Wyszukaj w publikacjach
Rezydentury – jaką specjalizację wybrać? Poradnik dla wciąż niezdecydowanych.

Dla potrzebujących więcej informacji stworzyliśmy "Encyklopedię rezydentur" - kompletną bazę wiedzy na temat szkolenia specjalizacyjnego w poszczególnych dziedzinach.
A dla już zdecydowanych - praktyczny poradnik dotyczący rekrutacji - procedura, terminy, zasady przyznawania punktów.
Zostały już bardzo niewiele czasu do podjęcia ostatecznej decyzji co do specjalizacji w jakiej chcielibyście się szkolić. Rodzina i przyjaciele nie mogą zrozumieć, dlaczego wahacie się pomiędzy tak niewiele ze sobą mającymi wspólnego skrajnościami typu: okulistyka czy pediatria albo anestezjologia czy medycyna sądowa? Opiekun ze stażu wyraźnie odradzał Ci ortopedię bo masz na imię Ania i ważysz 50kg, a Ty wciąż nie możesz przestać śnić o narzędziach pachnących krwią? Masz łeb jak sklep i chciałbyś być internistą na miarę dr House’a, ale martwisz się o swoją skromną pensję? Oto krótki przewodnik który pomoże Ci w wyborze!
Słowem wstępu – tekst ten jest pisany trochę z “przymrużeniem oka”, nie traktujcie go więc proszę jako ostatecznej wyroczni ani pracy poglądowej. Chciałem po prostu wziąć pod lupę największe obawy związane z wyborem takiej czy innej specki a także przedstawić krążące wokół niej stereotypy.
Specjalizacje modułowe
Jakby ktoś jeszcze nie wiedział: od tego roku (przyp. red - 2014) weszły specjalizacje modułowe. Jest to nic innego, jak przypudrowana wersja starego trybu (robienie “dwójki” z chirurgi) i okazja dla Ministra, by powiedzieć, że coś się zrobiło. I szczerze mówiąc, ich wprowadzenie może się okazać jedynym (pozytywnym ofkoz) osiągnięciem rządów Bartka.
Pozwólmy więc sobie na szybki rzut oka na listę potencjalnych kandydatów:
Lista specjalizacji lekarskich:
- Alergologia
- Anestezjologia i intensywna terapia
- Angiologia
- Audiologia i foniatria
- Balneologia i medycyna fizykalna
- Chirurgia dziecięca
- Chirurgia klatki piersiowej
- Chirurgia naczyniowa
- Chirurgia ogólna
- Chirurgia onkologiczna
- Chirurgia plastyczna
- Chirurgia szczękowo-twarzowa
- Choroby płuc
- Choroby płuc dzieci
- Choroby wewnętrzne
- Choroby zakaźne
- Dermatologia i wenerologia
- Diabetologia
- Diagnostyka laboratoryjna
- Endokrynologia
- Endokrynologia ginekologiczna i rozrodczość
- Endokrynologia i diabetologia dziecięca
- Epidemiologia
- Farmakologia kliniczna
- Gastroenterologia
- Gastroenterologia dziecięca
- Genetyka kliniczna
- Geriatria
- Ginekologia onkologiczna
- Hematologia
- Hipertensjologia
- Immunologia kliniczna
- Intensywna terapia
- Kardiochirurgia
- Kardiologia
- Kardiologia dziecięca
- Medycyna lotnicza
- Medycyna morska i tropikalna
- Medycyna nuklearna
- Medycyna paliatywna
- Medycyna pracy
- Medycyna ratunkowa
- Medycyna rodzinna
- Medycyna sądowa
- Medycyna sportowa
- Mikrobiologia lekarska
- Nefrologia
- Nefrologia dziecięca
- Neonatologia
- Neurochirurgia
- Neurologia
- Neurologia dziecięca
- Neuropatologia
- Okulistyka
- Onkologia i hematologia dziecięca
- Onkologia kliniczna
- Ortopedia i traumatologia narządu ruchu
- Otorynolaryngologia
- Otorynolaryngologia dziecięca
- Patomorfologia
- Pediatria
- Pediatria metaboliczna
- Perinatologia
- Położnictwo i ginekologia
- Psychiatria
- Psychiatria dzieci i młodzieży
- Radiologia i diagnostyka obrazowa
- Radioterapia onkologiczna
- Rehabilitacja medyczna
- Reumatologia
- Seksuologia
- Toksykologia kliniczna
- Transfuzjologia kliniczna
- Transplantologia kliniczna
- Urologia
- Urologia dziecięca
- Zdrowie publiczne
Pamiętajmy, że 41 specjalizacji jest dwumodułowa, a co za tym idzie, przez pierwsze lata wybór ogranicza się praktycznie do jednego z pięciu modułów podstawowych (czas trwania):
- chirurgia ogólna (2 lata)
- choroby wewnętrzne (3 lata)
- otorynolaryngologia (2 lata)
- patomorfologia (3 lata)
- pediatria (3 lata)
No właśnie – “kwiatki”, “klasyki”, “podstawowy” – niejako przy okazji napomknąłem o najprostszych sposobach kategoryzowania specjalizacji. Za chwilę przedstawię mój prywatny podział, cechuje się on, tak jak jej właściciel, prostotą (zahaczającą o trywializm), ale i pragmatyzmem. I mam nadzieję, że choć trochę pomoże Wam w samookreśleniu się co do specjalizacji, jaką mielibyście rozpocząć.

