Wyszukaj w publikacjach

Pomorscy samorządowcy apelują o podjęcie pilnych i zdecydowanych działań dotyczących systemu ochrony zdrowia. Ich zdaniem jest on na granicy wydolności. Urzędnicy skierowali list do premiera, w którym wskazują najważniejsze problemy, z jakimi mierzy się służba zdrowia.
Władze samorządowe uznały, że konieczne jest zwrócenie uwagi na problemy, których rozwiązanie pozostaje w kompetencji administracji rządowej. Takim przykładem jest chociażby wzmocnienie sanepidu, który zajmuje się nadzorem nad epidemią, gdzie krytycznym problemem jest brak wystarczającej liczby pracowników, którzy pomagaliby w podejmowaniu decyzji o kwarantannie, a przede wszystkim w opracowywaniu nowych ognisk epidemii – mówi Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia, Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego.
Rośnie liczba zakażeń na Pomorzu
Samorządowcy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego apelują o podjęcie pilnych i zdecydowanych działań dotyczących systemu ochrony zdrowia i zwracają uwagę, że w ostatnim czasie gwałtowanie wzrosła liczba nowych przypadków zakażenia koronawirusem w regionie. Są zaniepokojeni rosnącą liczbą zajętych łóżek w szpitalach zakaźnych i niedoborem personelu medycznego. - W województwie pomorskim gwałtownie rośnie liczba zakażeń, których wskaźnik w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców w ostatnich dniach osiągnął najwyższą w Polsce wartość 59,6. W podmiotach leczniczych województwa pomorskiego dysponujemy obecnie 298 łóżkami dla pacjentów chorych na COVID-19, z czego ponad połowa (168) jest już zajęta. Do zapewnienia opieki kolejnym pacjentom potrzeba co najmniej 30 lekarzy, których obecnie nie ma w placówkach dedykowanych zwalczaniu wirusa SARS-CoV-2, a z doświadczeń wynika, że delegowanie przez wojewodę lekarzy z innych placówek jest w dużej części nieskuteczne – piszą samorządowcy. Według nich, jeszcze bardziej dramatycznie wygląda obsada łóżek na oddziałach intensywnej terapii. - Na 30 miejsc w skali województwa, obecnie praktycznie wszystkie są zajęte, a zapewnienie ciągłości obsady jest organizowane przez zarządy szpitali niejednokrotnie z dnia na dzień. Jeśli dzienna liczba zachorowań utrzyma się na obecnym poziomie, to już za kilka dni szpitale przestaną przyjmować pacjentów z powodu braku personelu – zapowiadają. Zdaniem Tadeusza Jędrzejczyka, sytuacja kadrowa w szpitalach samorządowych nie zmieniła się.
Obecnie 90% kadry pracującej w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych pochodzi z innych szpitali Województwa Pomorskiego, nie mamy więc innych wewnętrznych rezerw, żeby zasilić tę jednostkę, przynajmniej bez znaczącego ograniczenia w dostępie do świadczeń. Obecnie tylko do wspomnianej jednostki pilnie potrzebujemy 7 lekarzy – mówi dyrektor Departamentu Zdrowia z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.
Siedem punktów do poprawy
Samorządowcy przedstawili listę siedmiu rozwiązań, których wdrożenie mogłoby, ich zdaniem, przywrócić kontrolę nad sytuacją w regionie.
– Oczekujemy zmian zarówno na poziomie legislacyjnym (np. zmiany zasad delegowania personelu do leczenia), jak i organizacyjnym czy finansowym – dodaje Tadeusz Jędrzejczyk.
Wśród zaproponowanych przez samorządowców rozwiązań jest zwiększenie liczby wykonywanych badań oraz regularnego testowania grup szczególnie narażonych na zakażenie SARS-CoV-2, m.in. pracowników ochrony zdrowia i pomocy społecznej, nauczycieli, podopiecznych DPS, osób zatrudnionych w dużych firmach. - Obecnie w Pomorskiem wykonuje się średnio 2 tys. testów dziennie, chociaż 13 regionalnych laboratoriów jest w stanie wykonywać ich nawet 8 tys. Aby w pełni wykorzystać możliwości testowe w regionie konieczna jest zmiana algorytmów dostępności do testów, np. poprzez upoważnienie lekarzy Nocnej Opieki Chorych (NOCh) do kierowania na badanie – czytamy w piśmie.
