Wyszukaj w publikacjach

22.10.2020 (aktualizacja 10.01.2022)
·

Problemem nie jest brak zaangażowania, są nim luki w systemie

100%

Wicepremier Jacek Sasin nie zmierza przeprosić lekarzy za swoją wypowiedź. Jak podkreśla, to on „od kilku dni jest hejtowany”

Lekarze są oburzeni jego słowami. To przez luki w systemie, a nie brak zaangażowania, zaczyna brakować rąk do pracy – uważają medycy. 

Na początku zeszłego tygodnia, medykom naraził się Jacek Sasin, który powiedział w mediach, że lekarzom i personelowi medycznemu brakuje zaangażowania w walce z epidemią koronawirusa.

Oczywiście występują problemy, tym problemem jest chociażby zaangażowanie personelu medycznego, lekarzy. Niestety występuje taki problem jak brak woli części środowiska lekarskiego - chcę to podkreślić wyraźnie, części. Oczywiście bardzo wielu lekarzy, pielęgniarek, personelu medycznego z wielkim poświęceniem wykonuje swoje obowiązki, ale część tych obowiązków wykonywać nie chce – powiedział Sasin na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia.

Wypowiedź wywołała burzę w środowisku lekarskim. 

„To policzek wymierzony całemu środowisku” 

Medycy domagają się przeprosin. List w tej sprawie do polityka wystosował prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. "Pragnę wyrazić oburzenie Pana wypowiedzią w wywiadzie radiowym udzielonym dziś w godzinach porannych w Programie 1 Polskiego Radia. W swojej wypowiedzi zarzucił Pan części środowiska lekarskiego niechęć do wykonywania obowiązków lekarza. Podważanie zaufania społecznego do osób wykonujących zawód lekarza w okresie pandemii jest krzywdzące i skrajnie nieodpowiedzialne. Pana wypowiedź – szeroko rozpowszechniona w mediach – została bardzo negatywnie przyjęta w środowisku lekarskim" – czytamy w liście. Matyja pisze również, że nie dostał żadnych sygnałów z Ministerstwa Zdrowia o niechęci personelu medycznego do pracy. „Nie wiem skąd zatem Pan – stojąc na czele resortu aktywów państwowych – czerpał swą wiedzę w tym zakresie” – dodaje. „Wzywam Pana do natychmiastowego przeproszenia środowiska lekarskiego” – apeluje. Prezes NRL dodaje również, że lekarze wielokrotnie wskazywali na konieczność reformy służby zdrowia. „W dobie obecnie panującej pandemii koronawirusa wszystkie słabości systemu zostały obnażone: braki kadrowe, zła organizacja i nieefektywność, zbyt niskie finansowanie” – przypomina. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej zaznaczył, że oczekiwałby, że „członkowie rządu zamiast przerzucaniem odpowiedzialności na lekarzy czy inny personel medyczny zajmą się, w zakresie swoich kompetencji, zapewnieniem lekarzom i innym pracownikom medycznym takich warunków działania w czasie pandemii, które pozwolą im leczyć pacjentów”.  

Czekają na przeprosiny 

Prof. Matyja wezwał J. Sasina do "natychmiastowego przeproszenia środowiska lekarskiego", które jego wypowiedź odebrało jako bardzo krzywdzącą.

– Pańska wypowiedź jest policzkiem wymierzonym całemu środowisku i podważa zaufanie do zawodu lekarza i lekarza dentysty. Panie premierze, polskie lekarki i lekarze oczekują od pana przeprosin – zaapelował. 

„Takie są fakty, problem jest”

Polityk Jacek Sasin zapytany w programie "Gość Wydarzeń" czy przeprosi lekarzy, powiedział, że po swojej wypowiedzi o "braku zaangażowania" medyków, stał się osobą "hejtowaną".