Operatywa vs. leczenie zachowawcze
Najbardziej popularny sposób dzielenia lekarzy, często wykorzystywany nawet przez ludzi zawodowo niezwiązanych z medycyną. I całkowicie uzasadniony. W swoim wyborze za speckami chirurgicznymi, musisz przede wszystkim zadać sobie pytania czy:
- Operowanie jest tym czymś, co Cię kręci? Czy masz miłe wspomnienia gdy czujesz zapach palonego mięsa?
- Jesteś przyzwyczajony / nie przeszkadza Ci wielogodzinna praca w pozycji stojącej / zgarbionej = nieergonomicznej?
- Jesteś osobą poukładaną i punktualną (ordynatorzy chirurgii nie lubią spóźnień, oj nie…)?
- Masz nawyk zarówno wydawania poleceń jak i ich wypełniania? Organizacja bloku jest wyjątkowo zhierarchozowana i nie ma w niej miejsca dla wolnych strzelców i lekkoduchów!
- Nie masz uczulenia na lateks / środki dezynfekcyjne – jeśli tak, to uwierz, proszę, że nie warto pakować się w pracę, która po kilkunastu latach uczyni z Ciebie kalekę…
- Nawykłeś/aś do stresowych sytuacji w których ludzie krzyczą i przeklinają? Nie oszukujmy się – to, co mówi się o chirurgach, że w chwilach wzmożonego napięcia psychicznego posługują się słowami-powszechnie-uznanymi-za-obraźliwe-i-wulgarne, jest prawdą. Nie mówię, że wszyscy, nawet nie mówię, czy dużo. Ale zdarza się – i osoby o słabych nerwach nie mają czego szukać na bloku
Plusy bycia chirurgiem
- Możliwość uzyskania wysokich zarobków. Zaznaczam – możliwość. Elita najlepiej zarabiających lekarzy w Polsce to właśnie lekarze specjalności zabiegowych, w tym np. anestezjologii.
- Możliwość bycia chirurgiem :)
- W oczach pacjentów największym szacunkiem cieszą się właśnie chirurdzy, a miło jest być poważanym.
- Specjalizacje zabiegowe w procesie leczenia cechują się bardzo prostolinijną zależnością przyczyna – skutek. Innymi słowy – jak coś spie***ysz, to trudno tego nie zauważyć. Nadciśnienie może być źle leczone latami, a cukrzyca niezdiagnozowana przez wiele wizyt a raczej łatwo zauważyć, że przypadkiem rozcięło się tętnice. A contrario: udana operacja daje niesamowitą satysfakcję i jest dowodem naszej skuteczności. Satysfakcja bezcenna. Za wszystko inne zapłacisz kartą masterkard.
Minusy jakie powinniście brać pod uwagę
- Duże problemy z otwarciem specjalizacji – o ile na chirurgię ogólną zawsze znajdzie się miejsce w jakimś szpitalu powiatowym, o tyle niejednokrotnie słyszałem o zdesperowanych niedoszłych okulistach i urologach przez wiele lat próbujących uzyskać rezydenturą bądź etat, finalnie kończąc speckę na wolontariacie [Co stanowczo odradzam, o czym będę jeszcze pisał – dop. dumspiro. obecnie niemożliwe - przyp. red.].
- Znane szpitale kliniczne, instytuty etc. nierzadko mają najgorszą możliwą atmosferę pracy – dominuje wypaczona hierarchizacja, wskutek której młodzi rezydenci są lekceważeni, albo wręcz pomiatani.
- Po osiągnięciu pewnego poziomu (powiedzmy, w okolicy 45-go roku życia), Twoje zdolności manualne zaczynają już tylko słabnąć, przez kolejne lata nadrabiasz to doświadczeniem, by pod koniec pracy osiąść w poradni lub gabinecie.
