Wyszukaj w publikacjach

Spis treści
11.12.2024
·

Pierwsze wrażenia ze stażu podyplomowego w szpitalu nieklinicznym

100%

Na łamach Remedium pojawił się już artykuł o plusach i minusach różnych miejsc stażowych – trudno jest jednak jednoznacznie przypisać wady i zalety do szpitali klinicznych lub nieklinicznych. Taki podział jest niemożliwy, gdyż w praktyce wszystko zależy od zespołu lekarskiego, na jaki się trafi. Praca może się więc drastycznie różnić. Z jednej strony od stażysty może się wymagać wykonania wszystkich przyjęć i innej papierkowej roboty już od pierwszego dnia, z drugiej staż może działać w myśl zasady “jedenasta, czas do miasta”

Początki pracy w szpitalu nieklinicznym

Podstawowym zadaniem stażysty jest przyjmowanie pacjentów – zebranie wywiadu, przeprowadzenie badania fizykalnego, zlecenie leków i badań diagnostycznych. Do tego dochodzi pisanie obserwacji, wypisów, odbieranie telefonów i reagowanie na to, co dzieje się na oddziale. Gdy wszystkie te obowiązki spadają na stażystę już pierwszego dnia, jest to przytłaczające. 

W mniejszym szpitalu najbardziej zauważalne są braki kadrowe. Przy niedoborach personelu i nawale pracy może się zdarzyć, że stażysta zostanie sam z jakimś problemem, gdyż reszta lekarzy rozejdzie się, by wykonać inną pracę. W takiej sytuacji może nie być kogo poprosić o pomoc. Bardzo szybko doświadczyłem momentu, w którym przyjmowałem pacjenta, jednocześnie dzwonił telefon, a rodzina innego, nieznanego mi jeszcze chorego chciała uzyskać informacje o jego stanie zdrowia. Trzeba być jednak przygotowanym na samodzielność. Szczególnie, że znam przypadki stażystów, którzy już w pierwszych dniach pracy dostali swoich pacjentów do prowadzenia – można więc zostać wyrzuconym na bardzo głęboką wodę. Dobrze jest mieć wtedy kogoś, kto zapewni wsparcie merytoryczne, a biorąc pod uwagę fakt, że stażysta może zostać sam w dyżurce, nauka pływania staje się niezwykle trudna. 

Pierwsze zetknięcie z pacjentami

Niewątpliwym plusem podjęcia pracy w zawodzie jest fakt bycia sam na sam z pacjentem. Nie ma za mną kolejki studentów czekających, by przyłożyć stetoskop do klatki piersiowej chorego. Jako lekarz stażysta mam możliwość pracy na oddziale oraz na izbie przyjęć i czynnego udzielania się przy różnych procedurach, z których część wykonuję samodzielnie. Mogę asystować podczas zabiegów na bloku operacyjnym, pobierać krew na gazometrię, szyć rany, nakłuwać opłucną itd. 

Staż podyplomowy to również okazja do pracy z przeróżnymi pacjentami. Nie mam na myśli jedynie stanu zdrowia, ale także świadomość choroby oraz podejście do leczenia i zaleceń lekarskich – od pacjentki z dusznością sięgającej po papierosy wbrew zaleceniom po chorego skaczącego na złamanej nodze. Standardem są oczywiście pacjenci niepijący alkoholu, którzy rozkoszują się trzema piwami dziennie. 

Oprócz tego staż w szpitalu nieklinicznym pozwala na zmierzenie się z częstymi schorzeniami, co uważam za istotne na początku kariery zawodowej. Jest też druga strona medalu — w szpitalu nieklinicznym nie uświadczymy wysublimowanych metod leczniczych i diagnostycznych. Niemniej część lekarzy, których poznałem, ironicznie wypowiadała się o klinikach nastawionych na wąski zakres świadczeń, który według nich sprawia, że tamtejsi lekarze mają trudność w radzeniu sobie z pospolitymi przypadkami. 

Organizacja pracy w szpitalu miejskim

Czas pracy stażysty różni się między oddziałami i zależy przede wszystkim od lekarza kierującego oddziałem. W niektórych miejscach obowiązuje reguła “jedenasta, czas do miasta”, chyba że personelu jest mało i pomoc stażysty faktycznie będzie nieoceniona. Gdzie indziej siedzi się do końca, mimo że nie ma co robić. Nie istnieją konkretne reguły – warto za to rozmawiać z ordynatorem, bo być może zgodzi się na realizację stażu albo samych dyżurów na innym oddziale. 

W szpitalu nieklinicznym stażysta raczej nie jest traktowany jak zło konieczne. Wręcz przeciwnie. Lekarzy jest mało, a roboty dużo, więc wsparcie młodego lekarza jest mile widziane. Tym samym to na niego spada często papierkowa robota. Niemniej atmosfera jest koleżeńska i można się wiele nauczyć, choć jest to zależne od zaangażowania stażysty. Równie dobrze można “odbębnić papierkową robotę” i na tym poprzestać. 

Zaangażowanie ma jednak swoje granice. Biurokracja zajmuje sporo czasu, a uczy niewiele. Zdarzało mi się spędzać wiele godzin na samych przyjęciach, gdyż trafili mi się pacjenci bardziej skomplikowani do opisania. Dopiero po tym nadchodził czas, gdy faktycznie mogłem się czegoś nauczyć, bo np. schodziłem na izbę przyjęć, towarzyszyłem lekarzom na konsultacjach itd. Z własnej woli zostawałem niekiedy dłużej w pracy, aby po skończeniu nużącej papierkowej roboty móc nauczyć się czegoś praktycznego, choćby szycia ran. Postępowałem wbrew radom starszych kolegów, od których słyszałem, by na stażu się nie napracować, gdyż na to przyjdzie jeszcze czas. Jednocześnie pojawiała się u mnie myśl, że jeżeli na stażu nie nauczę się tych najprostszych rzeczy (np. zaopatrywania ran), to kiedy? 

Nic nie jest czarno-białe

Sądzę, że trudno jest wpasować szpital w sztywne ramy, sugerując się tym, czy jest kliniką, czy nie. Największe znaczenie ma podejście personelu do stażysty. Staż podyplomowy w szpitalu nieklinicznym jest jednak szkołą samodzielności. Niedobory kadrowe, presja czasu i ilość obowiązków wymagają umiejętności szybkiej adaptacji. Z drugiej strony, brak sztywnej hierarchii i wsparcie w atmosferze koleżeństwa mogą znacznie ułatwić ten proces.

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).