Wyszukaj w publikacjach
Kryzys kadrowy w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie

Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr 1 w Lublinie zmaga się z kryzysem kadrowym. Głównym problemem jest niedobór lekarzy anestezjologów, co skutkuje koniecznością ograniczenia liczby przeprowadzanych operacji planowych. W efekcie lista pacjentów oczekujących na świadczenia medyczne stale się wydłuża. Od miesięcy nie ma chętnych specjalistów do podjęcia pracy w lecznicy.
Władze szpitala informują, że w związku z odejściem anestezjologów, którzy dotychczas świadczyli usługi anestezji do zabiegów planowych, konieczne stało się tworzenie list oczekujących. Z naszych informacji wynika, że nie odbywa się około połowa planowanych operacji, a szpital boryka się także z trudnościami w zabezpieczeniu dyżurów. Anna Guzowska, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1, przekazała nam, że problem dotyczy wyłącznie kadry anestezjologicznej. Obecnie na oddziale pracuje 32 lekarzy (zarówno rezydenci, jak i specjaliści na kontraktach oraz w ramach umowy zlecenia), podczas gdy optymalnym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie co najmniej pięciu anestezjologów, w tym lekarza kierującego oddziałem. W odpowiedzi na pogarszającą się sytuację, szpital podjął szereg działań mających na celu stabilizację sytuacji kadrowej. Konkursy rekrutacyjne są regularnie powtarzane, a ogłoszenia publikowane nie tylko na oficjalnej stronie lecznicy, ale również na stronach Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz w 24 okręgowych izbach lekarskich w kraju.
Dokładne powody niepowodzenia postępowań rekrutacyjnych nie są znane, faktem jest, że na ogłoszenia dotyczące zatrudnienia lekarzy anestezjologów przez kilka miesięcy nie wpłynęła żadna aplikacja, pomimo oferowanych dobrych warunków zatrudnienia, w tym konkurencyjnych stawek. Braki kadrowe są skutkiem zarówno braku chęci kontynuowania zatrudnienia przez osoby, które pracowały na umowach terminowych, jak również spowodowane są odejściem części personelu do innych szpitali i wypowiedzeniem umów. Obecnie są prowadzone wstępne rozmowy i być może sytuacja w najbliższym czasie się zmieni
– mówi rzeczniczka.
Jak podkreśla Guzowska, sytuacja jest trudna i wymusza zmiany organizacji pracy w jednostkach zabiegowych, ale nie zagraża funkcjonowaniu tych oddziałów.
Szpital zawiadomił o tej sytuacji wszystkie instytucje, które winny być zawiadomione, zwrócono się również do nich z prośbą o wsparcie w zakresie rozwiązania problemu. Dotyczy to także odpowiednich służb wojewody
– mówi.
Pomimo trudności kadrowych, sytuacja finansowa szpitala pozostaje stabilna.
Wszystkie wynagrodzenia – niezależnie od formy zatrudnienia – wypłacane są terminowo, a szpital reguluje na czas również zobowiązania publicznoprawne, takie jak ZUS, podatki czy opłaty za media
– mówi Anna Guzowska.
Przyczyną wewnętrzny konflikt?
Tymczasem lokalne media donoszą o eskalującym konflikcie wewnątrz szpitala. Jak informuje Polskie Radio Lublin, anestezjolodzy, którzy zdecydowali się odejść z pracy, nieoficjalnie wskazują na złe warunki pracy oraz nieudolność zarządzania.
To antyzarządzanie .
– mówią rozmówcy Radia Lublin
Grzegorz Pietras, wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej, potwierdza powagę sytuacji:
Lekarze, którzy byli na kontraktach, nie mogąc uzyskać pomocy, zaczęli być obciążani coraz większą pracą. Nie mają osoby kierującej oddziałem. Oni twierdzą, że dla ratowania swojego zdrowia i bezpieczeństwa, także zawodowego, zaczęli rezygnować. Sytuacja jest taka, że nie można zapewnić nawet ciągłości dyżurów. Nie może w dzień powszedni zapewnić ciągłości wykonywania zabiegów
– mówił w Radiu Lublin.
Z kolei TOK FM informuje, że wielu lekarzy wskazuje na nieprzyjazną atmosferę panującą w szpitalu, sposób zarządzania oraz brak dialogu z personelem jako główne przyczyny odejść. Część lekarzy rozwiązała umowy z własnej inicjatywy, w innych przypadkach doszło do wypowiedzenia kontraktów. Podobno kryzys przybrał na sile po odejściu prof. Mirosława Czuczwara, wieloletniego ordynatora Kliniki Anestezjologii, który latem ubiegłego roku, po ponad 20 latach pracy, przeniósł się do innego szpitala.
Według relacji pracowników, profesor zdecydował się na ten krok w reakcji na pogarszającą się sytuację w placówce
– informuje TOK FM.
W poniedziałek, jak podaje ta sama stacja, pięcioro kolejnych rezydentów złożyło wypowiedzenia. Lekarze zwracają uwagę na brak możliwości realizacji programów specjalizacyjnych w związku z tym, że nie odbywają się zabiegi, a bez ordynatora nie mogą być dopuszczeni do samodzielnego wykonywania wielu procedur.
Teoretycznie mamy kierowników specjalizacji, ale bez ordynatora nie możemy samodzielnie wykonywać wielu procedur, w tym znieczuleń. To właśnie on decyduje o dopuszczeniu do określonych czynności. Czujemy się porzuceni i pozostawieni sami sobie
– mówią młodzi lekarze.
Dodatkowo, rezydenci otrzymali z Urzędu Wojewódzkiego informację, że "wstrzymano ich wnioski o przeniesienie." Rezydenci o sprawie napisali już m.in. do Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego oraz do Porozumienia Rezydentów.
Źródła
- Polskie Radio Lublin
- TOK FM