Wyszukaj w publikacjach
W MSWiA chorzy musieli wpłacać darowizny, by się zoperować

Dziennikarze ujawnili niepokojące praktyki w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA. Chorzy na raka trzustki, chcący skorzystać z nowoczesnej operacji przy użyciu robota da Vinci, byli zmuszani do przekazywania darowizn w wysokości ok. 20 tys. zł na fundację działającą przy Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. Tymczasem, zgodnie z obowiązującym prawem, takie działania są zakazane.
W wyniku śledztwa dziennikarzy „Rynku Zdrowia” i „Wirtualnej Polski” ujawniono, że osobą odpowiedzialną zarówno za przeprowadzanie operacji, jak i przyjmowanie wpłat na rzecz fundacji, był prof. Marek Durlik – kierownik Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii oraz przewodniczący rady naukowej w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA. Dziennikarze dotarli do pacjentów, którzy relacjonowali, że prof. Durlik w zamian za przeprowadzenie zabiegu robotem da Vinci – mającego zapewniać lepsze efekty terapeutyczne niż metody tradycyjne – oczekiwał wpłat, które trafiały na konto przyszpitalnej fundacji. Profesor tłumaczył swoim pacjentom, że „narzędzia do robota da Vinci są bardzo drogie, a NFZ nie chce za nie płacić, więc muszą oni dopłacić z własnej kieszeni”. Procedura była stosowana od 2022 do 2024 roku. Zgodnie z prawem, Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje operacje trzustki metodą klasyczną, operacje przy wykorzystaniu robota są droższe, ale różnicę pokrywa szpital.
Niezgodne z przepisami jest oczekiwanie jakichkolwiek wpłat od pacjentów
– podkreśla NFZ.
Dziennikarze ustalili, że fundacja, która powstała, by wspierać szpital finansowo, uzyskiwała około 80% swoich dochodów z wpłat od pacjentów i przeznaczała środki nie tylko na zakup sprzętu medycznego do szpitala, ale też na wyjazdy naukowe medyków np. do Bostonu, Mediolanu, na pomoc Ukrainie, organizację obchodów 70-lecia działalności szpitala czy ekspresy do kawy dla lekarzy. Dziennikarze sprawdzili, że fundacja w 2022 r. odnotowała 2,4 mln zł przychodów (z czego 1,85 mln zł pochodzi z darowizn od osób fizycznych), a w 2023 r. – 2 mln zł (1,6 mln zł pochodzi od osób fizycznych). Danych za 2024 r. jeszcze nie ma. Nie jest jasne, jaka część tych kwot pochodziła od pacjentów chcących przejść operację robotem da Vinci w szpitalu przy ul. Wołoskiej, przeprowadzaną przez prof. Durlika. Wiadomo natomiast, że w 2023 roku fundacja przekazała 2,4 mln zł na wsparcie PIM MSWiA.
Prof. Durlik: szpital miał problemy finansowe
Profesor Durlik w rozmowie z dziennikarzami tłumaczył, że pobieranie darowizn miało na celu zapewnienie ciągłości programu operacji robotowych w obliczu poważnych problemów finansowych szpitala. Zapewniał, że operacje przeprowadzano również u pacjentów, którzy nie dokonali żadnych wpłat na rzecz fundacji. Twierdził także, że nie czerpał żadnych korzyści osobistych z przekazywanych środków i nie miał wiedzy o ich późniejszym przeznaczeniu na wyjazdy czy ekspresy do kawy.
Większość ze środków fundacji, pochodzących od wpłat pacjentów mających mieć wykonany lub będących po wykonaniu zabiegu robotowym na trzustce i nierefundowanych przez NFZ, przeznaczanych było na narzędzia do urządzeń robotowych
– wskazał prof. Durlik.
Profesor podkreślił, że nie chodziło mu o to, żeby szpital zarabiał na wpłatach od pacjentów, a jedynie o to, by nie zadłużać lecznicy.
Nie miałem poczucia, że robię coś złego
– dodał podkreślając jednocześnie, że miał świadomość, iż według prawa nie powinno się pobierać żadnych pieniędzy od pacjentów.
Lekarz dodał też, że wszyscy w szpitalu wiedzieli o takiej procedurze.
Ruszyły kontrole
Ustalenia dziennikarskie wywołały reakcję zarówno władz szpitala, jak i instytucji państwowych, które zapowiedziały kontrole i analizę potencjalnych naruszeń prawa. Wstępne działania rozpoczęły już CBA oraz Narodowy Fundusz Zdrowia.
NFZ ma sprawdzić, w jaki sposób Państwowy Instytut Medyczny MSWiA rozliczał zabiegi chirurgiczne.
Naganne działanie niemające żadnych podstaw w obowiązującym prawie i procedurach. Szpital ma obowiązek dobrać sposób działania do potrzeb pacjenta bez oczekiwania od niego jakichkolwiek dopłat, szczególnie przy tak wrażliwym, trudnym leczeniu jak guzy trzustki
– powiedział dziennikarzom Miłosz Anczakowski, wiceprezes NFZ.
Kierownictwo Instytutu oficjalnie odcięło się od działań prof. Durlika.
Państwowy Instytut Medyczny MSWiA nie żąda od nikogo opłat za leczenie, także to najnowocześniejsze. Przypadek kliniki kierowanej przez prof. Durlika jest jednostkowy. Dyrekcja Instytutu nic nie wiedziała na temat tego procederu. Zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe proporcjonalne do stwierdzonych nieprawidłowości
– mówił Konstanty Szułdrzyński, wicedyrektor ds. medycznych Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA.
Sprawą zainteresował się również Rzecznik Praw Pacjenta, który wszczął postępowanie dotyczące darowizn za operacje.
Źródła
- Rynek Zdrowia
- Wirtualna Polska