Jestem hejtowany za to, że powiedziałem, że jest problem. Jest pewna grupa lekarzy uchylających się od obowiązku świadczenia służby na rzecz chorych na Covid-19. To nie znaczy, że dotyczy to całego środowiska lekarskiego. Mamy do czynienia z dziesiątkami tysięcy pracowników ochrony zdrowia z wielkim poświęceniem pełniących służbę. To są fakty. Jeśli jako członkowie rządu dostajemy od wojewodów informacje, że na 235 lekarzy z woj. mazowieckiego skierowanych do opieki nad chorymi na Covid-19 zgłasza się 18, w woj. opolskim na 88 zgłasza się 3, to nie możemy udawać, że nie ma problemu, jakiś problem jest. To uderza w lekarzy pracujących ofiarnie, którym ja dziękuję w imieniu swoim i rządu – powiedział polityk w Polsacie.

Braki kadrowe są zgłaszane od lat 

Zarzucanie lekarzom i pielęgniarkom braku zaangażowania w walkę z epidemią jest oburzające. Przypominamy, że jako organizacja zrzeszająca pracodawców podstawowej opieki zdrowotnej, w przeciągu ostatnich 20 lat skierowaliśmy pod adresem decydentów dziesiątki pism alarmujących o pogłębiającym się deficycie kadr medycznych w podstawowej opiece zdrowotnej, o pogłębiającej się luce pokoleniowej. Nie spotkało się to z jakąkolwiek reakcją ze strony decydentów. Spowodowało to, już w czasie pokoju, ogromne niedostatki w zabezpieczaniu naszym podopiecznym świadczeń zdrowotnych. Teraz, kiedy jesteśmy na wojnie z koronawirusem i przybywa dodatkowych zadań, braki te dodatkowo się pogłębiają. I pogłębiać się będą, jeżeli będzie dochodziło to takich sytuacji, jakie już mają miejsce w kraju. Lekarza rodzinnego, który ma pod opieką kilka tysięcy zadeklarowanych podopiecznych z dnia na dzień kieruje się do pracy w szpitalu. Kto ma objąć opieką jego pacjentów? – pyta dr Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. 

Medycy potrzebują wsparcia 

Dr n. med. Magda Wiśniewska, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, podkreśla, że „w obliczu epidemii, która jeszcze bardziej obnażyła problemy ochrony zdrowia, medycy potrzebują realnego wsparcia, a nie codziennych, nieprawdziwych, obraźliwych informacji na swój temat, rozpowszechnianych przez niektórych polityków i media”.

W Polsce nie ma rezerw lekarzy – jest niedobór – mamy najmniej lekarzy w Unii Europejskiej (2,2 na tysiąc mieszkańców). Pacjenci z chorobami innymi niż COVID-19 również potrzebują opieki. Oddelegowanie do pracy w innym miejscu tworzy problem braku lekarza w miejscu, gdzie dotychczas pracował. Nie zapominajmy również, że 27% lekarzy i 44% pielęgniarek ma więcej niż 60 lat – dodaje. 

Nie będzie miał kto leczyć chorych w POZ 

Federacja Porozumienie Zielonogórskie przytacza przykłady trudnej sytuacji w POZ.

Od jutra zostaję sama, a już teraz pracuję po 12-13 godzin dziennie. Nie wiem jak długo dam radę w ten sposób. Jestem na skraju wytrzymałości, ale ile będę mogła, tyle będę pracowała - mówi Teresa Drabińska-Dziąg, szefowa przychodni podstawowej opieki zdrowotnej w Braniewie.

Przychodnia w Braniewie z filią w Lipowinie ma pod opieką ponad 10 tys. pacjentów. Dotąd pracowało w niej pięcioro lekarzy. Dwoje z nich wojewoda powołał do pracy w szpitalu zakaźnym, jeden jest chory, a kolejna lekarka przebywa w kwarantannie (osoba z rodziny jest zakażona koronawirusem). Teresa Drabińska-Dziąg ma nadzieję, że koleżanka szybko wróci do pracy, ale nie może być tego pewna. Jeśli wróci, przychodnię „pociągną” dwie emerytki. Jedna z lekarek ma 70 lat, druga 65.

