiedzialność za nadzorowanego lekarza, jakie byłyby możliwości porozumienia się z takim lekarzem. Najbardziej jednak powinni się bać pacjenci - ja bym się bał jako pacjent - i nie dlatego, że to lekarze z zagranicy (spoza UE), ale dlatego, że to lekarze z niezweryfikowanymi umiejętnościami i kwalifikacjami - dodaje.
Konstrukcja przepisów nie do zaakceptowania
Porozumienie Rezydentów także podziela wątpliwości przedstawione w liście otwartym prezesa NRL do dyrektorów szpitali.
Nie sposób sprzeciwiać się próbom ułatwienia obcokrajowcom podjęcia pracy w polskim systemie ochrony zdrowia. Przy obecnym poziomie braków kadrowych, mając najmniejszą liczbę lekarzy na mieszkańca w całej UE- poszukiwanie zasobów "zewnętrznych" jest zrozumiałe. Szpitale z pewnością będą chciały wykorzystać tę dodatkową możliwość pozyskania personelu - pierwsze ogłoszenia pojawiły się w internecie już pod koniec zeszłego roku – mówi lek. Piotr Pisula z Porozumienia Rezydentów.
Istotą problemu, jak podkreślają medycy, nie jest samo dążenie do uzupełnienia braków kadrowych, ale zupełne porzucenie kryteriów weryfikacji wiedzy, umiejętności i znajomości języka polskiego kandydatów.
Jednym z fundamentów odpowiedniego leczenia pacjentów jest przecież badanie przedmiotowe. W jaki sposób ma je przeprowadzić lekarz, który nie mówi po polsku? – zastanawia się Piotr Pisula.
Kolejną kwestią, budzącą wyraźny sprzeciw w środowisku jest odpowiedzialność.
Lekarz spoza UE ma pracować pod nadzorem i to osoba nadzorująca może ponieść konsekwencje niezawinionych przez siebie błędów. Taka konstrukcja przepisów jest nie do przyjęcia - dodaje.
Zdaniem lekarzy, obecne przepisy powodują de facto istnienie podwójnych standardów.
Dla absolwentów polskiej uczelni rozpoczęcie pracy w zawodzie wymaga spełnienia większej liczby warunków niż dla absolwentów uczelni zagranicznych. To absurd! Przecież mamy w Polsce system szkolenia i narzędzia weryfikacji kwalifikacji lekarzy- staż podyplomowy, LEK i PES. Dlaczego zatem nie stawiamy tych samych wymagań osobom, które chcą pracować w Polsce? Takie podejście z pewnością byłoby korzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjentów, a przecież zapewnienie go jest jednym z głównych motorów wdrażanych zmian – dodaje Piotr Pisula.