Wyszukaj w publikacjach

Spis treści
10.07.2021 o 14:27
·

Czy 77 specjalizacji to europejski rekord? – o kształceniu lekarzy

100%

Kształcenie podyplomowe lekarzy się nie sprawdza. Mamy za dużo specjalizacji, a za mało specjalistów - o tym m.in. rozmawiali eksperci podczas VI edycji Kongresu Wyzwań Zdrowotnych poświęconemu specjalizacjom lekarskim. Zdaniem prelegentów, system kształcenia podyplomowego i specjalizacyjnego wymaga głębokiej reformy. 

„77 specjalizacji to jest chyba rekord europejski”. Nie wiem czy wszystkie są potrzebne. Każda z nich zajmuje tyle samo czasu i są w większości przypadków traktowane równorzędnie. Wśród nich jest szereg specjalizacji, których nikt dotąd nie podjął i to już świadczy o tym, że ten system specjalizacji jest złym systemem. Jeżeli czegoś mamy mało, a mamy mało lekarzy, to trzeba oszczędzać. Lepszym rozwiązaniem byłoby nadanie lekarzom usankcjonowanych, określonych kompetencji po odbyciu danego okresu specjalizacji. Zastanawiałbym się nad powrotem do dwustopniowych specjalizacji lub rozdzielenia ich na ogólne i szczegółowe – mówił dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego SP ZOZ w Krakowie, członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej.

Ekspert wyraził obawę, że zabraknie chętnych na specjalizacje tzw. szerokie, takie jak interna, pediatria, chirurgia ogólna.

Koleżanki i koledzy kończący studia będą woleli od razu kierować się na specjalizację wąską, która wymaga poświecenia mniej energii w pracy niż specjalizacja szeroka – dodał dr Friediger. 

Model kształcenia dostosować do danej specjalizacji 

Dr hab. Oskar Kowalski, prof. SUM, prorektor ds. kształcenia podyplomowego i Ustawicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, powiedział, że model kształcenia specjalizacyjnego należałoby lepiej dostosować do danej specjalizacji, w zależności od tego czy jest ona zabiegowa czy niezabiegowa.

– Kształcenie kadr medycznych jest obecnie ogromnym problemem. Już na etapie kształcenia studentów należałoby zmniejszyć do 7 osób kształcenie osób w grupie. Tylko skąd wziąć lekarzy, którzy będą ich uczyć? To samo można przełożyć na każdy wyższy poziom kształcenia - musi być nauczyciel, który będzie uczył ucznia. Jeśli w danej grupie nauczyciel będzie miał 15 uczniów, to nie będzie ich racjonalnie uczył – mówił dr Kowalski.

Ekspert zaznaczył, że jego droga do zostania kardiologiem trwała około 12 lat. Obecnie droga do specjalizacji z kardiologii jest krótsza.

 Moim zdaniem powrót do trybu, w którym każdy kardiolog najpierw musiałby uzyskać specjalizację z chorób wewnętrznych nie przyniósłby za sobą wzrostu jakości leczenia. W kardiologii obecny system specjalizowania się uważam za dobry, prawidłowy. Błąd systemu polega na zbyt małym wykorzystaniu kształcenia w węższych umiejętnościach - dodał.

Zdaniem kardiologa, model kształcenia trzeba dopasować do danej specjalizacji.

– Warto przemyśleć czy chirurgia ogólna jest dobrze skomponowana jako specjalizacja, przemyśleć oddzielnie całe spektrum chorób wewnętrznych i w zakresie szczegółowym zastanowić się czy model szkolenia należałoby zweryfikować i poprawić – mówił dr Kowalski.  

Według prof. Pawła Buszmana z Katedry i Zakładu Epidemiologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego należałoby przemyśleć czy pełne szkolenie internistyczne musi trwać aż pięć, a razem ze stażem 6 lat.

– To za długo. Można dyskutować czy lekarz podejmujący specjalizację np. z kardiologii nie mógłby również podejść do egzaminu z interny np. po 3-letniej rezydenturze, tak aby po 6 latach mógł mieć obie specjalizacje - mówił prof. Buszman. 

Z kolei Anna Bazydło, wiceprzewodnicząca Porozumienia Rezydentów zaznaczyła, że mała atrakcyjność niektórych specjalizacji szerszych wynika głównie z braku możliwości wykonywania wąskich specjalizacji, bezpośrednio po zrobieniu specjalizacji szerokiej.

Wybieramy specjalizacje docelowe, bo chcielibyśmy mieć możliwość wykonywania pewnych, określonych procedur po zakończeniu specjalizacji – mówiła Bazydło. 

Nawet 400 tys. euro dla chirurga szczękowo-twarzowego

Prof. Iwona Niedzielska, lekarz kierujący Oddziałem Chirurgii Szczękowo-Twarzowej w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. Andrzeja Mielęckiego w Katowicach Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant wojewódzki w dz. chirurgii szczękowo-twarzowej mówiła, że każdą specjalizację trzeba potraktować indywidualnie, a obecne braki kadrowe to przede wszystkim skutek niskich wynagrodzeń.

Nie narzekamy na brak specjalistów z chirurgii szczękowo-twarzowej. Ona staje się bardzo modna. Mamy w Polsce ponad 400 specjalistów z tej dziedziny. Niestety tylko 150 z nich pozostaje na oddziałach zabiegowych. Problem polega na tym, że oni po zrobieniu specjalizacji odchodzą. Przyczyną są finanse. Odpływają do prywatnego sektora. W Europie Zachodniej średnie zarobki chirurga szczękowo-twarzowego wynoszą od 200 do 400 tys. euro rocznie, u nas 20 tys. euro rocznie - mówiła prof. Iwona Niedzielska.

Specjalizacja z chorób zakaźnych – czy zniknie? 

Dr Jerzy Friediger przestrzegł, że zwiększona liczba specjalizacji sprawia, że jest za mało lekarzy specjalistów z dziedzin, które są niezbędne do funkcjonowania szpitali.

Ten problem jest już obserwowany w anestezjologii, radiologii, neonatologii. Lekarze nie chcą być specjalistami z tych obszarów medycyny ze względu na ogromny zakres wiedzy i umiejętności, odpowiedzialności oraz aktualne wymogi związane z prowadzeniem dokumentacji, która zabiera czas dedykowany pacjentom – mówił.

Zdaniem dr Friedigera, mało popularną wśród młodych lekarzy specjalizacją jest specjalizacja z chorób zakaźnych.

Tu średnia wieku lekarza przekracza 50 lat, przez co zapewne prawdopodobnie zaniknie – dodał dr Friediger. 

Zdaniem eksperta, system kształcenia podyplomowego i specjalizacyjnego wymaga głębokiej przebudowy.

Pełny zapis panelu:

https://youtu.be/Bs-JhkCDC5Q

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).