Wyszukaj w publikacjach
W Lublinie powstaje Zakład Medycyny Pola Walki i Katastrof

W 1. Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką SPZOZ w Lublinie powstaje Zakład Medycyny Pola Walki i Katastrof. Będzie to miejsce, w którym lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni nauczą się, jak udzielać pomocy w najtrudniejszych warunkach – na polu walki, w czasie katastrof czy zdarzeń masowych. Pierwsze szkolenia mają ruszyć już w styczniu przyszłego roku.
Pomysł wpisuje się w nową koncepcję funkcjonowania Wojskowej Służby Zdrowia i jest – jak podkreśla płk Bogusław Piątek, zastępca komendanta szpitala ds. II Rejonu Zabezpieczenia Medycznego Wojsk – również inicjatywą oddolną.
Wynika ona ze świadomości położenia geograficznego, w jakim się znajdujemy oraz z doświadczeń konfliktu zbrojnego na Ukrainie, które pokazują, że szpitale, mimo ochrony międzynarodowej, stają się celem ataków. Dlatego szkolenie personelu medycznego do pracy w trudnych, improwizowanych warunkach jest niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa obywateli
– wyjaśnia płk Bogusław Piątek.
Nie każdy medyk jest gotowy na wojnę
Zdaniem płk. Piątka w Polsce jest stosunkowo niewielka grupa specjalistów, którzy potrafiliby poradzić sobie z obrażeniami typowymi dla pola walki.
Mam na myśli lekarzy z centrów urazowych, SOR-ów, OIOM-ów czy Państwowego Ratownictwa Medycznego. To oni na co dzień są na pierwszej linii frontu w walce o życie pacjentów
– mówi.
Dodaje, że także personel z oddziałów zabiegowych jest zwykle lepiej przygotowany do pracy z rozległymi obrażeniami niż lekarze z oddziałów zachowawczych.
Jak podkreśla, w czasie wojny, pomoc każdej osoby z wykształceniem medycznym będzie bezcenna. Szkolenia, które będą się odbywać w szpitalu mają przygotować medyków do pracy w warunkach ekstremalnych: przy braku światła, hałasie, zimnie, bez sterylności i z ograniczonym sprzętem.
Są obawy, czy w czasach, kiedy większość zabiegów wykonywana jest metodami małoinwazyjnymi, doświadczenie lekarzy będzie wystarczające do wykonywania zabiegów otwartych, zaopatrywania rozległych, silnie zabrudzonych ran z uszkodzeniami termicznymi, amputacji, złamań, masywnych krwotoków, oparzeń itp. Kolejna ważna sprawa to umiejętność wykonywania procedur medycznych w trudnych niekomfortowych warunkach (zimnie, niedostatecznym oświetleniu, hałasie, utrudnionej komunikacji, braku sterylności), z ograniczonym dostępem do zasobów osobowych i sprzętowych czy braku możliwości przeprowadzenia diagnostyki, która w normalnym czasie jest podstawą do wdrożenia odpowiednich procedur medycznych. Chcemy dać możliwość sprawdzenia się w takich właśnie warunkach
– dodaje płk Piątek.

Trzy sale symulacji i wiele scenariuszy
Trwają intensywne prace nad przygotowaniem infrastruktury i sprzętu szkoleniowego.
Chcemy oddać pełen realizm sytuacyjny. Gromadzimy fantomy, symulatory, manekiny, a także oświetlenie, nagłośnienie i wytwornice dymu
– mówi.
Nowy zakład ma dysponować trzema salami symulacyjnymi. Pierwsza będzie odwzorowywać warunki pola walki i punktu opatrunkowego – tam uczestnicy będą ćwiczyć ewakuację rannych z gruzowisk czy okopów. Chcemy, by ten element także był przećwiczony, ponieważ personel szpitala również może potrzebować pomocy i taka wzajemna samopomoc może być niezbędna. Druga sala odtworzy doraźny Szpitalny Oddział Ratunkowy z elementami segregacji rannych, a trzecia – improwizowaną salę operacyjną, bez kompletnego wyposażenia.
Do każdego pomieszczenia opracujemy kilka scenariuszy o różnym stopniu trudności – od dobrej widoczności po całkowitą ciemność. Dodamy też niespodzianki, by uniknąć rutyny
– zapowiada płk Piątek.
Najważniejszy jednak będzie zespół szkoleniowy.
Udało się zebrać grupę ambitnych osób, które chcą się zaangażować w ten projekt. To lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. W listopadzie wezmą oni udział w kursach organizowanych przez Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie
– dodaje.
Kogo będą szkolić i czego nauczą?
Na początek szkolenia obejmą personel lubelskiego szpitala, później rozszerzą się na medyków z innych placówek w województwach lubelskim i podkarpackim. Kursy mają być jednodniowe, intensywne i możliwe do powtarzania.
Mamy świadomość, że przy obecnych brakach kadrowych trudno będzie kierować personel na dłuższe kursy
– tłumaczy płk Piątek.
W przyszłości zakład chce szkolić również funkcjonariuszy innych służb mundurowych: policji, straży pożarnej czy straży granicznej.
Uczestnicy nauczą się innego podejścia do pacjenta niż w typowych warunkach szpitalnych.
Wiedzę mają, ale na polu walki działa się inaczej – w stresie, chaosie, kiedy nawet założenie prostego dostępu naczyniowego staje się wyzwaniem
– mówi oficer.
Jednocześnie zapewnia, że szkolenia będą bezpłatne.
Nie planujemy pobierania opłat, liczymy jednak na finansowanie z budżetu państwa w ramach zadań związanych z obronnością
– zaznacza.
Nowy Zakład Medycyny Pola Walki i Katastrof ma rozpocząć działalność w styczniu 2026 roku.

Źródła
- Wojskowy Szpital Kliniczny w Lublinie