Brak personelu medycznego to duży problem
Konieczne jest również wzmocnienie inspekcji sanitarnej, która zdaniem samorządowców, jest na skraju wydolności z powodu przemęczenia pracowników i niedoborów kadrowych. - Apelujemy o oddelegowanie lub zatrudnienie dodatkowych kadr. W naszej ocenie taki zespół w skali województwa powinien liczyć 200 osób – dodają. Jako trzeci punkt, samorządowcy wskazują wzmocnienie obsady medycznej szpitali. - Obecnie w województwie pomorskim nie brakuje ani samych łóżek, ani respiratorów (tych jest w skali województwa ponad 500). Brakuje natomiast personelu. Można utworzyć co najmniej 100 dodatkowych stanowisk intensywnej terapii, ale żeby zapewnić ich obsługę potrzebnych jest – zgodnie z normami – około 600 osób personelu (50 lekarzy, 450 pielęgniarek oraz personel pomocniczy) – zauważają.
Autorzy listu podkreślają, że konieczna jest także zmiana organizacji opieki. Według nich szpitale jednoimienne i system trzypoziomowy się nie sprawdził. - Uważamy, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest zapewnienie wydzielonych oddziałów covidowych w każdym szpitalu na terenie województwa, gdzie możliwe byłoby zarówno leczenie choroby zakaźnej, jak i chorób podstawowych danego pacjenta – wyjaśniają.
Brakuje leku i szczepionek
Według autorów listu, rząd powinien zająć się także sprawą brakujących leków i osocza ozdrowieńców. – Zapasy leku Remdesivir w pomorskich szpitalach są na wyczerpaniu i nie są sukcesywnie realizowane kolejne dostawy. Tymczasem, przy obecnym tempie zachorowań, w ciągu najbliższych dwóch tygodni pomorskie szpitale będą potrzebować 2,4 tys. ampułek Remdesiviru i 600 jednostek osocza na tydzień. W przypadku dostarczenia mniejszej liczby tych preparatów, konieczna będzie selekcja pacjentów, którym zapewni się leczenie i zwiększy szanse przeżycia – piszą samorządowcy. Apelują oni również o podjęcie działań dotyczących polepszenia dostępu do szczepionek przeciwko grypie i pneumokokom. Domagają się także przyspieszenia procesu wdrażania regulacji prawnych dotyczących funkcjonowania instytucji koronera w dobie pandemii.
Pomorskie potrzebuje 50 mln zł miesięcznie
Autorzy listu podkreślają, że konieczne są przede wszystkim środki finansowe na realizację konkretnych działań i wyliczają, że w województwie pomorskim ich sfinalizowanie wymaga wydatkowania ok. 50 mln zł miesięcznie. - Dziś, kiedy zdrowie i życie Polaków jest poważnie zagrożone, rząd nie może dalej udawać, że sytuacja jest pod kontrolą. Żonglowanie statystykami, według których w Polsce nie brakuje łóżek i respiratorów nie poprawia realnej sytuacji. Żaden z ministrów nie wspomina, że nie ma personelu, który mógłby stanąć przy tych łóżkach i respiratorach. Żaden z ministrów nie chce też przyznać, że na skutek pandemii, realnie ograniczony został dostęp do świadczeń dla pacjentów, cierpiących na inne schorzenia niż covid-19 – piszą. Pod listem podpisali się: Mieczysław Struk, marszałek pomorski, Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, Marek Szczepański, starosta chojnicki, Aleksander Gappa, starosta człuchowski, Jerzy Godzik, starosta kwidzyński, Jarosław Białk, starosta pucki i Mirosław Czapla, starosta malborski.
– Spodziewamy się reakcji premiera na nasz apel – mówi Tadeusz Jędrzejczyk.