- Jeśli jesteś kobietą i idziesz pracować do nieznanego wcześniej miejsca, prawie na pewno będziesz musiała pracować więcej niż inni by udowodnić swoją wartość. Zbywam milczeniem kwestię seksistowskich żartów i dzielenia się uwagami, gdzie kobieta powinna pracować
- W przypadku poważnego wypadku wskutek którego macie okaleczone dłonie, Wasza kariera lega w gruzach (nie żeby internista nie potrzebował rąk, ale jednak).
Spokojnie vs. żywioł
Powyższy podział można też dodatkowo rozgraniczyć względem dynamiki pracy. Innymi słowy, uproszczony podział “chirurg-internista” nie mówi nam, kto ma bardziej stresujące dyżury. Kto grzecznie chodził na staż, ten wie, że na dyżurze internistycznym można stać (czyt. zapier***ać) więcej niż na, dajmy na to, chirurgii naczyniowej. Okulista ma stany nagłe (zwłaszcza w SOR) i szkło w oku pacjenta, ale jednak nie jest to na tej samej skali stresu co sepsa u 3-letniego dziecka przyjętego do pediatrycznej IP. Medycyna ratunkowa nie wykonuje operacji ani specjalistycznych zabiegów, a nie ma nic bardziej wymagającego natychmiastowego działania jak NZK… i tak dalej. Jeśli więc szczyt poruszenia emocjonalnego objawia się u Ciebie rozlaniem kawy na spodnie, rozważ specki typu patomorfologia, radiologia czy farmakologia.

Klub BPIiP
Wszystkie egzaminy zaliczone w zerowym terminie? Na półce stoi świeżutki Szczeklik 2014 a na aukcji allegro sprzedajesz właśnie tego z 2013? Potrafisz obudzony o 2giej w nocy (bo o północy jeszcze siedzisz i czytasz) wymienić wszystkie czynniki dużego ryzyka powikłań zakrzepowo-zatorowych wymagające kontynuacji leczenia przeciwzakrzepowego w czasie zabiegu implantacji układu stymulującego/resynchronizującego? Gratulacje, trafiłeś/aś do ekskluzywnego klubu BPIiP: Biednej, Pieprzonej Interny (i Pediatrii).
Z interną / pediatrią w Polsce jest coś nie tak. Serio. Jest to (traktując zbiorczo wszystkie podspecjalizacje) specka z jednym z najtrudniejszych możliwych egzaminów (wierzcie, że LEP/LEK to egzamin gimnazjalny), zdobycie (przynajmniej dotychczas) tytułu specjalisty oznaczało praktycznie kilkanaście lat pracy, a jednocześnie jest to najmniej doceniany zawód. I to zarówno przez pacjentów, jak i innych lekarzy – tak organizacyjnie, jak i budżetowo. I wielka szkoda.
Minusy specjalizacji internistycznych
- Po 6 latach specjalizacji (mówię o module 2x choroby wewnętrzne) i 10 latach praktyki wciąż jesteś dla pacjenta “lekarzem ogólnym” od wystawiania skierowań.
- Stosy zaległych historii chorób piętrzą Ci się pod biurkiem aż się z nim zrównują. Przynajmniej jest gdzie łokieć oprzeć. A tak na serio: MZ i jego sidekick, NFZ, funduje coraz głupsze wymagania dotyczące prowadzenia dokumentacji i ogólnego workflow, które już niedługo zakończy się rysowaniem szlaczków za pomocą kredek – uwaga! Za zły szlaczek kara umowna 200 zł!!!
- Jesteś Głównym Konsultantem od Wszystkiego w szpitalu. Also, jeśli to szpital powiatowy bez innych oddziałów wewnętrznych – jesteś jedyną osobą potrafiącą zinterpretować EKG. No, może poza stażystami podyplomowymi.
- O ile nie jesteś dostatecznie zaradny/a życiowo, Twoje zarobki nie rosną diametralnie wraz ze zdobywaniem kolejnych literek przed nazwiskiem (no chyba, że mówimy o bogatym zamążpójściu, badum dum tsss) – szpitalna pensja internisty urąga wszelkiemu poczuciu przyzwoitości.
- Plus / minus: Bardzo szybko jesteś rzucany/a na głęboką wodę – o ile chirurg z reguły długo stoi przy stole jako trzeci operator (zaraz za plecami instrumentariuszki), o tyle internista z racji permanentnego deficytu jego usług pierwszego dnia rezydentury jest witany słowami “Super że jesteś, sala nr 3 jest Twoja, pamiętaj też, że masz dyżur w przyszły czwartek”.
Plusy
- Jesteś internistą. Wiesz wszystko, każdy się Tobie podlizuje jak chce porady :)
- Dużo mądrych i grubych książek ładnie wygląda na półce w Twoim pokoju.