Nasi lekarze odwołali się od decyzji wojewody o delegowaniu do szpitala zakaźnego, jednak nie wiadomo, czy i kiedy odniesie to skutek. Mamy porejestrowanych pacjentów na wizyty na najbliższe dni, nie ma możliwości, by przejęła ich inna przychodnia. Już teraz przychodzę wcześniej do pracy, a wychodzę po 12-13 godzinach. Jednego dnia przyjmuję blisko 80 pacjentów, ale to w sytuacji, kiedy pracujemy w dwie osoby. Przedtem staraliśmy się przyjmować pacjentów na przemian: jedna teleporada, jedna wizyta osobista. W tej chwili nie da się już utrzymać takiego systemu – mówi Teresa Drabińska-Dziąg.

Sytuacja w Braniewie nie jest odosobniona. 

Podobny przykład dotyczy poradni POZ w Elblągu, gdzie do pracy w szpitalu zakaźnym wojewoda powołał troje lekarzy. Wprawdzie jedna z lekarek mogła pozostać w pracy w przychodni, bo ma małe dziecko, co ją wyklucza z delegacji, ale dwie pozostałe musiały udać się na kwarantannę. W rezultacie ok. 11 tys. pacjentów pozostaje pod opieką dwóch lekarzy w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej. Wydaje się wątpliwe, by dwóch rezydentów było w stanie udzielić blisko 300 porad, bo tyle dziennie dotąd udzielano ich w tej przychodni w okresie jesienno-zimowym – alarmuje Federacja Porozumienie Zielonogórskie.

Reprezentując 134 podmioty POZ, które mają pod opieką 600 tys. pacjentów, zaapelowałam do wojewody warmińsko-mazurskiego o to, by nie powoływał do pracy w szpitalach zakaźnych lekarzy i pielęgniarek, którzy mają aktywne listy pacjentów i by cofnął już wydane nakazy. Minął tydzień, nie mam żadnej odpowiedzi - mówi Anna Osowska, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Lekarzy Pracodawców.

Milczy też minister zdrowia, do którego w tej samej sprawie zwrócił się Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego, apelując o wytyczne dla wojewodów, by nie powoływali do szpitali zakaźnych lekarzy POZ.

Nikt ich bowiem nie zastąpi, co doprowadzi do sytuacji, w której pacjenci zamiast być leczeni w domach pod nadzorem lekarzy POZ, będą leczeni w szpitalach zakaźnych przez lekarzy POZ. Taki sposób działania musi rozsadzić cały system - przestrzega Jacek Krajewski.

Ochrona zdrowia funkcjonuje tylko dzięki zaangażowaniu personelu 

Uważam, że słowa Jacka Sasina były haniebne i nie powinny nigdy paść. System ochrony zdrowia funkcjonuje jedynie dzięki poświęceniu personelu medycznego czyli lekarzy, pielęgniarek, położnych, ratowników medycznych, fizjoterapeutów i innych specjalistów medycznych. Z wielką przyjemnością spotkałbym się z panem ministrem i podzielił się danymi dotyczącymi struktury wiekowej oraz ilości wypracowanych godzin przez medyków. Proszę mi wskazać, kto wykazuje brak woli i na czym on polega? Ostatnio to rząd kładzie kłody pod nogi medyków. Przypomnę słynny artykuł 37a kodeksu karnego, nierówne traktowanie medyków pracujących w szpitalach zakaźnych a osób delegowanych przez wojewodę czy ostatni pomysł, aby kierować kobiety z małymi dziećmi do walki z pandemią. Dialog ze środowiskiem jest jedynie na papierze. Samorząd lekarski jest otwarty na współpracę, ale na razie spotykamy się z lekceważeniem i próbą traktowania nas kijem po głowie. Nie zapominajmy też o tzw. "klauzuli dobrego samarytanina" która zwalnia z odpowiedzialności karnej, ale jakoś zapomniała o odpowiedzialności cywilnej. To są kpiny ze środowiska - mówi lek. Michał Bulsa, Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy NRL. 

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).