- Masz dożywotnio zapewniony fach. Nie ma takiego miejsca w Polsce (i na świecie), gdzie nie byłbyś potrzebny – może niekoniecznie priorytetowo, może nie zawsze za astronomiczne stawki, ale pracę zawsze znajdziesz.
- Możesz pracować praktycznie tak długo, jak umiesz się podpisać – wiek nie ogranicza Twoich możliwości, a wręcz dodaje Ci prestiżu.
- Jeśli swędzą Cię ręce do manualnej pracy, zawsze możesz wyszkolić się w zabiegach endoskopowych, które są namiastką chirurgii.
- Trudno narzekać na rutynę w tym fachu.
- Dzięki specjalizacjom modułowym masz ułatwione ścieżki dalszego rozwoju, co umożliwia zdobywanie kolejnych specjalizacji w przeciągu życia – np. 2x choroby wewnętrzne + pulmonologia + alergologia, przez 15 lat pracy w tej samej klinice
- Plus / minus: Przychodzi do Ciebie cała masa przedstawicieli handlowych (z racji używania dużo większej ilości leków niż w chirurgii) oferujących kursy i szkolenia a także udział w badaniach klinicznych.
Specjalizacje mocno skonkretyzowane / specjalizacje dziwne / specjalizacje nowe
Balneologia? Toksykologia kliniczna? Audiologia i foniatria? Czemu nie, ale musisz pamiętać o jednym – albo masz zaklepane gdzieś miejsce, albo nie ryzykuj. Co roku jest na nie zaledwie kilka miejsc szkoleniowych na całą Polskę i to przeważnie w trybie pozarezydenckim. Jeśli nigdy nie miałeś większej styczności z pracą lekarza – mikrobiologia, albo nie wiesz jak wygląda typowy dzień specjalisty medycyny pracy – nie wybieraj na próbę. Dostaniesz się tylko, jeśli będziesz jedynym/ą chętnym/ą (co czasem faktycznie się zdarza) i nawet jeśli – tylko zniechęcisz się do medycyny. Rezydentura to nie wybór miejsca praktyk wakacyjnych – tu dużo trudniej raz podjęte decyzje odkręcić (choć nie mówię, że jest to niemożliwe). Jeśli nie wiesz, wybierz coś bardziej ogólnego. Jeśli coś Cię interesuje – zagadaj kogoś i spróbuj pochodzić na zasadzie wolontariatu przez kilka dni, patrząc się innym przez ramię – nie zaszkodzi, a może pomóc w wyborze.
Co do nowych pomysłów Bartka w postaci stworzenia pierdyliona specjalizacji dziecięcych powiem jedno – nie wiem, co konkretnego dla niego zrobił, ale wiem kto to zrobił. Ja na Waszym miejscu nie wybierałbym się na nie i w przypadkach niepewnych stawiał na sprawdzonego konia. Jeśli chcecie być pediatrami, zostańcie pediatrami. Po prostu. Jeśli potem w Waszej pracy zajdzie potrzeba posiadania tytułu specjalisty nefrologa dziecięcego nerki lewej to będziecie mieli jeszcze szansę to dorobić. A być może za 5 lat zmienią to jeszcze raz. Poza tym pozostaje jeszcze kwestia uznania tytułu specjalisty w UE i innych krajach – i z tego co wiem, nie bardzo wiedzą jak ugryźć taki temat.
Obawy
Każdy z Was ma jakieś obawy związane ze swoim wyborem. Jedni od zawsze byli pewni, że zostaną ortopedą i martwią się tylko o to, czy się dostaną. Inni wciąż niewiedzą, czy wolą leczyć zaćmę czy stwardnienie rozsiane. Dla Was wszystkich mam prosty przekaz: będzie dobrze. Serio.
Macie przed sobą setki możliwości – mniej lub bardziej możliwych do zrealizowania – i jest to prawdziwy luksus, luksus wyboru. Jedno jest pewne – jesteście lekarzami. Możecie machnąć ręką na specjalizacje i leczyć w przychodni, szpitalu powiatowym czy prywatnym gabinecie. I jeśli robicie to dobrze nie jest to żadną ujmą. Rozumiem przeświadczenie, że w obecnych czasach bez tytułu jak bez ręki, ale z drugiej strony każdy z nas zna tego lekarza, który wciąż podbija się pieczątką z li tylko nr PWZ – a szanujemy i podziwiamy go – bo jest dobry.
I tego przede wszystkim Wam życzę – by za parę lat ktoś o Was tak pomyślał, bez względu na to czym będziecie się zajmować.